środa, 28 marca 2018

Lekcja historii...

Paweł Jaszczuk

LEKCJA MARTWEJ MOWY

SZARA GODZINA



Lekcja martwej mowy to opowieść z jednej strony dość dosłowna, przytaczająca miejsca, osoby i zdarzenia, wspominająca o tym co naprawdę się działo w polityce i jak to się działo, bo przecież czasy, a w głównej mierze dotyczy to roku 1968 z odniesieniami i aluzjami do wydarzeń wcześniejszych, były dość ciekawe i nieco w pewnym sensie siermiężne politycznie. Wszechwładna i wszechobecna milicja mogła wszystko. Ludzie znikali bez śladu, ginęli, byli zabijani w celach mocno politycznych.
 
I tu także będziemy tego świadkami, ale... Wszystko zaczyna się w roku 1920 na kresach wschodnich.... 

No i jest jeszcze Lwów i napisany przed wojną, (tuż przed samą wojną artykuł), który nie ujrzał światła dziennego, ale który miał znaczenie.... Dla kogoś wielkie.

Przyznam, że czytało się to ciekawie, choć tematyka trudna, a niektóre opisy przerażające. Niestety tak było. Autor wspomina wiele prawdziwych osobistości, jak Władysław Gomułka, czy osławiona Krwawa Luna. 

Wiga de Brie i Jakub Stern jadą do Lwowa na zaproszenie, które okazuje się nieco nieoficjalnym i stają twarzą w twarz z przeszłością. Dla Wilgi de Brie to i bolesne i ryzykowne. Stern też musi stawić czoła prywatnym demonom.
Dodatkowo nie tylko oni jadą do Lwowa w tym czasie i nie wiadomo naprawdę, kto wróg, kto przyjaciel.

Agentka, która wychodzi za mąż za człowieka, na którego donosi? Hmmm, to też kiedyś zdarzyło się naprawdę, ale...

Cała fabuła opiera się na pewnej klamrze i genialnie wręcz się zamyka. Jest ciekawa, choć nagromadzenie horroru ( tego zwykłego, życiowego) i milicyjno politycznych przepychanek może przerazić. Zdecydowanie książka dla lubiących political fiction, albo sensację na motywach politycznych.

Zaskakująca, ale napisana przystępnym językiem. Ciekawa. Nie jest to obyczajówka, ani powieść z gatunku lekkich. Im więcej ma się wiedzy, o czasach, których dotyczy, tym jest czytelniejsza i bardziej zrozumiała.

Czy realistyczna? Raczej tak, bo mamy „bratnią pomoc” dla wolnościowych pomysłów Czechosłowacji i usuniecie z Polski Żydów, wojnę i powojenne traumatyczne ludzkie losy, działalność UB. Sowieckie realia Lwowa i ledwie pokrytą patyną czasu nienawiść między ludźmi...
Na tym tle jest to powieść bardzo interesująca i niemniej zaskakująca. Nie poleciłabym jej jednak każdemu. To literatura bez patosu, ale też bez znieczulenia. Autor pisze o rzeczach, których wielu nie chce, nie chciało i nie będzie chciało widzieć.

To moja pierwsza powieść Jaszczuka i powiem, że choć spodziewałam się czegoś innego, jakiegoś mistycznego mroku, to jednak to co dostałam jest naprawdę dobre, będę musiała zacząć od jego pierwszej powieści z Jakubem Sternem i dokładnie sobie wszystko przeczytać, a potem jakoś poukładać. To jest o tyle dziwne, że nie lubię tego typu powieści, political fiction to moja zmora, a tu takie zaskoczenie... Może zmienię swoje zapatrywania?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz