Artur i Nela koncert intymny Rubinsteinów
Wydawnictwo AGORA
"Artur i Nela koncert intymny Rubinsteinów" to z wielu względów dość nietypowa
biografia. Po pierwsze ze względu na to, że opowiada o życiu dwóch osób,
które nie zawsze były przecież razem, i z których każda miała swoją
skomplikowaną osobowość i szaloną pasję.
Drugim nietypowym elementem jest narracja. Nie jest to rutynowy,
często spotykany w biografiach suchy styl dokumentalny okraszony
anegdotkami, ani czasami stosowany styl reportażowy. Ta książka napisana
jest tęsknotą i poezją. Czasami opowiada o nim, czasami o niej, a
czasami po prostu o nich obojgu. Często przywołuje okres sprzed zawieruchy
pierwszej wojny światowej, rodzinną posiadłość, uwielbianego ojca Emila
Młynarskiego i zaradną matkę.
I muzykę, przede wszystkim muzykę, która snuje się pomiędzy słowami, jak poranna mgła.
Są też opowieści o kuchni, niezaprzeczalnej miłości Neli i Artura.On uwielbiał jeść ona kochała gotować
Autorka tej biografii na „cztery ręce i wojnę w tle” zaczyna swoją
opowieść niejako od końca. Nelę, starszą już panią, spotykamy w Wenecji
dokąd pojechała jesienią 83 roku. Nie minął jeszcze rok od śmierci męża,
którego kochała, i z którym przeżyła prawie pięćdziesiąt lat.
Dlaczego wybrała Wenecję? Może po to, żeby poczuć jeszcze raz to co
kiedyś tu z nim przeżyła kiedy był jeszcze jej narzeczonym? A może po to, żeby
popatrzeć na swoje życie i swoja miłość innymi, wolnymi od zauroczenia
oczyma?
Artur odszedł na zawsze, ale jego śmierć to nie było pierwsze
rozstanie. Może ostateczne, ostatnie, ale nie pierwsze. Kilka lat
wcześniej mąż porzucił ją dla młodszej kobiety. Banalne? Może...
Porzucił ją dla swojej asystentki młodszej od niego o pięćdziesiąt osiem
lat przekreślając całe ich życie i wszystko co Nela dla niego zrobiła.
Dopiero wówczas uświadomiono jej, że była ślepa i naiwna, że mogła inaczej ułożyć sobie życie.
Że jej oddanie odbierał jako oczywistość...
Nela kochała męża i wciąż obawiała się otaczających go wielbicielek.
Jeździła, nawet zaniedbując dzieci, na wielomiesięczne tournée, była na
każdym koncercie, a w międzyczasie ze skrawków czasu i przestrzeni
budowała namiastkę domu dla niego i ich czworga dzieci.
W jej domu bywali wielcy tego świata, najwięksi z wielkich. I o tym
też przeczytamy w tej biografii. Ten aspekt książki jest wręcz
niesamowicie fascynujący bo w sposób anegdotyczny i niewymuszony
opowiada o karierach i życiu miłosnym „crème de la crème ” ówczesnego
świata kultury.
Rubinstein skrajnie skupiony na sobie i swojej karierze wymagał od
żony bardzo wiele, a ona dla świętego spokoju godziła się na wszystko
płacąc za to ogromną cenę.
„Dlaczego nie potrafiła mu się przeciwstawić? Gdy pytały ją o to
dorastające dzieci, machała ręką. Nie rozumiały. Nie wszystko jest grą o
honor. Istnieje cena chwilowego spokoju. Czasem przepłacasz bo nie masz
siły inaczej.” (s.31)
Była naiwna, wierzyła, że mąż jej nie zdradza, to było dla niej bardzo ważne, ale on był zachłanny na życie i na kobiety.
Bywał okrutny i bezwzględny jak choćby wtedy, kiedy odchodząc do
Anabelli powiedział, że tylko na nią, właśnie na tę młodszą o
pięćdziesiąt osiem lat kobietę czekał przez całe życie. Nela już przestała się liczyć.
Był egoistą, ale był także geniuszem, pianistą, dla którego po brzegi
wypełniały się sale koncertowe, a aplauz grzmiał jak salwy armatnie.
Opowieść snuje się pomiędzy Warszawą a Moskwą, Paryżem, Nowym Jorkiem Wenecją i Rio de Janeiro.
Książka doskonale napisana, choć trzeba przeczytać kilka stron zanim wejdzie się w ten specyficznie poetycki ton narracji. Świetna.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZdaje się, że to książka dla mnie.
OdpowiedzUsuńTo całkiem możliwe, jest fascynująca. jeżeli lubisz biografie, na pewno coś dla ciebie!
OdpowiedzUsuń