Z jednej strony jako skrajna introwertyczna wolę pisać SMS-y niż rozmawiać przez telefon z drugiej codziennie coraz bardziej przekonuję się, że SMS-to diabelski wynalazek.
Niestety.
Ze względów życiowych telefonu na noc nie wyłączam, po prostu muszę jakby co mieć możliwość zadzwonić choćby po pogotowie dlatego telefon leży sobie na stoliku koło łóżka i wzbudza moje coraz gorsze nocne lęki.
A dosłownie mówiąc po prostu mnie terroryzuje.
Jak?
Zwyczajnie wczoraj słodko sobie zasypiam po ciężkim dniu, kiedy naprawdę paskudnie się narobiłam, umęczyłam nie tylko fizycznie ale i umysłowo. Sen nadchodzi, czuję te słodką mgiełkę tuż przed momentem zapadnięcia się w słodki niebyt (wiecie o co mi chodzi) i nagle budzę się przerażona.
Pitp! Esemes wyrywa mnie z objęć Morfeusza. Jest dwudziesta czwarta, ciekawe co to za ważna informacja, że piszą o tej porze? Biedronka zawiadamia mnie, że obniżyli cenę oleju.
Rzucam mięsem na olej, aż pryska.
Wściekła, usiłują zasnąć ponownie, przykrywam telefon poduszką, żeby nie słyszeć. Słyszę.
Pitp! SMS. Tym rzem to MIASTO, zapraszają mnie na jakąś modlitwę. O drugiej w nocy?! Rzucam wiązanką.
Pitp. Z mojego konta za prowadzenie pobrano sześć złotych, tylko dlaczego informują mnie o tym nad ranem? Jest trzecia piętnaście.
O trzeciej trzydzieści dostaje zniżkę na buty zimowe. O czwartej Biedronka dziękuje mi, że robię u nich zakupy. Czwarta dwadzieścia Empik zawiadamia mnie, że coś mi wygaśnie. Pół godziny potem sklep rybny o wdzięcznej nazwie ”seksi pirania” wysyła mi bon zniżkowy.
Ciekawe jakie maja ryby.
Zaraz?! Moment?! „Seksi Pirania” to jest sklep rybny, prawda?
Nie mogę zasnąć przekonana, że jak tylko zmrużę oczy oczy usłyszę ten przerażający dźwięk.
O szóstej rano znowu go słyszę.
Miasto zawiadamia mnie, że drogi będą oblodzone i, że mam uważać prowadząc samochów.
Ja nawet prawa jazdy nie mam.
Dostaje za to białej gorączki…
A wy jak?
Wam też SMS-y spędzają sen z powiek?