wtorek, 17 października 2023

ŚWIĄTECZNA ZDRADA

 


OPOWIADANIE O
ŚWIĄTECZNEJ ZDRADZIWE

Poznałam go jak byłam jeszcze bardzo młodą dziewczyną, prawie dzieckiem i od razu go pokochałam. Początkowo trochę to było nieśmiałe i niewinne. Spotykaliśmy się dość rzadko, właściwie tylko w święta i na rodzinnych uroczystościach, ale wszyscy go lubili.

Nie dało się powiedzieć, że był do tańca i do różańca, ale przecież nie każdy musi być! Był za to bardzo imprezowy i kochała go cała moja rodzina.

Zresztą nie tylko. Sąsiedzi też, a to wielka rzadkość.

Dorosłam, dojrzałam, czasy się zmieniły, a my zaczęliśmy się spotykać coraz częściej. Zupełnie się zatraciłam.

To było wielkie uczucie.

Nie umiałam bez niego żyć. Naprawdę nie wyobrażam sobie, że nie będzie go przy mnie, że coś się zmieni, że jakiś zły los nas rozdzieli, ale byłam młoda, a młodość ma swoje prawa.

Byłam jednak wierna.

Nie powiem, kusiło mnie żeby spróbować czegoś innego, ale nie mogłam mu tego zrobić, zresztą mama zawsze mi powtarzała, że jest najlepszy, po co psuć coś co jest idealne?

Wyjechałam zagranicę, żeby trochę sobie dorobić, tęskniłam, ale niestety, nie było go przy mnie. Co miałam robić? Owszem, nie byłam całkowicie wierna, próbowałam innych, czasami nawet mocniejszych wrażeń, ale żaden nie poruszył mojego serca. Eksperymentowałam, może i nie było to do końca w porządku, ale mimo wszystko nie potrafiłam o nim zapomnieć.

Wróciłam stęskniona.

Wszystko wróciło do normy.

Teraz spotykaliśmy się niemal codziennie. Był taki delikatny, niezwykły, uroczy i tak cudownie obecny. Mój. Na zawsze mój.

A potem nastąpiły mroczne czasy.

Zagubiłam się.

Powiedziałam sobie, że muszę spróbować czegoś innego. Chciałam po prostu wiedzieć. Zrozumieć. Musiałam to zrobić.

I tak.

Zdradziłam go.

W szale namiętności poszłam na całość.

Cala rodzina odsądziła mnie od czci i wiary. Kiedy pojawił się ten drugi, przy stole w święta rozpętała się wręcz wojna domowa. Rodzina nie potrafiła go zaakceptować, ba, nawet nie chciała spróbować.

- Jak możesz!? – krzyczała mama ze łzami w oczach.

- Ja tego nie zniosę! – załamywała ręce babcia, seniorka rodu załamana moim postępowaniem.

- Nie spodziewałem się tego po tobie! - rzucił mi ojciec w twarz - Powinnaś być wierna! – zawołał głosem pełnym grozy – W naszej rodzinie nie robi się takich rzeczy! Nie wolno! To wbrew tradycji! Nie rozumiesz?

Wszyscy zjednoczyli się przeciw mnie.

Fakt, było mi trudno. Nawet bardzo trudno.

Ale wiecie co?

Nie żałuję! Naprawdę nie żałuję! Owszem, przez całe życie kochałam majonez Winiary, ale Kielecki też jest naprawdę świetny.

2 komentarze:

  1. Miałam wielką przyjemność czytać ten tekst przedpremierowo. Wtedy zanosiłam się śmiechem, teraz jeszcze bardziej! Iwona, jesteś genialna! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Córka właśnie przeczytała i stwierdziła, że to o nas, to znaczy o niej i o mnie.

      Usuń