Rodzinne strony
Wydawnictwo Dragon
Dziś premiera książki, a właściwie drugiego tomu serii o Anielinie zatytułowanego „Rodzinne strony”
Tytuł kusi, autorka kusi i same „rodzinne strony” kuszą bo przeciecz każdy jakieś ma. Nie każdy swoje rodzinne strony kocha, ale zawsze podchodzi do nich w sposób emocjonalny.
Bo to rodzice, wspaniali czy nie, bo to szkoła, nawet ta, której się nie lubiło, bo to w końcu dzieciństwo.
Anielin i te „rodzinne strony” z książki o tym samym tytule to niejako archetyp miejsca gdzie każdy chciałby się znaleźć, a może nawet wrócić, gdzie wszystko było lepsze (choć nie zawsze tylko słodkie i dobre), a także gdzie dzieci mają głos, a ludzie bywają dobrzy z natury.
To nie jest miejsce gdzie nie ma zła, ono jest, ale jakieś takie
Bo autorka nim nie epatuje, choć je dostrzega.
Książka więc nie należy ani do kategorii „patrzcie jaki zły jest ten świat”, ani do laurkowej „o jak pięknie i słodko”, ale raczej do „życie mimo wszystko może być piękne i fascynujące”
Mnie to bardzo przekonuje. Nie jestem wielbicielką gatunku, ale potrafię docenić perełki.
No i coś o co ostatnio kopie wszyscy kruszą z naciskiem na „kruszą”, bo efektów zazwyczaj brak, to jest oczywiście język.
Iwona Mejza pisze pięknie. Piękną polszczyzna, zróżnicowaną w zależności o bohatera, od przemądrzałej nieco (choć zdecydowanie mądrej) gadaniny Poli (mojej ulubienicy) po staranną, ale życiową polszczyznę braci księgarzy.
A to przecież nie wszyscy.
I cała reszta. Tych, którzy się spodziewali (po pierwszym tomie) prostych rozwiązań autorka zdecydowanie rozczarowała (na plus).
Nic nie jest tak jak (niby) miało być. To oczywiście plus, nieprzewidywalność i zwroty akcji w tego typu książkach to coś co bardzo trudno osiągnąć, w końcu życie jest jakie jest i każdy je zna, aprze4zciez to są opowieści o życiu. Dodatkowo u Iwony Mejzy trudno szukać kosmitów, czy książąt z bajki, choć…
Nie, no kosmitów naprawdę nie ma, ale zachowania niektórych zaskakują, książąt z bajki też naprawdę nie ma, ale… przecież wszystko zależy od interpretacji i od tego co czujemy, a po przeczytaniu tej książki czujemy się dobrze.
Tak dopieszczeni, ugłaskani, uspokojeni, ale i zaintrygowani tym co dalej.
Właśnie zaczynam czytać i póki co bardzo mi się podoba, choć nie jestem gorliwą fanką powieści obyczajowych. Ten tytuł ma jednak w sobie "to coś".
OdpowiedzUsuńNO właśnie o to chodzi, czasami nawet nie lubi się danego gatunku, a jednak ta czy inna książka zachwyci. Warto próbować wszystkiego (choć ja erotyki mafijnej jednak bym nie przetrawiła)
UsuńMoże jakby erotyka mafijna była napisana z poczuciem humoru, to dałoby się przeczytać, a nawet pośmiać? Dziękuję za dobre słowa o Anielinie, tam tam jak w życiu nie ma prostych rozwiązań. Chociaż czasami się zdarzają ;)
Usuń