poniedziałek, 20 lipca 2020

Rynek książki... serio?!

Zawędrowałam ostatnio w dzikie odmęty internetu i kliknęłam na jakiś artykuł, którego tytuł mnie zaciekawił. To było coś na temat rynku książki. Tytuł wyraźnie cklickbaitowy, ale coś mnie w nim zainteresowało. 

Na pierwszej stronie dowiedziałam się czegoś w stylu „ostatnie badania wykazują, że na rynku książki dzieje się coś dziwnego” 

W chwilę potem musiałam przejść na kolejną stronę, aby czytać dalej. 

Na drugiej stronie dowiedziałam, że, że „rynek książki istnieje, choć nie każdy zdaje sobie z tego sprawę”. 

Dlaczego kliknęłam na kolejną stronę? Diabeł mnie podkusił! Tam dowiedziałam się, że „Choć nie dla każdego jest to jasne, rynek książki zajmuje się sprzedażą książek” 

Kolejna strona dodała istotną informację. 

"I audiobooków

Tak zgadliście, na następnej dowiedziałam się, że "e-booków także". 

Na siódmej stronie wyjaśniono mi, że „Książki są pisane przez pisarzy” 

Tym razem jednak nie zgadniecie. Na ósmej stwierdzono dobitnie, że "przez pisarki także". Jakież to było emocjonujące!

Około szesnastej strony, nie dowiedziawszy się (jak na razie) niczego zostałam poinformowana, że "pisarze czasami w ten sposób zarabiają na życie (co ustalili amerykańscy specjaliści)". 

Dlaczego klikałam dalej? 

Dlatego, że chciałam się w końcu dowiedzieć, co takiego dzieje się na rynku książki, przecież to dotyczy także i mnie! Może coś związanego z pandemią? Stwierdziłam, że skoro kliknęłam już szesnaście razy, to nic mi nie będzie jeżeli poklikam dalej. 

Nie miałam racji! Na dwudziestej dostałam zgagi, (z ust wyrwał mi się potok słów przez niektórych uważanych za niegrzeczne) na dwudziestej drugiej krew mnie zalała (z ust wyrwał mi się potok słów przez większość uważanych za niecenzuralne), na dwudziestej ósmej serce waliło mi jak młotem (z ust wyrwał mi się potok rynsztokowych przekleństw, co wywołało zdziwienie rodziny) na trzydziestej zaczęły trząść mi się ręce. 

Tam dowiedziałam się, że. 

Rynek książki wciąż się rozwija, ale jego rozwój zależy od wielu czynników ”. 

Postanowiłam, że idę dalej, jestem dorosła jakoś to zniosę. 

Przecież nic mi się nie może stać… 

Byłam w błędzie. 

Kiedy doszłam do trzydziestej ósmej i na szczęście ostatniej byłam zlana potem, czerwona na twarzy, wściekła i roztrzęsiona. Miałam ochotę na seppuku i harakiri naraz)Wtedy wreszcie się dowiedziałam co takiego dziwnego dzieje się na rynku książki. 

Po okresie zamknięcia z powodu pandemii ludzie zaczynają kupować, rynek książki ma się coraz lepiej” SERIO?! I takie kretyństwo musiało im zająć tyle pieprzonych stron? Klików, czekania aż się załaduje, aż znikną reklamy (między innymi na temat robaków jelitowych), zawiadomienia o różnych durnotach i co tam jeszcze? 

Rozbita wewnętrznie poszłam obczaić tutejszy rynek książki w postaci jednej (pobliskiej) księgarni. 

Pod drodze wpadłam do Rossmana. 

Zaczepiłam sprzedawczynię zajmującą się działem szamponów i zapytałam o taki do włosów przetłuszczających się. 

- Ja w ogóle „drogeriowych” nie używam, bo one tam mają takie co się do silników dodaje, spalinowych – odpowiedziała i odeszła zadowolona. 

Zamurowało mnie, bo jako żywo nie zapytałam, czy i czego używa, tylko który szampon jest do włosów przetłuszczających się. I czego według niej do tych szamponów dodają? Żeliwa? Śrub? Tłoków? 

Rozeźlona poszłam do księgarni. Kupiłam jedną z książek pewnego BARDZO znanego autora i przy okazji zapytałam co z kolejną jego książką. Chciałam wiedzieć kiedy wyjdzie. 

Pani nawet nie nachyliwszy się nad komputerem wzruszyła ramionami. 

- Kiedy nie wiem, ja nie czytam książek! - odpowiedziała dość nawet chełpliwie. 

I wiecie co… Mam problem z rynkiem książki i w ogóle z dostępem do informacji bo niby jest a jakby go wcale nie było.
Nie wiem jak by, ale ja dzisiaj mam ochotę gryźć i kopać.

12 komentarzy:

  1. Dobra, nie powinnam cieszyć się z nieszczęścia bliźniego swego, ale dziś u bawiłaś mnie po pachy. Wyobraź sobie.... że dzisiaj poszłam do bardzo znanego sklepu w pewnej miejscowości chciałam dostać dwie bardzo konkretne rzeczy i na 9 osób zapytanych w sklepie gdzie owe leżą te 9 osób z obsługi nie było w stanie wskazać mi choćby działu. Dodam ,że sklep jest ogromny, jestem w nim pierwszy raz i nie znam wszystkich alejek, w ogóle nie znam,ani sklepu ani miejscowości, bo jestem na wakacjach.Byłam zszokowana, że 9 osób pracujących w sklepie nie jest w stanie wskazać mi konkretnie dwa produkty. Po półgodzinnej wędrówce znalazłam je w zupełnie nieoczywistych miejscach! Bo co ma wspólnego masa kajmakowa z mąką do pierogów i ewentualnie masa makowa z makaronem bio wieloziarnistym? Chaos, zamęt i bałagan widzę panują nie tylko w sklepie, oczywiste strony i artykuły stają się nagle nieoczywiste, Przecież można to było wszystko opisać na jednej przejrzystej stronie ...przecież taki artykuł to nie fantastyka, aczkolwiek po tym co przeczytałam można byłoby wydać jakąś niezłą broszurę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie... Tak bywa i nie tylko w księgarniach. Ja rozumiem, że ludzie tam "tylko" pracują, ale jednak to jest praca, płatna, marnie, bo pewnie marnie, ale praca...

      Usuń
  2. Jeśli to, że ktoś nie czyta książek jest powodem do dumy, to znaczy że świat schodzi na przysłowiowe psy

    OdpowiedzUsuń
  3. A mnie skojarzyła się sytuacja, kiedy byłam z babcią w szpitalu. Babcia przewróciła się i trzeba było zrobić prześwietlenie. Izba przyjęć, pani wystawiła zlecenie, każe iść do rentgena.
    -Pani wie gdzie, prawda?
    -No nie wiem.
    -Jak nie wie? Nie była pani nigdy??
    -No nie byłam.
    -Nie zna pani szpitala????!!!
    -Nie znam, mieszkam tu od niedawna i nie miałam okazji poznać.
    Zdziwienie przeogromne. Pani ogólnie poirytowana bo sama, a co chwilę ktoś czegoś chce. Prowadzi jednak ciemnym korytarzem, ja wiozę babcię na wózku.
    -Pani pójdzie tam do winy, wie pani jak ją uruchomić.
    -Nie wiem czy wiem.
    -Jak to? Nie wie pani jak windę włączyć?
    -Nie wiem czy wiem. Pani spytała to pomyślałam, że to jakaś specjalna winda.
    No i miałam racje, bo winda stara, z zamykanymi kluczem drzwiami i kratą na dziwny zatrzask.
    -Na górze pani powie to pani otworzą jak będziecie zjeżdżać.
    Na górze, w drodze powrotnej podobnie pani się dziwiła, że nie wiem ja otworzyć...bez klucza.

    Niedoinformowanie jest powszechne i często wynika z ignorancji lub niechęci do świata.
    A portale wymagające klikania co sekundę omijam szerokim łukiem. To takie klikbajty czyli wyłudzacze ruchu na stronie. Potem kasują reklamodawców za niebywale wielki ruch i zainteresowanie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. J w zasadzie też takie miejsca omija, ale czasami daję się skusić i to tylko moja głupota... Inna sprawa, że powinnam tego unikać bo szału dostaję :)

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Uśmiałam się do łez :-)Co za akcja, krew by mnie zalała i pewnie by poleciało jakieś przekleństwo pod nosem... ja to bym przeszła na 3 stronę a dalej olała.

    OdpowiedzUsuń
  6. Według mnie przez pandemię rynek książek wiele zyskał, bo sprzedaż była o wiele większa przez internet, niż detalicznie. I sama się do tego też przyczyniłam.
    Po drugie kryzys na rynku wydawniczym jest od dawna, czego doświadczam jako pracownik różnych wydawnictw.
    Po trzecie hasło - czytam więc jestem, powinno być niektórym pokazywane sto razy dziennie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i w czterech zdaniach zmieściłaś więcej niż ten portal na 39 stronach :) <3

      Usuń
  7. Nie jeden raz tak się nacięłam. Artykuł ma ciekawy tytuł i początek nawet, nawet, a później ze strony na stronę ciśnienie rośnie :) takie oczywistości ubierają w otoczkę i żerują na ludzkiej ciekawości, która jest pierwszym stopniem do doskonałości :) Lubię wiedzieć, pytam jak nie wiem i wielokrotnie też nacięłam się, na niewiedzy tych, którzy powinni ją mieć.

    OdpowiedzUsuń
  8. To tak jak dzwonisz w jednej sprawie na infolinię. I zanim sie połączysz z wlasciwym działem przechodzisz przez wszystko inne, aby trafić w konkretne miejsce do właściwej osoby. Jakbyśmy byli idiotami...Mówisz, ze w pandemii rynek książki zmalał? A ja myślałam, ze na odwrót ☺️

    OdpowiedzUsuń
  9. To tak jakbyś próbowała dowiedzieć się czegoś w ZUSie. A wykonalne!

    OdpowiedzUsuń