KRONIKA STRASZNEGO DWORKU
Wydawnictwo ZYSK
Dziewuchy… Tego określenia użyła w swoich dwóch tytułach Ada Johnson. Takie to wieloznaczne, bo to i miłe i (czasami) niemiłe słowo.
Właśnie skończyłam czytać „Kronikę Strasznego Dworku czyli wakacje z dziewuchami” i muszę powiedzieć, że nie jest to książka, którą można przeczytać w jeden wieczór, a jeżeli już ktoś tego spróbuje to wiele straci, bo ta powieść to jednak coś innego niż powieści jakie ostatnio miałam okazję czytać. Ta powieść nie jest nieustanna pogonią za akcją,(choć bardzo dużo się tu dzieje) to raczej celebracja codzienności w każdym jej przejawie. To opowieść nie tyle o tym co się zdarzyło, ale jak się to stało, jak się to odbyło, jak…
Zresztą nie, to nawet nie tak. Ta powieść jest po prostu inna, literacko bardzo dobrze napisana, językowo dojrzała, czasami ładna, czasami piękna, czasami soczysta, jak to w życiu.
Opowieść wychodzi od całkiem dobrze przełamanego schematu, owszem dziewczyna dostaje dworek, ale nie jest porzuconą kobietą szukającą "tego jedynego", a dworek nie jest ruiną do remontu. I to właśnie jest inne i fajne.
Potem w dworku zagnieżdżają się tabuny gości, takich swojskich, rodzinnych, choć nie tylko i coś zaczyna się dziać, ale to nie jest początek przygody, to jest jakby dodatek do przygody, bo w dworku cały czas coś się dzieje.
Bohaterki, inteligentne, oczytane, szalone cały czas coś kombinują, dzieci nie pozostają im dłużne, choć niektóre już prawie nie są dziećmi.
Wszystko się toczy wokół bardzo przyjaznych, ale nie lukrowanych układów pomiędzy bohaterami.
Co nie zmienia faktu, że z coraz większą intensywnością dochodzi do głosu tajemnica.
Taka sprzed lat, albo może nie tajemnica, a zbrodnia?
A może jeszcze coś innego?
W każdym razie mamy tu powieść obyczajową, powieść komediową i powieść przygodową w jednym z dodatkiem odrobiny grozy i kryminału.
Nie jest to jednak szaleństwo akcji! Akcja jest, jest wartka i jest ważna, ale tu najważniejsza jest cała ta otoczka, całe to literackie (nie zawaham się tego powiedzieć) podejście do tego co nas otacza, a autorka wplata w opowieść mnóstwo ciekawej wiedzy, aluzji do literatury i filmu, motywy muzyczne i malarskie, rozmowy, które mają znaczenie, choć mogłoby się wydawać, że są tylko zwykłymi rozmowami nad kawą czy szklaneczką whisky.
Ukazuje atmosferę przyjaźni i serdeczności. Nie gra na emocjach, a raczej bazuje na życzliwości i zrozumieniu, na takim podejściu do ludzi i świata o jakim każdy marzy!
Umieszczenie zresztą tego wszystkiego (czyli wakacji, dworku i tajemnicy) w Szkocji jest świetnym pomysłem! Towarzystwo dość kosmopolityczne, inne od tych, które znamy z naszej codzienności też ubarwia opowieść.
Dodaje jej pewnej uniwersalności.
To zupełnie inny typ powieści obyczajowej (bo jednak trochę obyczajowa jest) niż ten ostatnio najczęściej spotykany. Bez odwoływania się do ekstremalnych traum, bez nadużywania łez, bez żadnej emocjonalnej przesady. Prowadzenie narracji i opisane wydarzenia, a nawet sposób pisanie przywodzą raczej na myśl powieści amerykańskiej autorki Sandry Dallas, która pisze niespiesznie, wydawałoby się opowiada o zwykłych sprawach, a pod koniec okazuje się, że wodziła wszystkich za nos i zanim się spostrzegliśmy siedzimy po uszy w całkiem zgrabnym kryminale.
Bardzo zachęcam.
Jest jednak drobna wada. Moim zdaniem (a może tylko znaniem moich oczu) ta książka mogłaby być odrobinę lepiej wydana. Większy druk? Kilka stron więcej?
Bardzo lubię książki tego typu, tytuł zapisany i na pewno w najbliższej przyszłości przeczytam :D Dziękuję <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Agness:)
Kochana musisz mi wybaczyć, ale to nie dla mnie książka. Jednak myślę, że spodoba się ona mojej mamie. Ona lubi taką literaturę ,, spokojniejszą" więc myślę, że będzie jak znalazł dla niej :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie o to chodzi, dlatego tak opisuje, żeby każdy sprawdził, czy jest to książka, która może mu się spodobać, czy nie. W ten sposób są mniejsze szanse na pomyłkę.
UsuńZazwyczaj nie zaczytuję się w tym gatunku. Jednak swoją recenzją mnie zaciekawiłaś. Jak znajdę chwilę spróbuję przeczytać.
OdpowiedzUsuńJa nie zawsze się w takich książkach odnajduję. Nie raz trudno przez nie przebrnąć, a potem jak się człowiek jednak wciągnie to takie książki pamięta na dłużej.
OdpowiedzUsuńCiekawa recenzja i skuszę się na nią:) a jak przeczytam to powiem czy była fajna czy nie:)
OdpowiedzUsuńIwonka, Twoja recenzja jest tak napisana, że chcę natychmiast tę książkę przeczytać! Jest dla mnie. Nie lubię właśnie przerostu emocji, kaskady łez i niepotrzebnej ekscytacji.
OdpowiedzUsuńLubię dobrze napisaną opowieść o życiu.
No właśnie w recenzjach staram się jak najmniej oceniać książkę (w końcu nie każdy czyta lub musi kochać to co ja uważam, za dobre) a raczej pokazać komu książka przypadłaby do gustu.
UsuńA ja się skuszę i to z wielką chęcią, zachęciłaś mnie swoją recenzją, myślę, że to będzie bardzo przyjemne doznanie. Po ostatnich ciężkich przeżyciach potrzebuję spokoju, szukam go cała sobą.
OdpowiedzUsuńI o to chodzi. Jeżeli ktoś szuka szalonych emocji i chce wypłakać wagon chusteczek higienicznych to nie dla niego, jeżeli ktoś woli celebrację codzienności, humor i dobrą zabawę jak znalazł!
UsuńW sumie mogłaby to być ciekawa odmiana od jednowieczornych pozycji. Dzięki za podpowiedź Kochana!
OdpowiedzUsuń