BLACK MIRROR
„Czy to już się dzieje?
Wydawnictwo Dolnośląskie
Znacie serial „Black Mirror”? Ja obejrzałam tylko kilka przypadkowych odcinków i do teraz mam je w głowie, bo są genialne i straszne zarazem.
Pokazują rzeczywistość i wszelkie jej możliwe wymiary. Rzeczywistość i jej odbicia w „czarnym lustrze” - w ekranie monitora, ale nie sam ekran jest ważny, ale to co za nim.
Jak powoli stajemy się własnymi awatarami, uciekamy za obraz, za przerobione zdjęcie, znikamy z przestrzeni fizycznej, za to rozsiadamy i rozrastamy się w sieci.
Powoli oddajemy swój los algorytmom.
Autor książki, filozof nauki, badacz i ekonomista w kolejnych rozdziałach swojej książki, odnosząc się do wątków ukazanych w serialu i przenosząc je do rzeczywistego świata uzmysławia nam jak bardzo człowiek zaufał technologii, jak bardzo staje się od niej zależny.
Jak bezwiednie i bez zastanowienia zaczynamy wierzyć w technologiczną iluzję idealnego świata w którym technologia robi za nas wszystko, jak dajemy się pochłonąć złudnym obietnicom ideału wykreowanego na potrzeby mas, które to (masy) ze ślepą ufnością z kolei same do tego ideału się dostosowują.
Nie trzeba zresztą ani być fanem serialu, ani nawet nie ma potrzeby oglądania tej produkcji, jej znajomość nie jest konieczna żeby książka dała potężnego kopa…
Autor pokazuje i tłumaczy „jak chłopu na miedzy” co się z nami dzieje, uzmysławia, jak powoli stajemy się rasą podległą, a technologia już nie służy nam, a to my zaczynamy służyć jej.
Powoli oddajemy algorytmom wszystkie swoje wybory.
Nawet te intymne.
Bo jak inaczej nazwać internetowe biura randkowe?
Powierzamy swoje życie nie drugiemu człowiekowi, ale skrzynkom z kodami, cyferkami, znakami, które kompletnie nas odczłowieczają.
„Wolna wola”, pojęcie tak niegdyś dyskutowane w związku z religią teraz staje się nieosiągalnym marzeniem w związku ze spersonalizowaną, nachalną, nękającą reklamą, bo czy na pewno sami decydujemy o tym co chcemy kupić, zrobić, obejrzeć, czy może to już maszyny i kody decydują za nas? Decydują, ba zmuszają...
Świetna książka, ale nie napawa optymizmem.
Pokazuje jak marketing kreuje zbędne potrzeby, jak umniejsza te prawdziwe, niemożliwe do zaspokojenia za pieniądze, (a więc takie, na których zarabia się najmniej), równocześnie nagłaśniając wszystko to co wywołuje strach dzieli, oburza, bo? Bo na strachu da się zarobić.
Bardzo ciekawa publikacja, niestety na pytanie zawarte w podtytule „Czy to już się dzieje? Musimy odpowiedzieć TAK.
A do książki zachęcam.
Staram sie nie ulegać algorytmom. Dlatego wciąż wierzę w słowo drukowane, spotkania przy kawie, wspólne wyjazdy za miasto i chodzenie do teatru. Niestety pandemia zamknęła nas i bardziej uzależniłą od świata technologii, bo nawet pracujemy za pomocą maszyny. Na szczęście ona za nas jeszcze nie myśli i nie czuje...
OdpowiedzUsuńZ jednej strony cud, do którego łatwo się przyzwyczaić i jeżeli podchodzi się ze świadomością jest o.k z drugiej... naprawdę zagrożenie.
UsuńZaintrygowałam się 🤔 dopisuję do listy moich książek do przeczytania😍 dziękuję 😘
OdpowiedzUsuńPewnie kwestia czasu, ale pandemia pokazała, że nawet fizycznie w pracy nie trzeba być. Przeraża i fascynuje ta technologia. Trzeba umieć wypośrodkować, bo inaczej kiepsko będzie w przyszłości.
OdpowiedzUsuńKiedyś dziwiłam się ludziom, którzy nie umieli ugotować nic bez mikrofali i gotowców, a teraz takich tłumy...
UsuńWlasciwie zycze sobie nie ulegać jej wpływom ale tak naprawdę zdaje sobie sprawę, że to tylko płonna nadzieja. Technologia bowiem coraz bardziej opanowuje moja codzienność,w epoce korony jeszcze bardziej,to przykre ale sami tworzymy te schematy,zamykamy się w klatkach i to chyba prawdziwy Matrix...
OdpowiedzUsuńI przestajemy rozróżniać życie realne od wirtualnego.
UsuńNiestety to wszystko dzieje się naprawdę. Wsiąknęliśmy po samą szyję. Niestety Nie napawa to wszystko optymizm będę na pewno nie będzie lepiej. Będziemy brnąć w to wszystko jeszcze bardziej ale na szczęście jesteśmy istotami duchowymi i co odważniejsi potrafią jeszcze wygrzebać sobie te resztki odwagi i odwrócić niektóre technologiczne ciastka na bok na rzecz prawdziwych uczuć i relacji międzyludzkich.
OdpowiedzUsuńOdbieramy świat i ludzi przez pryzmat wirtualnego przekazu. Telewizja, internet, komunikatory... Łatwo jest nam pisać od ludzi, rozmawiać z nimi, jednak...To tylko rząd literek, które nie oddają emocji. Wiele razy spotkałam się z tym, że czyjeś słowa napisane były w swoim nasyceniu emocjonalnym inne niż miały być. To ważny temat i bardzo na czasie. Jeszcze się zastanawiamy, jeszcze analizujemy... Tylko, że coraz rzadziej.
OdpowiedzUsuń