środa, 21 listopada 2018

Tajemnica pod jemiołą - kategorie zjadliwości czytelniczej :)

 RICHARD PAUL EVANS

TAJEMNICA POD JEMIOŁĄ


Książki obyczajowe, a szczególnie te świąteczne to miła odskocznia od rzeczywistości, taka troszeczkę bajka dla dorosłych, choć zdecydowanie grzecznych dziewczynek, ale nie wszystkie (i książki dziewczynki) są takie same, ja książki z chęcią przyrównałabym do ciasta z kremem i podzieliłabym na trzy kategorie. 

Kategoria I 
( niezjadliwa zgroza) 

Ciasto z kremem kajmakowym i solonym dorszem – to książki, które mimo iż słodkie, a czasami nawet przesłodzone pełne są dziwnych pomysłów, nie pasujących motywów, paskudnie urwanych wątków i zupełnie niepotrzebnych ( a co gorsze nielogicznych ) zwrotów akcji. 

Kategoria II ( może NIE lekko, ale strawna) 

Ciasto z kremem waniliowym i zielonym groszkiem – powieści nie takie znów przesłodzone, raczej logiczne, choć zielony groszek gdzieniegdzie chrzęści w zębach ( i mózgu) jakimiś usterkami, niedoróbkami czy, nie daj Boże rozwiązaniami w stylu „deus ex machina” co niestety często się zdarza. 

Kategoria III ( najlepsze czytelnicze pyszności) 

Ciasto z kremem waniliowym i malinami, bez groszku i dorsza – książki idealne, lekkie i pięknie napisane, logiczne i z sensem, takie, które się czyta bez zeza zbieżnego i hiperwentylacji od czytelniczej zgrozy. 

Taka właśnie jest książka „Tajemnica pod jemiołą” - cudnie logiczna, świetnie napisana, pełna fascynujących bohaterów, którzy mimo iż poboczni, nie plączą się po kartkach powieści bez celu. Fabuła jest sensowna, niewymuszona i nie udziwniona na siłę. 

I twierdzi to ktoś, kto nie lubi obyczajówek! 

Tyle, że ta książka jest dobra, lekka, zabawna choć trochę smutna i do tego z przesłaniem. 


O tym, że żona rzuciła głównego bohatera dowiemy się już z opisu, żeby dowiedzieć się czegoś o tym dlaczego to zrobiła i jak on sobie z tym poradził musimy zagłębić się w akcję, a wchodząc w nią zagłębiamy się w bożonarodzeniową, cudną opowieść, którą trudno by nazwać bajką. 

Każdy z bohaterów to człowiek z krwi i kości, ma wady, zalety i śmiesznostki. Pani burmistrz robi zdjęcia seryjnym mordercom, miejscowy ranczer strzela do hippisów, Thelma piecze przepyszne tarty, pewna staruszka skutecznie roznosi plotki, ale mimo pozorów ci ludzie się wspierają i kochają, a historia coraz bardziej się komplikuje, zazębia, urzeczywistnia, pokazuje, że warto czasami zaryzykować, warto mieć zasady, ale trzeba też być otwartym na świat i ludzi. 

Bardzo mi się spodobała. Polecam naprawdę każdemu. 

3 komentarze:

  1. Do schowka! Iwonka, zapychasz mi schowek! Dziękuję Ci bardzo za to. :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Do schowka! Bardzo lubię Twoje polecanki, sprawdzają się. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż sama jestem zdziwiona tym, że ta książka mi się spodobała... W zasadzie uciekam od takich "cukierkowych" rzeczy, tylko, że ta nie jest cukierkowa :P Jest dobra. Jestem zdziwiona, ale tak.

      Usuń