niedziela, 21 października 2018

Wściekła asertywność? Tak?


Nie jestem asertywna, niestety, a ta wada w obecnych czasach to nawet nie wada. To katastrofa życiowa, a może nawet i facebookologiczna. 

Słaba odporność na hejt i wszelkie tego typu zagrania automatycznie człowieka eliminuje ze społeczności sieciowej. Co komu po takim mazgaju, który po kilku ledwie „bydlakach” zaczyna się mazać? 

Niestety ja właśnie do takich mniej więcej należę.

Ktoś wylał na mnie wiadro kłamstw doprawionych pomyjami? Jasne… nawet się nie odezwę. Rynsztok to nie jest moje środowisko naturale. Usiądę sobie cicho w kąteczku i popłaczę. 

Oszczerstwa i pomówienia? Czemu nie… Co ja mogę ? Co prawda odchodzi kilku ważnych przyjaciół, ale cóż, skoro nie chce im się myśleć samodzielnie… muszę to znieść. 

Ktoś mnie oczernia w żywe oczy? 

No i co z tego, takie mamy czasy. 

Właściwie mogłabym pójść na kurs asertywności, ale z rożnych względów to niestety niemożliwe i nagle… OLŚNIENIE. Doznałam go niedawno i poraziło mnie swoją skutecznością. 

A zaczęło się to jakoś tak kilka miesięcy temu zaraz po sześciu penisach, kilku scenach seksu oralnego, trzystu sześćdziesięciu ośmiu misiach, serduszkach i delfinkach oraz dwóch groźbach karalnych. 

Fakt, przyznaję, że waga wku...wu w stosunku do penisów, czy gróźb karalnych nie jest taka sama jak przy misiach i serduszkach, które walą po oczach jakby tamtędy chciały się dostać do mózgu i tam dokonać krwawej masakry, ale jednak też się liczy. ( Nie od razu Kraków zbudowano, jak to mówią) 

Otóż, kiedy dostałam pierwszego, czy drugiego penisa grzecznie prosiłam nadawcę, by nie wysyłał mi takich treści, bo ich nie lubię. 

„A co lubisz głupia pindo?” - odpowiedział mi grzecznie nadawca penisa w kolorze różowym i dosłał podobnego, ale tym razem czarnego. Widocznie miał ich mnóstwo na składzie. 

Przeprosiłam i zablokowałam. 

Po scenie seksu oralnego tak samo przeprosiłam i poprosiłam, żeby nie wysyłano mi takich filmików. 

Zostałam wyzwana od „starych cip” i „niewyżytych wywłok” 

Przeprosiłam, zablokowałam

Gróźb karalnych przytaczać nie zamierzam, każdy je zna, są typowo internetowe… 

I nagle iście po amerykańsku... „coś we mnie pękło”, oczywiście najpierw cicho popłakałam sobie w kątku, ale potem nie wytrzymałam… 

Zamiast przepraszać, zaczęłam się wściekać. 

Najwięcej w sumie dostało się biednym misom, bo na nich (z racji wprost nieograniczonych możliwości) najwięcej ćwiczyłam. 

Nie, jeszcze wtedy nie odważyłam się do nikogo napisać, „nie wysyłaj tego chłamu debilu”. 

Nie jestem jeszcze na tym etapie, ale… JEST LEPIEJ i… 

ZROZUMIAŁAM! 

Messenger może człowiekowi takiemu jak ja służyć za darmowy program do ćwiczenia asertywności! I są już u mnie widoczne efekty! 

Coraz mniej płaczę po kątach, już potrafię warknąć, nawet tekstowo. Czuje, że niedługo tekst w stylu „Ty chamie” będzie w stanie przejść przez moja klawiaturę. 

Słowo „spadaj” weszło na stałe do mojego słownika. 

Na kolejnego słodkiego misia odpowiedziałam znalezionym w necie rozbebeszonym i zakrwawionym misiaczkiem. 

HA! 

Codziennie blokuję kilku misiaczkowych dręczycieli i… czuję się nieco bezpieczniej. 

Zastanawiam się tylko, czy o taką asertywność mi chodziło. 


8 komentarzy:

  1. Podoba mi się. Ja już stosuję czasem chamskie odzywki do bydląt. Zaczęło się od tego, że jakiś "inteligent" nazwał mnie st... p...ą. Napisałam mu "skąd, bydlaczku, umiesz pisać"?. I go zatkało. A ten rozbebeszony miś na te ulepki emotki to całkiem fajna sprawa. Dzięki Ci, o Asertywna!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze lepsza jestem w pewnych sytuacjach, które zostały na mnie wymuszone przez to co się stało z moim życiem. Na chamskie odpowiedzi na moje ogłoszenie potrafię odpisać: "sp.......j".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jolu kochana, ja się dopiero uczę, ale baaaardzo się staram!

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja ostatnio też mogę się pochwalić, bo też jednemu panu, znanemu osobiście w dodatku, napisałam, że nie życzę sobie jego tekstów. Obraził się. Niestety tylko na kilka miesięcy, bo po spotkaniu w mieście i grzecznościowym "dzień dobry" chyba znów poczuł się zachęcony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to jest problem, oni nie rozumieją, albo nie chcą rozumieć :(

      Usuń
  5. Jesteś dzielna! Iwonko, wpisz do swojego słownika mądre staropolskie "spierdalaj" i daję ci słowo, życie stanie się lepsze. Nawet moja dwunastolatka twierdzi, ze od kiedy pozwoliliśmy jej rzucać mięchem do chamskich koleżanek po prostu żyje się jej przyjemniej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja taka staromodna... Martwię się, że dręczycielowi będzie przykro, hmmm - chyba sama sobie odpowiedziałam niechcący :) Możesz mieć rację!

      Usuń