Jem wszystko. Ślimaki, małże, ośmiornczki ( tu bez aluzji), śmierdzące sery, warzywa pod każdą postacią, dania każdej kuchni i każdego rodzaju, byle, w miarę możliwości, na ostro.
Jak tylko coś dziwnego zobaczę, natychmiast kupuję. Jak tylko coś zjem gdzieś poza domem, a zdarzało mi się dość dużo podróżować, natychmiast usiłuję odtworzyć
A już MARYNOWANE fasolki są super i jak widać po stanie słoików wcale nie trzeba ich pasteryzować.
No to zapraszam - POLSCY AUTORZY GOTUJĄ
A wy? Znacie jakieś niezwykłe przepisy? Bo ja mam jeszcze kilka dziwnych w zanadrzu - może kiedyś je opublikuję.
To tak, jak ja. Tez jem wszystko i tez jestem ciekawa różnych smaków. Bratnie dusze z nas... nie tylko kulinarnie. :)*
OdpowiedzUsuńTobie to zazdroszczę, bo jednak kulinarnie to masz tam niebo w tej szalonej Italii!
OdpowiedzUsuńMarynowane fasolki brzmią ciekawie. Nigdy czegoś takiego nie próbowałam.
OdpowiedzUsuńBo to mój prywatny wymysł, ale sprawdzony i funkcjonuje w mojej kuchni od lat :) Z powodu z lenistwa i zapominalstwa... Kiedyś namoczyłam za dużo fasoli i tak się zaczęło. Po ugotowaniu tego całego dobra nie wiedziałam co zrobić i tak się zaczęło :)
Usuń