niedziela, 7 marca 2021

Kolejny zakaz? Tym razem chodzi o słowa. W powieściach...


Chciałoby się świata z jako taką normalnością, niestety, nie ma go. Padł gdzieś, zdechł i dogorywa leżąc pod płotem historii, dlaczego?

Bo zapanowała swego rodzaju wszystkożerność internetowa. Wszyscy się znają na wszystkim. Wszyscy wszystko oceniają, nie mając ku temu podstawowych narzędzi, jak choćby elementarna wiedza z danej dziedziny.

Gdyby jednak chodziło tylko o wiedzę… Nie, doświadczenia też nie mają, więc co?

Mają prawo.

Zwykle chciałoby się by na przykład stek w restauracji był oceniany przez smakosza, kucharza, albo choć dietetyka, a doszło do tego, że może go oceniać każdy. Najbardziej bawi mnie kiedy taki stek wołowy na przykład (z krzywą miną – mina należy do recenzenta nie do steku) ocenia… weganin. A co wolno mu!

Wszystko się pomerdało, o macicach decydują ludzie bez macic, o wychowaniu nieletnich bezdzietni kawalerowie, o pięknie anorektycy, o umartwianiu się bogacze, a o zdrowiu pani Zosia z Pławnej (zawsze była z Pcimia Dolnego, ale dziś to już nawet nie wypada, biedny Pcim!), która widziała jak Zenkowi urwało głowę ( ło, tak ło, jak panią teraz widzę!) i konowały ją przodem w tył przyszyły. Facet przeżył, ale co to za życie od rana do wieczora swoją dupę oglądać? Ostatnio zęby sobie o dolnopłuk wybił) (Gwoli ścisłości to nie był TEN Zenek)

Ludzie, jest taka kwestia, że owszem wolno, ale to wcale nie znaczy, że należy, ani że trzeba.

I teraz przechodzę do rzeczy.

Recenzje książek.

Tak.

Ciężki temat!

Ostatnio czytałam o recenzji książki, której „recenzentka” zarzuciła „zbyt dużą ilość trudnych wyrazów”. I, nie, nie zrezygnowała z czytania, oświadczyła, że książka jest… do niczego, gdyż ona, (ONA!) się umęczyła…

A nie powinna, bo książka powinna być lekka i „szybko czytająca się”. (Rozumiem, że przejście od Kici Koci do literatury dla dorosłych to poważna sprawa!)

No i ruszyło mnie to. Nawet bardzo, bo jako pisarka piszę dla czytelnika, a więc chce, żeby książka się podobała, czyli co?

Może by tak utworzyć słownik wyrazów zbędnych? Trudnych? ZAKAZANYCH?

I nie mówię tu o takich słowach jak „translokacja”, „”peregrynacja”, czy na przykład „nad-i-pod-głównodowodzący-generał-sierżant” (to z Andersena, żeby nie było) , ale na przykład „rozsądek”, „uczciwość” czy „inteligencja”.

Ja na przykład nie umiem zrozumieć dlaczego osoba, która w życiu nie przeczytała żadnej książki (bryki z lektur się nie liczą) zabiera się za recenzowanie powieści i za ferowanie wyroków. (Gdyby zaczęła od Żubra Pompika to bym wybaczyła, a i tam się roi o trudnych wyrazów)

Dlaczego więc? Bo może? No może i może, ale czy powinna?

Dlaczego ktoś piszący w stylu „czytając zatakowała mie wysypka, koleżanką nie polecam, powieściom jest złom, ta powieść” usiłuje uchodzić za recenzenta?

Dlaczego? Za darmowe książki od wydawnictw, czy za poklask?

Ani jedno ani drugie nie jest warte wstydu, ale… No tak „wstyd” to trudne słowo!

Może oczywiście chodzić też o dowalenie autorowi, ale nie przeceniałabym efektu.

Teraz dozwolone jest wszystko, może poza obrazą uczuć religijnych.

W dawno (i słusznie) minionych czasach chodziła teki tekst „Nie matura lecz chęć szczera zrobi z ciebie oficera” i wydaje mi się, że te czasy wróciły.
tylko w innym wydaniu "Język polski darzysz wstrętem spróbuj zostać recenzentem" - uprzedzam, nie DOTYCZY wszystkich recenzentów. 
A wy jak to odbieracie?


20 komentarzy:

  1. "Nie pomogą szczere chęci, z gówna bicza nie ukręci".
    Przepraszam, ale od razu skojarzyła mi się ta stara riposta, choć nie dotyczyła recenzentów, lecz wzmiankowanych oficerów. Ale oba także wydaje się adekwatna w sytuacji, gdy do recenzowania książek zabierają się półanalfabeci. To tak, jakbym ja recenzowała jazdę figurową na lodzie. Niby wolno, tylko po co?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie powinno być wolno, ale w zasadzie każdy może powiedzieć, że "ma być zakazane, bo mi się to nie podoba"

      Usuń
  2. Tak to już jest, że rząd obecny i jego toporna siermięność ośmiela wszelkie chamy do chwalenia się swoim brakiem ogłady i wiedzy. Mamy wysyp antyszczepionkowców, którzy swoją "wiedzę" zawdzięczają brakowi tejże wiedzy, płaskoziemców, którzy wiedzą lepiej, katoprawicy, która wierzy w cuda i służbę zdrowia zawdzięcza martwej dawno Żydowce, ktorą otrzymuje kroplową Polski jednocześnie nienawidząc jej nacji...
    Skoro więc oszołomy są już wszędzie i do tego dumne ze swojego prostactwa, dlaczego miałoby to ominąć tę gałaź kultury?
    Tak się nie da. Jak wszędzie buraki, to niestety wszędzie. Dziejowa sprawiedliwość 😛
    Poziom żenady przewiercił dno. Już dawno.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj święte słowa... my Polacy znamy się na wszystkich, ekspertami jesteśmy począwszy od przewijania dzieci po ocenę lądowania samolotu. Uwielbiamy ocenić innych, wymądrzać się na tematy o których pojęcia nie mamy bo dzięki temu przykrywamy swoj brak elementarnej wiedzy, brak obycia również w świecie, zaściankowość, nasze problemy i chęć dokopania innym którym akurat jest źle. Przecież od dziecka słyszymy „ja na twoim miejscu”....czy „ja bym to zrobiła lepiej”. Nasze społeczeństwo niestety zgłupiało i zburaczało hurtowo.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem, jak mam to skomentować.
    Teraz nastały czasy, że nic nikomu się nie podoba.
    Krytyka naszą cechą narodową. Masowa krytyka wszystkiego co się pisze, co się rusza. Nigdy nie myślałam o takiej ilości znawców kuchni, wychowania dzieci i tysiąca innych rzeczy.
    Jestem tym przerażona.
    Irena - Hooltaye w podróży

    OdpowiedzUsuń
  5. Polacy znani są w świecie ze swojego malkontenctwa i defetyzmu. Dla mnie to koszmarne cechy, których niektórzy nigdy się nie pozbędą, bo im tak lepiej i wygodniej. No i uwielbiają wydawać wyroki, nie mając do tego żadnych uprawnień.
    Co do recenzentów półanalfabetów, to może tak się dzieje, bo dzisiaj wydawnictwa wysyłają książki do byle kogo, byle tylko coś napisał. No bo pisać każdy może...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu to masz racje, często nie sprawdzają wpisów bo nie maja czasu, albo ochoty, a potem takie kwiatki wychodzą.

      Usuń
  6. Dokładnie, to chyba cecha nie tylko Polaków. Teraz każdy zna się na wszystkim i ma prawo wyrażać swoje opinie. Szkoda tylko, że bezkrytycznie.

    OdpowiedzUsuń
  7. To prawda, wielu ludzi jest specem od wszystkiego. Czasami wrzucając zdjęcie jedzenia na grupy kulinarne mam ochotę zapytać "czy aby nie za słone?". Trochę ludzkość rozpaskudziła się...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie rób tego, zjedzą cię razem ze zdjęciem i daniem :)

      Usuń
  8. Ja przyznam się, że recenzowałam może dwie- trzy książki o urodzie co prawda. Ale powiem, że jest to mega trudne i wymaga dużo pracy. Dlatego podziwiam wszystkie osoby, które nie dość że przeczytają książkę to napiszą porządną recenzję i moim zdaniem za to powinno się zwyczajnie płacić.
    Wracając do sedna, według mnie recenzja ma być po prostu szczera i nie musi być zawsze przy tym pochlebna (to samo się dotyczy innych recenzji). Myślę,że przesadą jest już ocenianie w recenzji autora. Dla mnie mija się to z celem. Bo jak już szukam to recenzji, a nie żalów i bezpodstawnych zazdrości. Zauważyłam, że wśród w ogóle blogerów dochodzi nie raz do ,,gównoburzy" tylko po co ? Łatwo się ocenia i krytykuje na odległość, a jak się ma kulturę to się ją ma wszędzie. Ja mówię nie, wszelkiemu hejtowi czy to w komentarzach czy to w recenzjach. I naprawdę przykro się robi, że niektórzy nie umieją grzecznie rozmawiać. A można przecież pisać również o tym, co się nie podoba, od konstruktywnej krytyki do hejtu niewielka jest granica.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, ja raz prowadziłam warsztaty na temat "jak napisać negatywną recenzję i nie obrazić autora", bo przecież nie wszystko ma obowiązek nam się podobać, możemy o tym mówić, ale nie po po chamsku, a to wykonalne.

      Usuń
    2. Też tak myślę :) Nie wiedziałam, że są takie warsztaty :P Przydały by się co niektórym. Bo ja naprawdę jak czytam, to nie wiem czy się śmiać czy płakać

      Usuń
    3. To było tylko raz i to dawno u nas w mieście w ramach dolnośląskiego festiwalu nauki, ale wielu ludziom by się przydało, bo zabijanie samej krytyki nie ma snu, ale krytykować trzeba umieć...

      Usuń
  9. Co za czasy przyszły... w grupie znajomych tez mamy takich mądrych, czasami myślę że milczeniem złotem jest i lepiej nie zabierać głosu bo zeżrą razem z opakowaniem 🙈 a ostatnio temat wiadomo jaki jest to lepiej się nie odzywać... jeden lepszy od drugiego

    OdpowiedzUsuń
  10. Tak sobie myślę, że nawet konstruktywna krytyka w obecnych czasach, bardziej dotyka ludzi niż kiedyś. Jeszcze w dzisiejszym świecie, gdzie pracujemy zdalnie. Nasz wysiłek, wkład, czas powoduje, że emocjonalnie reagujemy ( czasem przesadnie) na drobne rady, często dobre. Jesteśmy po prostu osłabieni psychicznie, a co za tym idzie, niektórzy lubią pomarudzić, bo tak im lepiej na duszy.

    Co do recenzji, to owa opinia, czy ocena zależy od autora jego szczerości i odwagi. Pamiętam jak kiedyś ja dostałam propozycję otrzymania książki ( ja nie recenzuję za pieniądze) pod warunkiem że będzie pozytywna. Na moje pytanie: a co jeśli mi się nie spodoba? Otrzymałam odpowiedź: proszę kłamać. Nie zgodziłam się oczywiście, bo trzeba być szczerym. Oczywiście zawsze podkreślam, że to moja opinia, bo to że mi się coś nie podoba, czy podoba nie znaczy, że czytelnik będzie miał takie same odczucia. Jednak nikt nie będzie mi z góry narzucał co mam pisać, bo tak to nie działa. Przynajmniej u mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, no ZUPEŁNIE nie o to chodzi, żeby recenzja była kłamliwie pozytywna, ale o to, żeby napisać to w "elegancki" sposób. W każdym razie grzeczny. Nie w stylu "autor nie umie pisać, powinno się go zabić (przesadzam oczywiście)" a raczej "nie odpowiada mi mi styl autora, jest dla mnie.... (i tu coś)"

      Usuń
  11. Dziwne czasy nastały wielkich mędrców, trenerów personalnych, nauczycieli i z góry wszystko wiedzących recenzentów. Zdecydowanie zgodzę się z tym co piszesz, bardzo rażące są takie zachowania i pełne irytacji. Ja jednak pokuszę się o pytanie, skąd się to wszystko bierze? Taka bezkrytyczna dumna opinia, czy tylko chodzi o sławę, jakieś głupie zwrócenie na siebie uwagę. Dla mnie to wielki przejaw współczesnej bylejakości, gdzieś na bok odeszły dawne standardy, fachowość, profesjonalizm. Kiedyś ludzie przesiadywali godzinami w bibliotece żeby się czegoś nauczyć, dowiedzieć a teraz wujek Google czy ciotka Wikipedia da im wszystko w ciagu zaledwie 15 minut. Ludzie zrobili się jeszcze bardziej leniwi i jednocześnie pełni wielkich oczekiwań, chcą mieć wszystko na talerzu, od razu. Tak samo postępują z innymi, mało wiedzą, nie czytają , nie poświęcą więcej czasu ale z góry pokazują się jako wielcy profesjonaliści.
    A krytyka negatywna stała się pewnego rodzaju narzędziem na przyciągniecie uwagi czytelnika lub autora. Na koniec wypada mi życzyć Ci tylko prawdziwie profesjonalnych recenzentów na Twojej drodze zawodowej.
    Powodzenia i pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, ale moje książki to nie jest coś dla krytyków literatury, to tylko coś na poprawę nastroju, więc w sumie najważniejsze, żeby obyło się bez hejtu, a resztę jakoś przeżyję.

      Usuń
  12. Ja nawet czasem odnoszę takie wrażenie, że krytyka to nasz sport narodowy. Niestety w sieci często ta krytyka przeistacza się w hejt. Moim subiektywnym zdaniem dziś wszyscy dążą do doskonałości, idealnej figury, idealnego życia na pokaz itp. Dlatego też większość chce zabłysnąć,''wiedzą wszystko'' i dają złote rady innym .

    OdpowiedzUsuń