sobota, 17 listopada 2018

Facebook - łowisko, czy pułapka?


Duże grono moich internetowych znajomych czyta, pisze, recenzuje i kocha książki (jako i ja czynię) takich znajomych więc uwielbiam. 

Mam jednak ostatnio na FB bardzo dużo zaproszeń do grona znajomych od ludzi o innych zainteresowaniach i w sumie nawet mnie to cieszy (wiecie, kaganek oświaty itd), ale czasami ich pojawienie się w moim otoczeniu internetowym jest dla mnie sporą zagadką. 

Czymś ich przyciągam, tylko czym? 

Nie mówię już o tych, którzy wysyłają penisy i inne ciekawostki anatomiczne, tych wywalam od razu – faceci myślący czymś innym niż mózgiem wcale mnie nie fascynują. 

Chodzi mi bardziej o całą rzeszę innych ludzi, tych którzy zawierają znajomość ze mną po to aby mnie „ulepszyć”. Ogromna ich liczba ma ochotę mnie odchudzić, uzdrowić, wyleczyć, wzbogacić albo upiększyć. 

Mam wrażenie, że tacy ludzie siedzą gdzież daleko przy swoich laptopach z paluchem ustawionym na „wyślij” toteż w ułamku sekundy od chwili kiedy ja akceptuję zaproszenie dostaję wiadomość prywatną z wszelkiego rodzaju cudami

Altruizm to piękna rzecz, cieszy mnie, że ludzie tak dobrze dla mnie chcą, ale nie wiem czym sobie na to zasłużyłam. 

Pomijam już wszelkiej maści amerykańskich bohaterów wojennych, których w ogóle nie akceptuję (Amerykę kocham umiarkowanie jakby co) ale raz po raz pojawia się zaproszenie od jakiejś pani, której nazwisko z polska brzmiące trochę mnie zmyli i oto nagle ta pani proponuje mi zarobek, nie byle jaki bo 2 do 5 tysięcy dolarów. TYGODNIOWO. 

W chwilę potem dostaję sześć identycznych wiadomości dotyczących programu rozwoju duchowego (niby, że jestem niedorozwinięta duchowo?) i kilka planów treningowych. Do tego dochodzą diety. Wszystkie cud, miód i szpinak… brrrr. Jakby tego było mało kilka osób pyta, czy nie chciałabym sobie dorobić polecaniem rożnych karm dla kotów, psów, patyczaków i kojotów. 

Dochodzą do tego paznokcie, łupież, problemy skórne oraz wszelkie nieodkryte, a już ukryte terapie. 

Z pewnością normalna nie jestem, ale nie zamierzam się leczyć w internecie, nie chcę schudnąć, a dorabianie w sekciarskich grupach zupełnie mnie nie interesuje. 

Rozwój duchowy odrzucam natychmiast – szczególnie ten polegający na konieczności zaprzestania posługiwania się mózgiem. 

Kiedyś FB to była grupa znajomych, teraz to jest łowisko. 

Łowisko, na którym sieci zarzucają erotomani (nie tylko gawędziarze), oszuści, wszelkiej maści oszołomy, jakich w życiu realnym nie da się chyba spotkać. 

Co się zmieniło? FB czy my? 

Kiedyś człowiek pogadał o książkach, pogodzie i planach na wakacje, teraz tylko uduchowione zaparcia z polityką w tle i leczenie płaskostopia za pomocą lewatywy. 

Kiedyś ludzie mieli zmarszczki, zadarte nosy i rozczochrane fryzury teraz zmienili się w przyssane do ekranu glonojady z pępkiem na czubku głowy. 

Kiedyś można było liczyć na ciekawą znajomość dziś otrzymujemy darmowy pakiet usług polegający na czyszczeniu kont i portfeli z pieniędzy i serc ze złudzeń. 



10 komentarzy:

  1. Też nad tym ubolewam, Iwonka. Tyle, że ja nie zrezygnuję z FB. To w tej chwili mój jedyny kontakt z ludźmi. Jeśli nie FB, to tylko kot. Kocham tego kota, ale jednak to za mało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam dokładnie to samo... Jedyny kontakt ze światem. Nie rezygnuje, ale wkurzają mnie ludzie, którzy traktują mnie jak bezmózgiego śmiecia :(

      Usuń
    2. Mam tak jak Jola. A tych obcych i nieuczciwych nie przyjmuję. :) Rzadko teraz daję szansę. Jakiś czas temu miałam wysyp obcych, którzy mnie zapraszali, nie przedstawiali się, a jak tylko ich przyjęłam, to od razu mnie zapraszali na swoje fp. Ja nie mam nic przeciwko fp znajomych, ale co mnie obchodzą fp obcych? To bezczelne, bo po tym zaproszeniu na fp nadal mi się nie przedstawili, nie chcieli poznać ani dać się poznać. To po co chcieli, żebym była ich znajomą? Wywaliłam masę takich trolli.

      Usuń
  2. Moim zdaniem FB się baaardzo zmieniło od czasów swoich początków. Teraz nawet jak ma się coś lub kogoś w polubionych, ale nie bywa tam zbyt często, to przestaje pokazywać powiadomienia. Bo wie lepiej.
    A że przyciągasz takich ludzi, Iwonko - cóż, jesteś pisarką, osobą znaną, więc mają nadzieję, że coś na Tobie zarobią. :(
    Chciałabym, żeby gdzieś było spokojne forum, na którym można by tak pogadać, jak mówicie obie z Jolą, ale chyba nigdzie takiego nie ma....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czuję się specjalnie znana, ale też robię wszystko, żeby jakoś tam te książki były czytane więc się udzielam, piszę itd... Co do forum, to fakt, nie ma, ale zawsze może się pojawić, choć będąc niekomercyjne ( z zasady ) będzie też i mało opłacalne, nie łudźmy się portale społecznościowe nie są dla ludzi, są sposobem na zarabianie sporych pieniędzy...

      Usuń
  3. Wiesz co jeszcze jest okropne? Jak kogoś znasz i widzisz jak kłamie. Pracowałam z dziewczyną. Zapisała się do jakiegoś taemu. Znaczy do piramidy finansowej która sprzedaje oriflame. Uwielbiam Oriflame, ale gdy widzę jej ogłoszenia wszędzie: "chcesz zarobić ? Praca w domu, żadnej sprzedaży" to bym jej za to kłamstwo w gębę napluła. Żadnej sprzedaży, a sprzedaje kosmetyki. Na ja prdlę. Żadnej sprzedaży. 😣😣😣

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I wszystko tylko na priv... Żeby ktoś się nie czepił, ja tak miałam z Amwayem? Nie pamiętam nazwy, ale koszmar był niezły to znaczy, ja się na to nie łapię, jakoś mi zawsze coś 'cuchnie" zawsze udaje się umknąć, ale "podchody" koszmar i chamstwo. Jak ktoś lubi sprzedawać, niech sprzedaje, nikt mu tego nie broni, ale takie coś?

      Usuń
  4. Mnie prześladują amerykańscy generałowie :)))
    Z gatunku takich siwych, przystojnych, co to są na misjach, rozkochają kobietę, a potem chcą, by im szybko przelała kilkadziesiąt tysięcy na bilet, bo nie mają przy sobie.
    Czym im przyciągam? nie mam pojęcia! Nigdy takiego zaproszenia nie przyjęłam, wręcz piszę o tym zjawisku i ostrzegam kobitki, bo jest wiele spraw o takie właśnie oszustwa.
    Miałam też propozycje udziału w zyskach (przekręt afrykański czy też nigeryjski), a także inne różne oferty. Zdecydowanie odrzucam.
    FB to ogromne łowisko, ale.... Nie rezygnuję, bo jestem chora, chodzę o kulach, prawie nie widuję się z ludźmi, więc to jest jedyny mój kontakt międzyludzki.
    Poza tym, sama też łowię :))) Wydałam jedną książkę, wkrótce będzie druga, trzecia się pisze, więc potrzebna jest mi platforma do promocji.
    No, tak to wygląda!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też jestem z powodu książek, wydawca nie promuje więc usiłuję jakoś sama być widoczna. Może nie umiem się promować, ale dzięki FB czasami nawet mnie widać. Też mam ogrom ograniczeń, może nie własnych, ale dwie niepełnosprawne osoby do opieki i żadnych szans na przykład na wyjazdy, festiwale i targi... Walczę jednak i zachęcam :)

      Usuń