Weszłam do kuchni i ledwie przecisnęłam się przez korytarzyk. Nie nie jestem zbieraczką, w każdym razie nie maniakalna, to tylko konieczność. Worek na plastiki po prawej, obok nieco wyżej oparty o mikrofalówkę, której spod niego nie widać (nie używam jej niestety, nie mam jak) worek na papier.
Pod stołem, (bo mikrofalówka stoi na stole), czarny worek na zmieszane, ten jest największy.
Obok niego bioodpady, tak wiem zielone od kapusty i liści, ale bez mięsa, ten stoi zawsze najdłużej i śmierdzi jeszcze bardziej, ale to nie wszystko, bo obok nieduży woreczek na puszki. To mój wkład w dobrosąsiedzkość. Kilku panów chętnie je zbiera.