sobota, 13 listopada 2021

Narzeczone CHOPINA


MAGDA KNEDLER

NARZECZONE CHOPINA


Fascynująca książka w ekstremalnie ciekawej formie, bo to jakby powieść nieco historyczna ale z musu przeciecz i do tego wplecione trzy jakby monodramy, bo autorka daje głos trzem ( albo czterem) kobietom, które znały Chopina, które go kochały i które były (w pewnym sensie) jego narzeczonymi. Jedna tylko co prawda formalnie, ale przeciecz nie o to chodzi.

Te kobiety mówią do siebie, czasem do kogoś, niekiedy chyba tylko po to by opowiedzieć nie tyle o samym Chopinie, ale i o sobie, a relacjach z nim i ze światem, bo te relacje w tych układach są bardzo istotne. Trudno się żyje z geniuszami, a i miejsce u boku półboga nie jest ani łatwe, ani wygodne.

Chopin jest dla nas niejako posągiem i pewnie dobrze, ale w swoich czasach był też, albo choć przez niektórych bywał postrzegany jako człowiek.

I tego właśnie „ludzkiego” postrzegania niekiedy w innych książkach mi brakuje.

Wiadomo, geniusz, ale geniusze też jedzą…

Geniusze mają wady. (Poważnie, mają! Odbrązawianie wielkim nie szkodzi ))

Chyba najwięcej na ten temat ma do powiedzenia George Sand. Uwielbiana przez jednych znienawidzona przez innych, kobieta, którą posądza się o „zamordowanie” Chopina…

I na koniec zupełnie nieznana i bałwochwalczo w niego zapatrzona Jane Stirling.

A jak one były traktowane przez Chopina.

Z tej powieści i tych naprawdę świetnie pociągniętych wypowiedzi kobiet Chopina wyłaniają się układy w jakich żyli. Z jednej strony on, geniusz, z drugiej one… Kobiety, które chciały mu służyć.

Bo on był biedny, chory, cudowny, słaby i w ogóle… Budził wielką miłość i zachwyt, ale też inne, nie tylko macierzyńskie uczucia.

Kiedy się czyta te powieść to jednak widzi się Chopina oczami innych, przez pryzmat epoki i obyczajów, ale i naszych obecnych oczekiwań.

I jest w tej książce coś takiego, co sprawia, że czytelnik ma wrażenie, że to on sam ocenia, on sam patrzy, przygląda się i widzie z jednej strony jednostkę obdarzoną geniuszem z drugiej człowieka słabego, chorego, ale i umiejącego korzystać z życia, człowieka z potrzebami niejednokrotnie wygórowanymi. Nie pozbawionego wad, ale też odbrązowionego, po trosze egoisty, po trosze bon vivanta.

Ja książka byłam zachwycona.

Dobrze jest zobaczyć, że geniusze także „noszą skarpetki”.

Dodatkowo, choć wszystkie kreacje są świetne, ja zakochałam się w opowieści George Sand, trochę wrednej, upartej, bezkompromisowej, kobiety wampa, kobiety wiedziała czego chce od życia i zupełnie nie wiedziała.

Jej wkładu w życie Chopina nie da się ocenić jednoznacznie, już zawsze będzie dla jednych wredna dla innych świętą.


Bardzo, bardzo polecam!




2 komentarze:

  1. O takiej ksiązki szukałem, teraz szybko się robi ciemno więc taka lektura to coś czego mi trzeba.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytam, czytam i wciągam się w twojego bloga coraz bardziej.

    OdpowiedzUsuń