Piszę książki i czasami muszę o nich mówić, wiecie jakieś spotkania autorskie, chaty, wywiady i takie tam… ostatnio jednak dopadł mnie dylemat (może nawet i moralny)! Czy autor powinien, a jeżeli już to jak powinien mówić o swoich książkach?
Myślicie, że odpowiedź „ciekawie” załatwia temat? Otóż nie.
Na jednej z grup pewna autorka powiedziała, że jej książki to są „durne czytadełka” i dostała od razu kilka pouczeń, nagan, a nawet mandatów karnych w stylu:
„Jak pani może obrażać tak swoje dzieła?”
„No nie wiem, nie wiem, jeżeli autor tak się wyraża o swoich książkach, to ja na pewno już po nie nie sięgnę”.
„Autorko, ogarnij się! Dołki pod sobą kopiesz”, a na koniec poszło swojskie
„kretynko, kto siebie nie ceni nie będzie ceniony przez innych!”
Śledziłam rozwój konwersacji i wypadków. Kilka rozmów później ta sama autorka, osoba umiarkowanie znana, ale nie jakaś niszowa stwierdziła „Lubię swoją pracę, a moje książki to bardzo potrzebne i dobrze oceniane powieści”.
(Zauważcie, że nie powiedziała nic o tym, że chcą dać jej nobla, ani że świat ściele się do jej stóp, żeby nie było).
I jak sądzicie?
Tak sypnęło się kilka pouczeń, nagan, a nawet mandatów karnych, tym razem trochę bardziej zakamuflowanych.
„Niektórym autorom to się w dupach poprzewracało, ciekawe komu i po co potrzebne są takie gnioty?”
„Nie, no szanować się trzeba, ale bez przesady, toż to żadna literatura”.
I (wcale nie na koniec, bo przytaczam ledwie wycinek) „szanowna autorko, trochę dystansu do swoich wypocin, chcesz pisać, pisz, nikt ci tego nie zabrania, ale wiekopomne dzieła to to nie są”.
I właśnie wtedy powinno coś mnie olśnić, ale raczej zgłupiałam.
Jestem z osób zasadniczo skromnych i mówiąc o swoich książkach pewnie pójdę w kierunku „czytadeł” niż „wiekopomnych pomników literatury”, ale widzę, że i tak źle i tak niedobrze.
To znaczy jak mówić? Czy w ogóle mówić?
Zamknąć się i nie wystawiać internetowego nosa z facebookowej kipieli?
Udawać, że nie piszę książek (często tak właśnie robię), bo mówić dobrze jest źle, mówić z dystansem jeszcze gorzej.
I teraz w najgorszych koszmarach śni mi się, że ktoś zadaje mi pytanie „co pani sądzi o swoich książkach?” Niby dobrze się mówi (choć w nieco innym kontekście) „nie sądźcie a nie będziecie sądzeni”, ale jak odpowiedzieć?
Nic nie sądzę?
Już widzę komentarze, że jestem bezmyślną krową, która nie wie co odpowiedzieć nawet na takie głupie pytanie.
I zupełnie nie wiem jak się do tego odnieść.
Szanowni autorzy, koledzy i koleżanki po piórze i klawiaturze, doradźcie… jak sobie radzicie z tym jakże trudnym tematem!
Niektórym ludzią nie da się dogodzić ^^ fakt trudne pytanie ... sama nie wiem co bym odpowiedziała w takiej sytuacji ^^ może tylko 'piszę na blogu' i nie uważam ze to coś wielkiego ani niepotrzebnego wiec myślę że odpowiedzialabym coś w stylu ze skoro ktoś to czyta to chyba jest dobrze ;)
OdpowiedzUsuńPoruszasz bardzo ciekawe tematy ;)
Tak, ale pisanie "nawet tylko" na blogu JEST tworzeniem, a kreatywność to cecha ludzi inteligentnych. Nie każdy to ma, choć masz rację "skoro ktoś to czyta to jest dobrze" :)
UsuńHa... I oto jest pytanie? Ja mogę się wypowiedzieć raczej jako czytelnik i to ewentualnie z mojej strony mogło by paść takowe pytanie (choć na pewno by nie padło). Cóż odpowiedzieć? Na pewno, że skoro książki się sprzedają, to znaczy że ktoś je czyta, a to znaczy że komuś się podoba i kogoś zainteresowały. Czyli można sądzić, ze są one potrzebne.
OdpowiedzUsuńNo tak, ale ja jako autor co o nich sądzę? Nic? Bo czytelnik ma prawo sadzić zupełnie wszystko :) czasami wydaje mi sie, że krytykanci wymagają od autora żeby się w ogóle nie wypowiadał. Może tak jest lepiej?
UsuńNie ważne co powiesz, każdy i tak sobie dośpiewać co mu się będzie podobało.
OdpowiedzUsuńJesli zapytanie mnie, co sadze o swoich ksiazkach to odpowiem, ze napisanie ich kosztowalo mnie wiele pracy, ze zrobilam to jak najlepiej umialam, ze w ich ocenie bylabym nieobiektywna, dlatego sie jej nie podejmę.
OdpowiedzUsuńAlbo, co tez jest prawdą, ze po dwudziestokrotmym czytaniu jednego tytulu, poprawianiu bledow i doskonaleniu fabuły juz nie moge na nie patrzeć, bo ich nienawidze 🤣😉
Nienawidzić to nie, ale znam je na pamieć i mam ich dość :)
UsuńEch, polskie piekiełko 😁
OdpowiedzUsuńNajtrudniej jest mówić o własnej twórczości. Jestem autorką baśni "Kroniki skrzatów"' "Marbella" i "Szagawarra".
OdpowiedzUsuńJeżeli zacznę wychwalać książki, okaże się, że się przechwalam. Gdy wskażę wiekowy przedział, zawężę ewentualne grono Czytelników. Promując baśnie na wielu blogach, dostanę po uszach, "Bo autorka wciska swoje książki".
W moich baśniach, zapewne zachęcające są malunki moich bohaterów. Wszystkie ilustracje wykonałam własnoręcznie.
Chwalić się źle, zamilknąć i schować książki do szafy, też niedobrze.
Jestem bardzo ciekawa, co Czytelnik chce usłyszeć od Autora? Może warto zadać takie pytanie Czytelnikowi? ;)
Pozdrawiam ciepło, skromna autorka Marbella Atabe ;)
cała prawda. Autor "wciska się" i tak dalej, a potem... "Dlaczego o twoich książkach nie słyszałem? Słabo się promujesz"...
UsuńTak reagują Czytelnicy. Niestety nie znam dobrego sposobu na zachęcanie do mojej twórczości.
UsuńAutor musi być delikatny, nie nachalny, subtelny? Takiego nikt nie zauważy. Krzyczeć o swoich książkach, też niemile widziane ;)
Trudno jest zachęcić, łatwo zniechęcić.
Jednego jestem pewna, łatwiej książkę napisać, zilustrować w moim przypadku, niż ją sprzedać.
Ja też nie znam, dlatego i o mnie nie słychać. Choć jeżeli chodzi o książki dziecięce, to w pewnym sensie chyba powinno być łatwiej... Tak mi się wydaje, ale oczywiście mogę całkowicie się mylić! Wydawnictwo powinno je zalecić bibliotekom, biblioteki placówkom szkolnym, przedszkolnym... Ale czy to robi?
OdpowiedzUsuńWydawnictwo ma w nosie autora. Droga Iwonko, książki dla dzieci wzięcia nie mają, bo podobno dzieci nie czytają. Na spotkaniu autorskim w szkole, książek nie sprzedam, dzieci nie mają kilkudziesięciu złotych na zapłatę. Z tego co widzę, Czytelnicy "rzucają się" na romanse, kryminały. Być może mylę się. Uwierz mi, z baśniami jest o wiele trudniej wyjść do Czytelnika. Myślałam, że skoro rodzice czytają, kupują książki swoim pociechom. Pomyliłam się :(
UsuńMyślałam o napisaniu Czytadła, ale nie cierpię ckliwych romansideł i książek o niczym...
Co do spotkać to racja. Ja też nie potrafię napisać obyczajówki, a to jest teraz najbardziej czytane, ale... Cóż. Każdy robi to co lubi, umie...
UsuńMarbella nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że baśnie nie mają wzięcia. Mają i to ogromne. Dzieci właśnie najbardziej uwielbiają ten gatunek, a wiem coś o tym, bo na co dzień pracuję z nimi i wiem co lubią czytać. Jednak prawdą jest też fakt, że jeżeli Twoje książki nie miały dobrej promocji ( rozumianej ogólnie) to czytelnicy nie mają pojęcia o jej istnieniu. A jak wiadomo nikt nie lubi kupować kota w worku.
UsuńNiestety to wydawnictwo "słynie" z tego, że niekiedy (nie zawsze) promocję olewa.
UsuńPapierowa Łowczyni trafiłaś w sedno. Moje baśnie nie miały żadnej promocji. Sama nie jestem w stanie wyprowadzić książek do szerokiego grona odbiorców. Moje książki zbierają bardzo dobre recenzje, są wysoko oceniane, ale... blogi mają niewielkie zasięgi, nie można porównać ich do reklam na wielką skalę.
UsuńMiło mi, że lubisz baśnie. Ja z miłości do tego gatunku literackiego, zaczęłam opisywać świat, który stworzyła moja wyobraźnia. Wymalowałam własnoręcznie postaci, stwory na kartach ilustracji.
Pozdrawiam
Przeczytałam wszystkie komentarze i nie mogę wyjść ze zdumienia. Dzieci nie czytają - książki dla dzieci nie mają wzięcia. Ludzie czytają romanse i kryminały...No drogie Panie - czytają to, co im się podoba. Niektórzy romanse, niektórzy kryminały, niektórzy baśnie. A niektórzy literaturę 'wysoką', czyli dzieła, z którymi żaden inny gatunek równać się nie może. Nie wiem po co to roztrząsać i stwarzać sztuczne problemy. W Warszawie na targach książki są 'dzikie' tłumy. Ludzie kupują wszystko - i baśnie, i romanse, i kryminały i wysoką literaturę...Może wasze pisanie do nich nie trafia. Czy pisarz powinien mówić o swoich książkach? Powinien!
OdpowiedzUsuńSpokojnie, nie o to chodziło. Nie chodziło o to czy ktoś czyta, czy nie czyta,(to kwestia gustu i wielu innych czynników) ale jak reaguje na to co autor mówi o swoich książkach. Tylko tyle.
UsuńNaprawdę uwielbiam to Twoje poczucie humoru. Niby żart, a trafia w sedno. Co tu dużo mówić: prawdziwa prawda, co piszesz.
OdpowiedzUsuńMyślę że ciężko wyrazić się o swojej twórczości. Ja np. nie lubię mówić o swoim blogu, nie lubię pisać i nie umiem pisać. Nie jestem stworzona do tego... Myślę że ciężko jest promować się o i mówić o sobie w samych syperlatywach, przynajmniej ja tak nie umiem... i mylę że podobnie robię jak ta Pani :)
OdpowiedzUsuńTrudno ocenia się swój wytwór, bowiem każdy wie ile poświęcił rzeczy dla niego. To jest jak nasze dziecko, upragnione, stworzone od podstaw. Jednak mamy problem ze chwaleniem się swoimi dokonaniami. Łatwiej nam jest się krytykować, wynajdywać wady niż mówić o zaletach...
OdpowiedzUsuńJak najbardziej powinienmówić, ale przede wszystkim powinie słuchać swoich czytelników
OdpowiedzUsuńWychodzę z założenia, że w internecie jak w życiu realnym nikomu nie dogodzisz! Bądź szczera sama ze sobą, ignoruj tego typu komentarze bo albo są to osoby zazdrosne, że ktoś coś w ogóle robi, albo po prostu zawistne. Lepiej to omijać i przystanąć przy tych zdrowych komentarzach - konstruktywna krytyka i zwykła pochwała. Chęć przypodobania się większości jest zdradliwa i można popaść przez to w duże problemy z samym sobą. Życzę Tobie dużo radości z życia :D
OdpowiedzUsuńWiem, to prawda z tą szczerością, ale chyba to własnie jest najtrudniejsze :) Dziękuję za życzenia i wzajemnie. Radość życia to coś nieodzownego, ale niedocenianego.
UsuńSzczerze mówiąc to nie wpadłabym na pomysł, żeby autorowi zadawać takie pytanie :) Mnie się wydaje, że autor pisze, czytam ja i to do mnie czytelnika należy ocena :) Mam takie podejście, że obojętnie co autor mówi o swojej książce przyjmuję to normalnie, zarówno jego pozytywna czy nie - przyjmuję ją i jaka by nie była wzbudza we mnie czytelniczą ciekawość :)
OdpowiedzUsuńNie bywam chyba na takich grupach... kto to pisze?... niestety ludzie anonimowo bardzo lubią wyrażać swoje opinie, nie widząc nawet okładki ;-)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się się, że autor powinien opowiedzieć o książce tak, aby zachęcić, ale nie wdawać się ani w chwalenie, ani w krytykowanie. To już zostawić czytelnikowi.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że każdy kto kocha swoją pracę będzie się o niej wypowiadał w sposób przystępny dla każdego bez chwalenia czy krytykowania. Każdy autor może mieć w swoim dorobku ciekawszą bądź mniej interesującą pozycję, ale to i tak czytelnik najczęściej weryfikuje.
OdpowiedzUsuńPrawda jest taka, że nie da się dogodzić wszystkim. Jednak pisarz, tak jak malarz, czy inny twórca powinien mówić o swoich dziełach, o swoich pracach. Na pewno spotka się z krytyką, bo taka jest już ludzka natura (w szczególności Polaków, nie oszukujmy się). A jak powinien taki autor mówić o swoich książkach? Najlepiej od serca. Nie jakimi są książkami, a co mogą wnieść dla ludzi. Jak ktoś czyta - to mu się podoba. A także mówienie o swoich książkach jest pewnego rodzaju promocją, więc tym bardziej mówić TRZEBA! I warto mówić dobrze, bo w końcu pisarz chce, by go czytano. Czyż nie?
OdpowiedzUsuńjak to mówią na dwóch polaków sa trzy opinie, nigdy sięnie dogodzi wszystkim. Pomijam już fakt, że internet zalewa ostatnio fala hejtu na dosłownie wszystko. Mów dobrze i pisz dobrze o sobie i o swoich pracach, jesteś tego warta!
OdpowiedzUsuńTak to niestety prawda, internet teraz powinno się nazywać hejtnetem, a co do reszty... Tak, każdy powinien, ale to trudne.
Usuń