ZBRODNIA PO IRLANDZKU
INITIUM
Aleksandra Rumin zachwyciła mnie poprzednią powieścią, więc i ta wydała mi się warta przeczytania i… Początkowo trochę poczułam się zawiedziona, nic się nie kleiło, wszystko było jakieś przerysowane, dziwne, niedopracowane. No, cóż pomyślałam, że może po prostu z drugą książką się pospieszyła, a potem drugie „no cóż”, nie miałam racji!
Aleksandra Rumin napisała powieść aluzyjną w każdym calu. Do innych powieści i do trendów, do romansów, do filmów… Tylu zgryźliwych i złośliwych, ale inteligentnych odniesień dawno nie czytałam!
Znajdziemy tu aluzje i aluzje do aluzji, do postaci z książek, które czytamy, do autorów, do polityki, do literackości życia w ogóle… Do znanych postaci literackich, autorów, popkultury i wszelkich polskich wad i przywar.
Odrobinę klimatu z „Trędowatej”, duża ilość „Zbrodni po Irlandzku”, nie tej, tej którą czytają bohaterowie, cudne opisy „romantycznych mgieł i katastrof pogodowych” nieco Agathy Christie, (może w krzywym zwierciadle, ale jednak).
No i jest miłość, szaleństwo, trudna i niewdzięczna praca pilota wycieczek, którego chce pożreć większość fauny i flory, a pilotowani turyści zamordować albo wsadzić do więzienia.
Główną warstwę stanowi wycieczka z biurem podróży i typowo polskie zachowania polskich turystów.
Przyznam, że kiedy byłam (może nie pilotem, ale tłumaczem na podobnych wycieczkach) napatrzyłam się na takie cuda, że WIERZĘ jej całkowicie, zresztą nie muszę :) WIEM!
Co do zbrodni, to jest. Niejedna.
Cała powieść jeżeliby brać ją zbyt dosłownie, zbyt „szczerze”, to mogłaby zostać uznana za przesadną w każdym calu, nieprawdopodobną i dziwaczną, ale… ale jeżeli czytelnik pozwoli sobie na „luźny” odbiór z jakim podchodzimy do pastiszu, żartu, czy zabawy literackiej natychmiast zyskujemy ogrom przyjemności, inteligentnej gry z czytelnikiem. Jestem przekonania, że autorka niejeden raz jeszcze czymś nas rozśmieszy.
Zresztą pisze inaczej niż inny autorzy skupieni wokół komedii kryminalnej. Ma własne podejście i do zbrodni i do stylu i do narracji, także do samych elementów komediowych, które są tu zupełnie inne.
Przepiękna okładka, z szczęśliwym psem, skrzywionym leprechaunem i owcami, które z pewnością coś kombinują – szkoda tylko, że tekst z okładki jest bardzo słabo czytelny, ale to tylko szczegół.
Ja jestem zachwycona!
Mnie również się podobała :)
OdpowiedzUsuń