niedziela, 22 września 2019

Pod naszym niebem

SYLWIA KUBIK

POD NASZYM NIEBEM

Wydawnictwo eSPe

Powieść obyczajowa to taki wór bez dna, w którym można znaleźć wszystko, od trocin po perły, od książek literalnie o niczym, po książki z jakimś cennym, przemyślanym przesłaniem. Od naciąganych historii miłosnych, to całkiem dobre, a nawet wartościowe teksty. 

Z jednej strony mamy wydumane, słodkie rodziny, nierealistyczne problemy i godnych pokojowego nobla bohaterów, którzy niestety nie istnieją, z drugiej często po prostu prawdziwe życie. 

Nie piję tu do nikogo, więc nie ma co szukać zakamuflowanych antyreklam, chcę tylko powiedzieć, że książka Sylwii Kubik, mimo że nie często sięgam po obyczajówkę, a po powieści odnoszące się do wiary (jakiejkolwiek) jeszcze rzadziej, ale po pierwsze ta książka jest mądra, po drugie można ją czytać naprawdę bez zgrzytania zębami. Ba, nawet z wielką przyjemnością bo nie tylko jest ciekawie, ale i dobrze napisana.

Moje prywatne doświadczenia związane z urodzeniem niepełnosprawnego dziecka pozwoliły mi na nią spojrzeć w sposób szczególny, trochę krytyczny, a trochę też obiektywny. 

Bo ja nie lubię przesłodzonych, nierealnych postaci… W ogóle, nie lubię jak jest zbyt słodko. 

A jednak tu nie jest, mimo „prawie” sielskiej atmosfery i „wiejskich” klimatów. Autorka pokazuje tu społeczność, która jest „społecznością właśnie, a nie zbieraniną ludzi, którzy nie obchodzą siebie nawzajem, porusza wiele tematów, i trudnych i smutnych,które jednak na szczęście nie są łzawe. A to niełatwe. Niepełnosprawność, wcześniactwo, dość obojętne, żeby nie powiedzieć okrutne podejście świata i tego najbliższego często i choćby lekarskiego do problemu i do matek, które stają się problem, ale to nie wszystko, autorka nie pokazuje świata z bajki, jest tu i patologia, temat dopalaczy i narkotyków… 

To świat, w kropelce łzy, a przecież łzy potrafią oczyszczać i ludzkie serca i atmosferę, ale nie tylko łzy… jest i śmiech, i dowcip i porywy serca. 

Książka ze wszech miar warta przeczytania, to powieść obyczajowa, ale z podtekstem, z wyzwaniem, z duszą i z pomysłem. 

Polecam serdecznie, bo to książka pełna ciepła i mądrości. Ciepło jednak nie ze słów, a z postaw, a mądrość z czynów… Choć Brzozówka to nie jest wioska, którą zamieszkują same ideały (oj, nie!)To książka o sile kobiecości, takiej codziennej sile i zwykłej codziennej kobiecości, o której często się nie myśli. 

Naprawdę warto.

4 komentarze:

  1. Jeszcze jedna pozycja dopisana do listy lektury obowiązkowej! Bo skoro Iwona Banach rekomenduje wystarczy mi! A słodkich, idealnych landryn nie cierpię! Szkoda mi na nie czasu. A mam go coraz mniej... Dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostatnio coraz częściej sięgam po takie książki. Fantastyka nauczyła mnie, że wiara w przyjaźń to wszystko czego trzeba do szczęścia. Obyczajówki często to weryfikują, więc pora czytać ich więcej i iść przez życie świadomie, a nie bujać w obłokach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właściwie omijam takie książki, jestem na nie zbyt cyniczna, ale czasami trafiam i okazuje się, że całkiem, całkiem, a może nawet i bardzo...

      Usuń