JOANNA BARTOŃ
DRZAZGI
Miłość jako taka (o ile istnieje) jest dość mocno uwarunkowana społecznie, może nawet sobie z tego nie zdajemy sprawy, ale istnieje ogrom nakazów i zakazów jej dotyczących. I nie chodzi mi tu o miłość erotyczną, bo ma zupełnie inny kontekst, ale o cały ten koszmar związany z miłością rodzicielską, a właściwie matczyną, bo matka MUSI kochać dziecko, nie ważne, że nie może, MUSI.
Nie ważne, że dziecko jest psychopatycznym mordercą czy gwałcicielem, matka ma go kochać, bo to JEJ dziecko. Nie ważne, że tego nie akceptowała, że starała się nauczyć czegoś innego, a i tak ma kochać i musi zapłacić…
No bo wiadomo, to jej wina!
Te nakazy ( niestety) sprowadzają tę bardzo delikatną sprawę do hormonów ( czyli jak kto woli zwierzęcych instynktów, ale nawet zwierzęce matki czasami odrzucają swoje potomstwo) i pajęczej sieci spojrzeń i ocen.
Spojrzeń ludzi, którzy uważają, że mają prawo osądzać... ( ochrona od nich powinna być wpisana do konstytucji).
Ta matczyna miłość - niemiłość jest jakby „podskórnym” tematem książki.
Ona, córka dziwnej matki jest też, albo była, z pewnych względów matką. Była, to ważne, bo przestała być. Nie z własnej woli, ale z postanowienia też. Dziecko, jakkolwiek często jest do matki ( rodziców) podobne. Jest też odrębną istotą, której się nie zna. Ma swoje własne światy i czasami te światy przerażają.
Jeżeli ktoś zakłada, że matka ma obowiązek kochać dziecko, to „odmatcza” tę matkę, odbiera jej osobność i sprawia, że traktuje się ją jako coś w rodzaju biologicznego robota z wbudowanym programem, podczas gdy matka ( choć wiele osób nie chce tego przyznać) jest istotą ludzką. Obok obowiązków ma też prawa…
Ta książka to literacka – bardzo pięknie literacka opowieść o tym co dzieje się w środku, o myślach, uczuciach, miłości i wrażliwości, oraz wszystkich tajemniczych ( a czasami strasznych) ogrodach, które każdy ma w swoim wnętrzu, ale nie chce albo nie umie się do nich przyznać.
Opowieść o wrażliwości, cierpieniu i oswajaniu światów, wszystkich ludzkich światów dookoła, nawet tych do których nie ma się dostępu.
To nie jest książka o dobrych wróżkach, jest ciężka, trudna, psychologicznie zrozumiała, ale mocno dająca do myślenia, dla czytelnika, dla wyrobionego czytelnika, który lubi literaturę w której ważna jest treść, ale i forma, i w której oba te czynniki wymagają od czytelnika skupienia.
Zostaje w człowieku, nie pozwala spać, porusza bolesne struny…
Książka dla wielu, ale nie dla wszystkich. Boleśnie dobra, cudnie okrutna. Wręcz wiwisekcyjna.
Z pewnością do przeczytania kilka razy.
Literacko bardzo dopracowana. To nie jest czytadło to bardzo wymagająca proza, która pochłania.
nie czytałam
OdpowiedzUsuńTo mocno bolesna lektura, ale polecam.
UsuńWpiszę na moją listę książek do przeczytania, do zeszytu znaczy :) To tytuł z Wydawnictwa JanKa, a oni wydają właśnie takie książki, zmuszające do refleksji, poszukiwań, przewartościowań.
OdpowiedzUsuńJanKa to świetne wydawnictwo, a sama Bartoń bardzo ciekawa. Czytałam już jej do Niewidzenia do niejutra.
UsuńCzytałam poprzednią książkę Bartoń. Byłam pod wielkim wrażeniem jej prozy. Tę na pewno też przeczytam.
OdpowiedzUsuńDodałam do swojego schowka w sklepie, gdzie się zaopatruję w lektury. Jak przeczytam to tutaj wrócę i się podzielę wrażeniami.
OdpowiedzUsuńBędę czekać. To bardzo "angażująca" książka. Aż mnie skręca by o niej pogadać :)
Usuń