piątek, 17 listopada 2017

Przebudzenie...

 Janusz Leon Wiśniewski
Wszystkie moje kobiety
ZNAK



Janusz Leon Wiśniewski to naukowiec i specjalista w wielu dziedzinach, i to wcale wcale nie humanistycznych. Jest magistrem fizyki, magistrem ekonomii, doktorem informatyki i doktorem habilitowanym chemii. Robi wrażenie, jakby tego było mało ten człowiek, z umysłem ( jestem prawie pewna) napakowanym liczbami, o jakich się nie śniło filozofom, pisarzom, a mnie przede wszystkim, pisze powieści. I to powieści niebanalne, których tłumaczenia ukazały się w 18 krajach. Czyż to nie fascynujące?
I do tego będąc niezaprzeczalnie mężczyzną ( do czego sam się przyznaje) pisze powieści dla kobiet i to takie powieści, które kobiety czytają, ba nawet kochają.

Co w tym niespotykanego? Chyba to, że J.L. Wiśniewski łamie stereotyp. Choćby ten typowo maskulinistyczny, który mówi, że mężczyzna powinien pisać o samochodach, pościgach, morderstwach, albo gwałtach, a jeżeli jest informatykiem, to o tym samym z dodatkiem odrobiny „Matrixa”, albo choć w stylu starej dobrej SF.

 

Książki Wiśniewskiego to powieści obyczajowe. Dzięki Bogu nie „typowe”. To dobre powieści, inteligentne, pełne ciekawych odniesień, interesujące i nie sprowadzające kobiety do „kłębka nerwów”, PSM i oczu wypłakanych podczas czytania romansu i to już powinno zachęcić do czytania najnowszej jego powieści, ale... Powiem więcej.

„Wszystkie moje kobiety” to powieść szczególna gdyż jej akcja pozornie nie istnieje. Jest wpleciona we wspomnienia, w rozmowy, w rozważania, ale nie istnieje w czasie rzeczywistym. Prawie,. W czasie rzeczywistym, przebudzony po kilku miesiącach śpiączki mężczyzna zaczyna odkrywać siebie na nowo. Odkrywa siebie w sferze bardzo fizycznej, bo będąc w śpiączce stracił wiele ze swoich umiejętności i możliwości jak choćby możliwość samodzielnego poruszania się ( oczywiście chwilowo).

Zaczyna więc myśleć o kobietach, które poznał, porzucił, pokochał... nie koniecznie w takiej konfiguracji oczywiście.
Myśli o byłej żonie, o córce, o tych wszystkich, które go kochały i które on kochał, ale nie do końca, nie do ostateczności. Myśląc o nich jest w stanie wejrzeć w siebie.
To co zachwyciło mnie w tej powieści to to, że jest napisana w sposób po prostu inteligenty, z szacunkiem dla wiedzy i aspiracji czytelnika, bez taniego grania na strunach emocji, choć emocje też się znajdą. Nie trzeba ton chusteczek higienicznych, to powieść raczej dla kobiet, ale mężczyzna też może ją przeczytać bez uszczerbku na zdrowiu. Powieść spokojna, bez fajerwerków i szaleństwa, napisana rozsądnie, realistyczna pokazująca życie takie jakim jest, nie podkolorowując go ani tęcza ani nie ukazując w czarnych barwach.
Ze względu na konstrukcję powieści i ze względu na sposób w jaki jest napisana nie można powiedzieć o niej za dużo, aby po prostu zbyt wiele nie zdradzić, ale miłośnicy, a w szczególności miłośniczki, dobrych powieści obyczajowych będą z pewnością zachwyceni.

Mimo, że ja sama powieści obyczajowych czytam mało, albo nawet bardzo mało i J.L Wiśniewskiego raczej omijałam to przyznam, że jestem pozytywnie zaskoczona jego pisaniem i samą powieścią. To jest naprawdę warte przeczytania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz