Recenzje moich książek

Strony

Strony

czwartek, 6 lutego 2020

Diabły z Saints

 MARCIN RUSNAK

DIABŁY Z SAINTS

wydawnictwo Genius Creations


Diabły z Saints to powieść fantasy podzielona na trzy części, z których każda stanowi odrębną całość, ale połączona jest z resztą osobami głównych bohaterów i kolejami ich losów, tworzy więc logiczny ciąg fabularny, choć każda z części z pewnością obroniłaby się jako samodzielne opowiadanie. 

Świat powieści to w odróżnieniu od wielu tego typu historii świat właściwie nam bliski, nie jest to „średniowiecze” z księżniczkami, magami, rycerzami i elfami , w którym magia jest widoczna na pierwszy rzut oka. To zdawałoby się „zwykły” świat, nieco poraniony, pełen przemocy i konfliktów. 

Narracja, pełna przemyślanych aluzji do literatury wszelkiego typu, (czasami z lekkim przymrużeniem oka) ukazuje nam świat bardzo niejednoznaczny. 

Jego problemy z powodzeniem można by przyłożyć do kłopotów naszego świata. 

Oczywiście istnieje tu też magia, ale jest ona bardzo rustykalna, żeby nie powiedzieć naturalna, naturalistyczna? Pradawna? Taka, która istnieje zawsze nawet w światach, które jej nie chcą albo pozornie nie potrzebują. Wynika raczej nie z działań człowieka, a z natury samej w sobie i nie zawsze dobro jest dobre, a zło jest złe. 

Pierwsze opowiadanie i zarazem tytuł książki „Diabły z Saints” to opowieść o przeznaczeniu i zemście. Czuje się w nim wyraźnie myśl Nietzschego: „Kiedy spoglądasz w otchłań ona również patrzy na ciebie.” 

Drugie opowiadanie „Wampir z Abington” też w pewnym sensie odnosi się do zemsty, ale jeszcze bardziej do ludzkiej inności, ludzkiej i nieludzkiej zarazem. 

Ostatnie „Dzieci z Bull-ehr-bynn” (w tej powieści, bo mam nadzieję, że będzie kontynuacja) to opowieść o zachłanności, ale i o naturze. O tym, że świat, w którym żyjemy nie jest jednorodny, a zło czasami nie jest złem, a wołaniem... 

Muszę przyznać, że opisany w tej powieści świat jest i ciekawy i spójny i zaskakujący. Co ważne autor, choć często sprowadza czytelnika na manowce, mocno trzyma się zasady „strzelby Czechowa”, co cieszy, bo wielu autorów fantasy zbyt dosłownie bierze sobie do serca (do)wolność w stwarzaniu światów. 

Książkę przeczytałam z wielką przyjemnością bo po pierwsze lubię fantasy, lubię horror, w ogóle te klimaty do mnie bardzo przemawiają, po drugie, bo ta książka jest bardzo dobrze napisana. 

I nie ma w niej tej (u niektórych nużącej) powtarzalności, sztampy i wykorzystywania utartych schematów. Owszem, wszystko już napisano, ale… jak widać można to napisać inaczej. 

Przyznam, że książka spodobała mi się bardzo. I to nawet bardziej niż się spodziewałam, a spodziewałam się wiele.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz