Recenzentka ANNA WÓJCIK
O moich
"Maskach zła"
Niektóre sekretów lepiej nie poznawać
Iwona Banach w swojej powieści „Maski zła” porusza tematy trudne, ale
i intrygujące. Zagląda bohaterom w najgłębsze zakamarki duszy, po to by
ukazać to, co w ludziach najstraszniejsze. Lektura jej książki budzi
więc pytanie: czy w każdym z nas skrywa się zło?
Akcja dzieje się w małym miasteczku, w którym wszyscy wszystkich
znają. W krótkim czasie dochodzi w nim do trzech morderstw na
staruszkach. Wydaje się, że zbrodni nie łączy nic, poza szczególnym
okrucieństwem. W Zawiszynie wywołuje to nie lada zamieszanie, ludzie są
oburzeni i przestraszeni. Jedna opinia łączy jednak wszystkich -
„mordercą na pewno nie jest mieszkaniec Zawiszyna”. Dość szybko okazuje
się, że śledztwo nie jest takie proste, jak mogło by się wydawać.
Wkrótce na jaw wychodzą mroczne sekrety z przeszłości, a raczej ledwie
strzępki informacji, z których wyłania się budynek tajemniczego
Instytutu i jeszcze bardziej tajemniczej Joanny.
Autorka buduje niezwykły nastrój w powieści. Stopniuje napięcie, nie
zdradzając od razu wszystkich informacji. Dozuje je w odpowiednim
czasie, dając nam dokładnie tyle, ile potrzeba by z niecierpliwością
zaczytywać się w kolejnych stronach książki. Banach doskonale odnajduje
się w roli gawędziarza. Może to oczywiście miejscami irytować, bo
mogłaby przecież napisać od razu nieco więcej, aby zaspokoić, choć na
chwilę, ciekawość czytelnika. Jednak jest to irytacja kontrolowana, bo
oderwać się od lektury nie można, a to sprawia, że sfrustrowany
czytelnik nie porzuci jej na rzecz innej pozycji.
Na szczególną uwagę zasługuje forma w jakiej książka została
napisana. Nie znajdziemy w niej rozdziałów, co może być męczące, jednak
dość szybko czytelnik jest w stanie przyzwyczaić się do tempa w
powieści. Dzieli się ona zasadniczo na dwie, przeplatające się ze sobą
części. W pierwszej czytamy o tym, co dzieje się w czasie teraźniejszym –
dowiadujemy się o morderstwach i staramy się razem z policjantami
rozwikłać zagadki, jakie skrywają mieszkańcy miasteczka. W drugiej,
jeszcze bardziej tajemniczej części, obserwujemy historię dziewczyny,
którą wychowuje babcia. Nie jest to jednak zwyczajna relacja. Również
odmienny jest sposób prowadzenia narracji. Banach opisuje nam dokładnie,
co dzieje się we wnętrzu dziewczyny. Dosłownie siedzimy w jej głowie –
widzimy nie tylko jej myśli, ale i różne oblicza, które autorka nazwała
odpowiednimi imionami lub przezwiskami.
„Maski zła” kryją w sobie mrok ludzkiej duszy wpisany w historie
różnych postaci. Jedną z nich jest Paulina, miejscowa dziennikarka,
która szuka tematu, dzięki któremu będzie mogła wybić się do elity
dziennikarskiego świata. Myślę, że autorka nieco ją przerysowała, ale
jest to raczej plusem niż minusem. W powieści nie brakuje innych, równie
barwnych postaci. Banach doskonale wykreowała mroczny klimat małej
miejscowości, w której wszyscy coś wiedzą, ale nikt nie chce mówić.
Zbrodnie sprzed lat, wątek niepełnosprawnych dzieci i morderstwa w
czasie teraźniejszym – tutaj wszystko sprawnie się ze sobą przeplata.
Tajemnice oparte są na tajemnicach. Historia ma warstwy, zupełnie jak
cebula. Musimy kolejno je obierać, aby dostać się do środka i poznać
finał i sedno całej historii.
Podsumowując, Iwona Banach stworzyła książkę niezwykle klimatyczną,
pełną napięcia i tajemnic, które czytelnik odkrywa powoli i w skupieniu.
Nie ma co się nad tym długo rozwodzić – jest to prostu bardzo dobrze
napisany thriller, po który warto sięgnąć w wolnej chwili. Polecam!
Bo to dobra książka jest. :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuje :)
OdpowiedzUsuń