SZNYTA
„Sznytę” przeczytałam dopiero teraz, choć miałam ją od samego początku, bo lubię książki autora, jedynie co chwilowo miałam za bardzo paskudny nastrój, na ten rodzaj opowieści, bo wymaga ona od czytelnika sporo wytrzymałości emocjonalnej.
Jest naprawdę mocna i NIE przesadzam.
Dotyka bardzo mocnych tematów. Trudno nie być poruszonym, kiedy już na początku autor serwuje nam okaleczone ciało dziecka!
A i sposób pokazania, opisania nie jest łagodny. To bardzo, bardzo mocny kryminał z gatunku tych, od których drętwieje całe ciało.
Jest dobrze napisany, wiadomo ten autor naprawdę potrafi pisać, a całość akcji wymyka się schematom, bo trochę je autor jakby przekracza.
I to jest świetne.
Dodatkowego smaczku dodaje to, że wydarzenia się w sporej części przedstawione z perspektywy mordercy, co jeszcze bardziej angażuje emocjonalnie w akcję.
Nie ma co pisać, że jest to książka dla odbiorcy o mocnych nerwach. Bo nawet już ze względu na sam temat można to podejrzewać.
I nie, nie jest to „siekanina” i książka (jak wiele ostatnio) napisana po to, żeby szokować krwią i przemocą, to co się dzieje jest umocowane w rzeczywistości, w traumie, w życiu i fabularnie usprawiedliwione, a z co należą się pochwały.
No i dodatkowym atutem są polskie realia.
Lubiących tak mocne książki zachęcać nie trzeba, dodatkowo to dobry kryminał, z zaskakującymi zwrotami akcji i zakończeniem. Zdecydowanie polecam.
Chyba wolę fantastykę niż tak mroczne klimaty ;) Ale z kolei polskie realia mnie przekonują do przeczytania. jestem pół na pół ;)
OdpowiedzUsuń