Recenzje moich książek

Strony

Strony

sobota, 5 grudnia 2020

„Szkoda czasu na czytanie tej grafomanii”.

Recenzowanie, a właściwie pisanie opinii o książkach jest ostatnio nieco w odwrocie, poważnie, coraz mniejsza grupa ludzi to robi, a to dlatego, że recenzji właściwie nikt już nie czyta, a więc przestało to być w jakiś sposób opłacalne. I nie mówię tu o fachowcach, ale o ludziach, którzy wstawiają na blogach opinie o przeczytanych przez siebie książkach licząc na wejścia, a tu wejść brak

Teraz tylko polityka, religia i koronawirus, nic innego nie skusi człowieka by kliknął.  No chyba, że w tytule będzie "masakra". "tragedia", "morderstwo", albo "parówki znanej firmy okazały się trujące".

A zasięgi, to jest to, co ludzi interesuje. Tylko, że zasięgi padły jak betka leżą i boją się kwiknąć. 

No i te opinie… Takie dobre, że aż mdło się robi.  Po co to komu? Jak ci się coś podoba, to nich ci się podoba, zamknij się i milcz. Nie musisz swoim entuzjazmem i radością życia paskudzić innym humoru. Świat się wali, po co komu serduszka, misie i dobre wieści?!

Trzeba sobie wyraźnie powiedzieć. Tak się nie robi! 

No i poza obciachem to po prostu strata czasu. 

Na dodatek to już nawet nie wypada. Jesteśmy narodem o długoletniej i głęboko zakorzenionej tradycji marudzeniowo narzekaniowej, tego nie wolno nam zaprzepaścić. 

Dlatego pisanie złośliwych recenzji cieszy się coraz większym powodzeniem. 

Bo to i autor się spłacze, wydawnictwo wkurzy, własne ego opromieni się chwałą, ferment się zrobi tu i tam. Ktoś się obrazi, ktoś załamie. Klikalność poszybuje pod niebo, no i o to chodzi. 

Tekst o książce, w którym się nie obrazi autora nie ma po prostu racji bytu! 

A wystarczy tak niewiele... 

„Boże jaka kretynka”, „Wymęczyła mnie ta baba”, „Kobieta nie umie pisać”, „Kretyńskie dialogi” 

„Szkoda czasu na czytanie tej grafomanii”. 

To z recenzji moich książek, więc wiem, że działa…. Ronię wodospady łez za każdym razem, kiedy to czytam! Tarzam się w kałużach własnych (nie nie zgadliście) żałości i szlochów. Drżącą ręką wyrzucam klawiaturę za okno i obiecuję sobie, nigdy więcej... NIGDY WIĘCEJ nie wejdę na LC, no ale uzależniłam się od tych (jakże twórczych) emocji.

Dobrze też jest dodać teksty w stylu: „Omijajcie z daleka”, „Nie czytajcie”, „Odradzam”. Co prawda to brzmi trochę jak przestrzeganie przed jedzeniem orzeszków ziemnych, na które ten jeden RECENZENT ma akurat alergię, ale brzmi cudnie. 

Przecież skoro ON nie uważa tego za zjadliwe (tfu, jadalne), to i innym NIE WOLNO

No i nieśmiertelne „nie tego się spodziewałam”, "nie tego oczekiwałam" w końcu autor ma obowiązek iść do wróżki i sprawdzić czego będzie się spodziewała akurat ta czytelniczka, zawalił sprawę, nie poszedł, to nich cierpi

Jest wiele sposobów, żeby trochę podkręcić atmosferę. 

Naprawdę. 

I to działa! 

Możliwe, że ucierpi na tym książka, ale przecież, ludzie… Książka? A kogo to obchodzi?! Przecież NIKT nie pisze recenzji tylko po to, żeby opowiedzieć o książce! 


I tym jakże optymistycznym akcentem zachęcam do czytania opinii, na LC, gdzie nawet Reymontowi „powinno się zakazać pisać

21 komentarzy:

  1. Uwielbiam Twoje wpisy! Mnie LC stresuje, ostatnio wchodziłam po kilka razy dziennie, by sprawdzić opinie nowej książki. Teraz odpuściłam. Przykre są też bardO niskie oceny bez żadnego uzasadnienia, potem siedzę i się zastanawiam czemu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doszłam już do tego, że NIE CZYTAM... Ja jestem na to zbyt słaba psychicznie. A teksty, które tu przytoczyłam są łagodne jak ogolone baranki.

      Usuń
  2. Ja nie jestem autorką, za to złośliwą jędzą, może powinnam opublikować recenzję recenzji. To dopiero byłaby zabawa. Te niegramatyczne wypowiedzi, bez ładu i składu, aż proszą się, żeby ktoś rozłożył je na składniki pierwsze. Może w końcu dowiedziałabym się, co ta nieszczęsna recenzentka miała na myśli, o ile w ogóle miała cokolwiek. Czasami czytam zdania po kilka razy i nie wiem, o co chodzi. Podsumowując, nie czytam, bo widocznie poziom za wysoki dla takiej jak ja "kretynki myślącej".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie mam nic przeciwko negatywnym recenzjom, książka jest jak każdy inny produkt, może się nie spodobać, ma prawo, ale wycieczek w stosunku do autora... hmmm Nie znoszę. Bo już podchodzi pod hejt bardziej niż pod recenzję.

      Usuń
  3. A może daltego ludzie stronią od recenzji, że piszą je osoby, które nie powinny? Bo teraz każdy może stać się recenzentem...o zgrozo! I czytanie tego grafomaństwa przekracza ludzką wrażliwość i wytrzymałość! Zero stylu, znajomości literatury, doświadczenia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czasami nie czytają książek, które recenzują.

      Usuń
  4. Obecnie bardzo trudno jest zachować szczerość w internecie. Ludzie mają dziwne oczekiwania. Grając na emocjach można sobie narobić popularności, ale kosztem nieraz sumienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerość to miecz obosieczny, ale zawsze można nim wywijać z rozwagą.

      Usuń
  5. Nas chyba w ogóle opanowała żądza dokopywania. Zresztą sama to zauważyłaś. Nic dobrego przecież nie można powiedzieć bezinteresownie. Obśmiać, zbesztać już jak najbardziej tak. Od paru lat pewien portal publikuje moje przepisy. Ileż ja się naczytam komentarzy na ich temat. Na początku bardzo mnie one stresowały, ale teraz mam to gdzieś. Skoro ktoś nie umie w cywilizowany sposób przekazać swojej opinii, ubliża i wyśmiewa, to ja mam się przejmować? Żyjemy w okropnych czasach i tak jak wspomniałam: łatwiej ludziom zmieszać kogoś z błotem niż pochwalić. Dla mnie, moja droga, jesteś super i wiesz, że nazywam Cię nową Joanną Chmielewską.

    OdpowiedzUsuń
  6. Gdzieś słyszałam, że jak dużu, dużo krwiście to się sprzedaje. Świetnie napisane przemyślenie, bardzo ciekawie się czyta <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Dowalanie drugiemu to nasza narodowa cecha.
    Najlepiej w internecie, anonimowo.Ja czytam recenzje, bo trafiam na fajne książki. Twoje recenzje lubię. Kiedyś się bardzo denerwowałam krytyką, teraz mam pancerz i wiele osób głęboko i daleko.Najgorzej, jak pisze kobieta. Bo sprawdza się powiedzenie: kobieta kobiecie kobietą !
    Pozdrawiam :-)
    Irena-Hooltaye w podróży

    OdpowiedzUsuń
  8. A wiesz,że w tym Twoim ironicznym tekście jest naprawdę sporo prawdy. Ja jeszcze dorzuciłabym do tego tekst,nikt nie czyta bo nagle wszyscy zaczęli pisać te recenzje. A swoją drogą trudno się dziwić gdy coraz większe grono odchodzi od czytania bo wolą oglądać. Dobra zeby jeszcze chociaż ogladali wartościowe wypowiedzi o książkach,e tam to juz nie modne i opłacalne,teraz lepiej nagrywać krótkie spoty z idiotycznymi obrazkami.
    A swoją drogą wszyscy przeminą a Ty pozostaniesz bo jesteś swietna.

    OdpowiedzUsuń
  9. Taki z nas naród, żeby nie za słodko. A dowalanie to każdy ma we krwi ☺️😉 i jeszcze najlepiej, żeby nikt nie miał lepiej ode mnie.... ☺️

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetnie napisane. Kiedyś bardzo działała na mnie krytyka, a w sumie to hejt, bo ludzie potrafią dowalić o byle co. Dziś już sie tak tym nie przejmuję

    OdpowiedzUsuń
  11. W punkt. Krytyka potrzebna. Lukier jest zbyt słodki.
    Ogólnie rzecz biorąc, to nawet mnie rozbawiłaś i przypomniałaś o tym jak kiedyś zjadłam coś bardzo niedobrego i uśmiechając się przez łzy mówiłam, że nic tak pysznego nie jadłam wcześniej

    OdpowiedzUsuń
  12. Nigdy nie potrafiłam urazić drugiej osoby, nawet jak coś jest nie w moim goście to pisze tak żeby nie zrobic komis przykrości ale są ludzi co jadem plują nie zważając na nic... recenzje zawsze czytam, nie ważne co to jest :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie przypuszczam, aby autorzy recenzowanych przez nas książek, zwłaszcza dot. konfliktów na Kaukazie i Bliskim Wschodzie kiedykolwiek nasze opinie przeczytali. Trudno mi więc powiedzieć czy ich uraziliśmy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zakładam i wierzę, że recenzowaliście książki, a nie ich autorów, więc na pewno nie uraziliście, poważni ludzie po postu są poważni, nie dokopują dla przyjemności dokopania.

      Usuń
  14. Wychodzę z założenia, ze najlepiej nie czytać i robić swoje. Na Facebookowych różnych grupach tez sobie ludzie strasznie "dowalają" i to jest bardzo przykre. To wcale nie oznacza, że wszystko mi się podoba i do wszystkiego podchodzę bezkrytycznie, ale skoro to czyjeś klimaty, skoro włożył w to swoją prace i serce to ma wartość. Współczuję takich recenzji tym bardziej, że są złośliwe i nie oddają prawdy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. >skoro włożył w to swoją prace i serce to ma wartość<

      Interesująca teza. Włożył mnóstwo pracy i serca, więc choć wyszedł szajs, to ma swoją wartość...

      Usuń
    2. Oczywiście, że ma, przynajmniej dla niego! Określenie szajs w tym przypadku nie ma sensu. "To co dla jednego szajsem, dla innego złotem"...

      Usuń