Evzen Bocek to już na naszym rynku już klasyka humoru czeskiego, choć, jeżeli ktoś mnie zapyta jaki to jest ten osławiony czeski humor (nie mylić w żadnym wypadku z czeskim filmem) to powiem, że nie jestem w stanie tego wyjaśnić. W tej książce jest to złośliwe, ale też ironiczne podejście do życia, dziwaczne sytuacje, które choć są naprawdę dziwaczne to jednak trzymają się w realiach czeskiej rzeczywistości, pokpiwanie sobie z narodowych „świętości” i z ludzkich wad, a do tego prozac, orzechówka rohypnol, bandy muflonów i arystokracja.
Arystokracja, która ma pusto w kieszeni i całkiem sporo „pod sufitem”, tyle, że to co ma pod tym sufitem jest nieco niekonwencjonalną sieczką złożoną z roszczeń, fanaberii i wody sodowej.
Jakiś czas temu zachęcałam was do dwóch pierwszych części, o których pisałam TUTAJ:
Dopiero ostatnio jednak dorwałam się do dwóch kolejnych, czyli „Arystokratki na koniu” i „Fali zbrodni na zamku Kostka”
Jeżeli przyjrzycie się okładkom, od razu zauważycie, że „Arystokratka na koniu” jest nieco „wierniejszą” kontynuacja poprzednich wątków, jej bohaterami są jak w poprzednich hrabia skąpy jak mało kto, Deniska, szalona guwernantka, pani Cicha napompowana orzechówką po brzegi, nie znająca czeskiego hrabina, pan Spock, Józef, psy i szykująca się do pogrzebu (własnego) Maria.
„Fala zbrodni” natomiast opowiada, jak w tytule o fali zbrodni.
Trudno się dziwić, zamek jest symbolem luksusu, można przecież go okraść, z czego? Dowiedzcie się sami, bo nie warto psuć takiej smakowitej lektury.
Powiem tylko, że to nie jedna fala, a dwie i nie jeden gang a dwa. Sławny gang Olsena, to przy tym naprawdę pikuś.
Świetnie się bawiłam czytając, bo to inteligentne, lekkie, zabawne, sympatyczne. „Arystokratka na koniu” co prawda bardziej mi się podobała, ale tylko dlatego, że więcej w niej było zamkowych perypetii i dobrze mi znanych bohaterów, a w„Fali zbrodni” natomiast poznajemy całkiem nowych, zbrodniczo pokracznych ludzi, którzy wiadomo, za wszelką cenę chcą się wzbogacić, ale jak to u tego autora coś staje im na przeszkodzie i to coś jest komiczne, makabryczne i swojskie zarazem.
Oczywiście polecam.
To książki, wszystkie cztery, które naprawdę bawią, śmieszą i dają sporo odpoczynku od rzeczywistości.
Lubię Czechy, Czechów, czeski język i humor, filmy i czeskie książki.Taki humor jest mi bardzo potrzebny w dzisiejszych czasach.Koniecznie muszę je przeczytać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-)
Irena- Hooltaye w podróży
Czeski humor i czeska literatura zawsze mnie napełnia entuzjazmem. Dlatego te wydania, które wymieniasz muszą znaleźć się na mojej liście lektur!
OdpowiedzUsuńWiesz nie czytałam jeszcze tzw czeskiej literatury, ale po takiej recenzji mam ochotę sięgnąć po tę serię. Jak będzie w bibliotece to ją wypożyczę :)
OdpowiedzUsuńTo naprawdę dobre książki. inteligentne. Ja też dwie pierwsze miałam z biblioteki, a cała historia jest po prostu świetna.
UsuńNie znam tego humoru i w Czechach tez nie byliśmy :) marzy mi się tam pojechać ale na marzeniach chyba poprzestanę patrzac na obecną sytuację
OdpowiedzUsuńCzechy pewnie nie są bardzo nieznane, ale znane też nie są, są naprawdę magiczne miejsca, piękne krajobrazy i fajni ludzie.
UsuńO proszę, takich historii nie czytałam jeszcze. Mam zeszyt do którego wpisuję tytuły godne mych oczu. Książki te znajdą się na liście. Czasami jak usiądę i zacznę czytać to już świta!
OdpowiedzUsuńDoskonale rozumiem, ja też tylko w łóżku i to wieczorkiem, czasem w nocy. takie życie, obowiązki... Ale nie wyobrażam sobie bez, no i wolę wieczorami lekkie.
UsuńIwona! Ja po prostu chłonę każde Twoje słowo! Uwielbiam Twoje postrzeganie świata i Twoje opisy. Skoro TY polecasz te książki, to znaczy, że warto "popsuć oczy" przy nich ;)
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że raczej bym nie sięgnęła po żadną z tych książek, ale chyba trzeba się nad nimi pochylić 🤔
OdpowiedzUsuńKażdy lubi coś innego. Namawiam, ale ty lepiej wiesz co ci naprawdę podejdzie.
UsuńLubię czeskie poczucie humoru i czeskie knedliki, ale nie sięgałam dotychczas po czeską literaturę. Chyba trzeba to zmienić :)
OdpowiedzUsuńZnam trochę czeski humor z filmów i bardzo mi odpowiada. Lubię takie zabawne historie. Tytuły zapisuję na zaś, chętnie po nie sięgnę, czekam jednak na dłuższe wieczory :) teraz są krótkie, czas ogrodowy i przetworowy trwa :)
OdpowiedzUsuńTak "ogrodowcy" i "przetworowcy" (parafrazując reklamę ciasteczek) mają teraz dużo roboty, ale przyjdą i chłodniejsze wieczory...
UsuńDziękuję Ci za recenzję, ale przyznam, że mam bardzo mieszane uczucia. Obawiam się, że zarzuciła bym czytanie po kilku stronach.
OdpowiedzUsuńCałkiem możliwe, jeżeli czujesz, że to nie dla ciebie, to nie ma sensu się zmuszać. Sama wiesz najlepiej co cię interesuje.
UsuńSkoro i inteligentni, i z humorem napisane, to chętnie skorzystam. Poszukam ich na półkach i przeczytam w wolnej chwili. Mało czytałam czeskiej literatury.
OdpowiedzUsuńTo specyficzny humor, bardzo złośliwy. Amerykanie okazują się nagle arystokracją czeską i odzyskują zamek, są bez grosza, ciut się im w głowach przewraca i same z tego kłopoty. Takie złośliwe spojrzenie na trendy i postawy.
UsuńCzytałam jedynie "Obsługiwałem angielskiego króla" Hrabala i bardzo mi się podobało. Nie miałam innej okazji do czytania literatury czeskiej. Bardzo mnie zaciekawiłaś.
OdpowiedzUsuńCzeski humor kojarzy mi się z poczuciem humoru mojego teścia, zawsze mam problem z jego żartami ;-)nie zagłębiałam się nigdy w czeską literaturę, ale książki mogą być fajne.
OdpowiedzUsuń