Iwonę Mejzę i lubię i cenię i czytam.
Mam jej książki.
Trochę o nich pisałam.
Jeszcze nie o wszystkich
Dlaczego o tym dziś piszę? Bo na Facebooku pojawił się #bookchallenge, w którym pokazuje się ważne książki.
A jak (w jaki sposób) książki są ważne?
Otóż na wiele przeróżnych sposobów. Dlatego, że bawią, śmieszą ciekawią. Dlatego, że dostarczają zachwytów. Uczą, zasmucają.
Dlatego, że są interesujące.
Mądre.
Dobre.
A czasami po prostu dlatego, że są.
I wcale nie chodzi i to, że są dziełami, które przetrwają stulecia. Zresztą kto wie, które z naszych zachwytów je przetrwają?
Ja w każdym razie czekam na kolejne książki Iwony Mejzy, bo są inne niż wszystkie. bez powielania schematów, bez skrajnego szaleństwa (tu piję wyłącznie do siebie, żeby nie było), bez zanudzania...
Tym, którzy ich nie znają polecam, tym, którzy znają nie potrzeba, ale czasem się zdarza, że autor nam umyka, a w tym wypadku to wielkie niedopatrzenie.
Fajny krotki pościk ^^ a z autorką sie zapoznam ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) czasami krótsze więcej może przekazać, a poza tym nie zawsze się chce czytać.
UsuńWzruszyłam się prawie do łez. Dzięki za dobre słowa, one czasem działają lepiej niż: weź się w końcu babo do roboty i pisz ;)
OdpowiedzUsuńPisz, pisz, sama wiesz jak to działa. Ja się zabrałam, to teraz pozjadałam wszystkie rozumy i będę cie dręczyć :)
UsuńPrzepis na zbrodnię jest wśród moich ulubionych, a Pana Kota kocham i CZEKAM na ciąg dalszy. A mam już 65 lat ... :D
OdpowiedzUsuńTo cieszę się bardzo, bo i ja uwielbiam! Miło , że ktoś podziela moje gusta!
Usuń