Recenzje moich książek

Strony

Strony

wtorek, 1 stycznia 2019

Czytelnictwo - nowa dyscyplina olimpijska?


Zauważyłam wczoraj na FB bardzo interesujące pytanie. „Ile książek zdołaliście przeczytać w mijającym roku” Tak właśnie w tej formie ile książek ZDOŁALIŚCIE przeczytać i … 

Zdałam sobie sprawę, że czytelnictwo niedługo wejdzie do kanonu dyscyplin olimpijskich! 

Ile ZDOŁALIŚCIE… 

A jak do sprawy wejdą medale, a co za tym idzie gratyfikacje finansowe pójdziemy na wojnę i na prawdziwie polskie udry. Już widzę te awantury, że „o droga pani, co to to nie! Romans i obyczajówka to kategoria „lekko musza”, liczą się mniej!” albo krzyki  „Hańba! Hańba! Ja Joice’a i Pruosta przeczytałam i dopakowałam Myśliwskim i mnie, MNIE ma pokonać taka z trzema tomami Nory Roberts?. No bez jaj!” 

„A książeczki dla dzieci się liczą? Bo ja Maciusiowi to czytam dwie dziennie!” 

I tak każda z dziedzin dostanie odpowiednią ilość punktów, albo gwiazdek, serduszek? No bo powieść psychologiczna, może stać koło kryminału, ale liczyć się nie może tak samo! Co to, to nie! 

A weźmy taki kryminał komediowy… i Komedię romantyczną. Toż to jakieś ledwie podgatunki, a nie literatura. No i przecież nie można ich liczyć tak samo jak, powiedzmy, prawowitych przedstawicieli… 

A co powiemy o autorach? Też trzeba ich jakoś ogarnąć! Dostojewski nie powinien być traktowany tak samo jak Mróz! Mróz to klasyka, a nie jakieś zramolałe… 

Trzeba będzie powołać komisje! Bardzo wiele komisji czytelniczych. 

Kiedy już zostanie ustalone jakie książki i gatunki są ważniejsze, no bo nie oszukujmy się fantasy to jednak nie ta liga co powieść erotyczna, trzeba będzie zrobić kategorie czytelników. W stylu, na przykład „dioptryzacji”, no bo taki okularnik to ma ułatwienie… a tu jeszcze trzeba by uwzględnić naświetlenie, czyli aspekt astronomiczny… 

No i znów wracamy do dyskusji. 

„Czytnikowe powieści liczą się bardziej, bo nie można za bardzo przerzucać stron!” 

„ Wcale się nie liczą, ebooki to nie książki!” 

Potem dojdzie ilość stron. 

„Składam zażalenie w związku z tym, że nagrodzona przez was osoba, nie tylko, że książki czyta pobieżnie, to jeszcze celowo wybiera te cienkie!” 

Niemniej poważnym problemem jest szybkość czytania. Tu widzę duże ( wręcz gigantyczne) zarobki w ośrodkach zajmujących się tą umiejętnością, no bo ktoś, kto przez jedną noc przeczyta choćby jedną powieść Rogozińskiego nie może być oceniany tak samo jak ktoś, kto potrzebuje na to kilku dni, ale twierdzi, że czyta bardzo dokładnie. 

No i teraz problem ostatni… (last but not least) to tzw „czytelnicza grupa krwi”… Czyli co komu w duszy gra i w zupie smakuje… 

„Psze pani, ona oszukuje!” usłyszymy nie raz i nie dwa. 

Psze pani, bo ona same romanse czyta, a lubi..” 

No, ale ja nie o tym, ja o stratach moralnych. 

Chodzi o to czy będzie można pozwać autora? 

Załóżmy, że ktoś bierze książkę i ta książka mu nie „idzie” więc albo się męczy i w mękach ją kończy ( tu chyba należą się dodatkowe punkty) albo rzuca i berze kolejną, ale traci cenny czas, a kto temu winien? AUTOR

Już widzę nagłówki „Iza o krok od czytelniczego podium, potknęła się na znanej pisarce. Trener ( bo i trenerów trzeba będzie zatrudnić) szykuje pozew!” 

albo: 

„Gigantyczne odszkodowanie za nieciekawy romans, przez który czytelniczka straciła złoty medal” 

„Bójka w bibliotece! Trzy pretendentki do finałów pobiły się o ostatni egzemplarz Iliady Homera, która w tym roku jest bardzo wysoko punktowana”. 

Jak wam się to podoba? 

A może po prostu czytajmy? Bez pospiechu, nie na ilość, nie na czas, nie za medale? Co wy na to?

18 komentarzy:

  1. Hah :D Fantastyczne to :) Ale prawdziwe też. Nooo... Czasem jak tak sobie na to patrzę to mam wrażenie, że niektórzy to na akord czytają, a akord jak wiadomo (sama po sobie wiem) jest jednym z najgorszych możliwych form zarobku. Lubię czytać dla przyjemności, ale nie po to by przeczytać 52 książki w roku, bo tak i już. I zgadzam się by czytać, tak po prostu czytać, bo to jest najfajniejsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akord, to jest to słowo... własnie, nie przyjemność, nie uczta duchowa, ale akord, a to w czytelnictwie... zwyczajnie nie powinno mieć miejsca.

      Usuń
  2. No ja mam jeszcze jeden czynnik - rozmiar czcionki, szerokość odstępów między słowami i ilość tekstu na stronie. To już mocno zaburza wynik, bo przecież ten sam "Bastion" Stephena Kinga może mieć od 800 do nawet 1100 stron, w zależności od tego czy czytamy wydanie kieszonkowe czy pełnoprawne wydanie rocznicowe z dodatkowymi ilustracjami. Mało tego - może się też okazać, że wydania pocket czyta się trudniej, bo przecież nie tak łatwo śledzić tekst, jeśli mamy mikroskopijną czcionkę. Wtedy punktacja za przeczytanie takiego tomiszcza jakim jest "Bastion" musiałaby być uzależniona od poziomu trudności dyktowanego przez rozmiar czcionki. :)

    Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście! No wiedziałam, że nie wyczerpałam tematu, a teraz jeszcze doszło to i... DIALOGI... Toż to horrendalne niedopatrzenie! Przecież z dialogami łatwiej, a co do czcionki to jeszcze rodzaj papieru, czytam czasami starocie na pożółkłym papierze i... Tadam! KOMISJA będzie konieczna!

      Usuń
  3. Ja jakoś nie miałam nigdy w zwyczaju czytać na ilość, bo po co ? czytanie ma być przyjemnością a nie wyścigiem ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tacy czytelnicy jednak też są. Mnie w sumie tylko zdeprymowała forma wypowiedzi "ile ZDOŁALIŚCIE" bo już "ile przeczytaliście" byłoby lepsze :)

      Usuń
  4. Ha.... a audiobooki? To też w sumie książki, nie? Ale długość słuchania/czytania zależy od lektora... To co pozywać lektora, że mógł czytać szybciej?
    A na poważnie- czytam. Uwielbiam zagłębiać się w Świat pisarza. A na to potrzebuję czasu. Czasem książkę czytam "na raty". I nie cierpię być przymuszana do czegoś. Także na zawody się nie nadaję...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że niewielu ludzi się nadaje, bo to by było nie czytelnictwo, a masakra!
      A co do lektora? Racja! Pozwać! Powinien był czytać tak jak w reklamach wiadomość o szkodliwości leków i konieczności skonsultowania się z lekarzem i farmaceutą!

      Usuń
  5. Przedstawiła pani bardzo ciekawe podejście :) Post humorystyczny oczywiście trafny, bo nie widziałbym sensu, żeby publicznie chwalić się lub też żalić, ile to ja nie czytam. Gdybym się zdecydowała, to zaraz kilka informacji musiałabym dodać; jakie książki czytałam i zaznaczać, że z tego część była w języku obcym, a więc przyjemniej ale też ciężej szła. Samo podanie jakieś ilości jest pustą informacją.
    Właśnie. Pewnie za czytanie w języku obcym powinny też być naliczane punkty!
    Ale odchodząc od tego, według mnie liczenie nie jest niczym złym, ja jakoś lubię wiedzieć, ile akurat przeczytałam. Ale rozliczam się z tych liczb sama ze sobą. Wiem, czego szukam, co chcę osiągnąć czytając, i nie potrzebuję poklasku. Zapewne takiego podejścia do czytania powinnam wszystkim życzyć w nadchodzącym roku ...

    Pozdrawiam ciepło, zazamknietymiokladkami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, liczenie NIE jest złe, dlaczego miałoby być? Tylko ta forma "ile zdołaliście", a z tego wynika jakiś przymus, jakaś pogoń, jakiś "mus"... A co do obcojęzycznych też o tym myślałam, ( sama czytam), ale musiałam trochę powściągnąć wodze fantazji, bo tekst byłby na kilkanaście stron :)

      Usuń
    2. Nie twierdzę, że w tekście zawarta jest informacja o złym liczeniu, po prostu w komentarzach pozostali czytelnicy prezentują podejście, że lubią czytać bez pośpiechu, więc chciałam też dodać, że można i to robić i nie oszaleć a korzystać na tym :)
      I cieszyłabym się, jakby taką perspektywę przekuć w filmik i rozprowadzić w następnym roku pod koniec grudnia. To by była miła akcja, coś nowego i ciekawego. Ale oczywiście trzebaby już wtedy współpracować z grafikiem i włożyć trochę wysiłku, a jeśli to nie jest czyjąś pasją, to nie ma co. Ale pofantazjować mogę.
      Jestem nowa na pani blogu, więc jako maniak językowy spytam: z jakiego języka pani tłumaczy?

      Usuń
    3. Z francuskiego i włoskiego, ale czytam też w innych, ja już do pani też zaglądałam. Muszę go tu wpisać do siebie, ale... coś źle robię i mi to ucieka , pokombinuję.
      A co do pomysłu, jest świetny!

      Usuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zostałam obdarzona umiejętnością bardzo szybkiego czytania. Szkoda, że nie ma takiej dyscypliny sportowej, miałabym spore szanse na medal. A tak to zostałam z tym szybkim czytaniem jak głupia jaka.
    Wobec powyższego wnioskuję o zorganizowanie takich zawodów.:D

    OdpowiedzUsuń
  8. Uśmiecham się. Bo? Też czytam jak wariatka, ja książki wciągam w siebie niektóre jak zupę i nie zastanawiam się nad składem, niektóre studiuję, smakuję, wypisuję sobie cytaty, są takie, które leżą na szafce nocnej i muszą być zawsze pod ręką, a to ku pokrzepieniu, to znów by lepiej zasnąć, w zależności od tego co akurat piszę też zmieniam lekturę by się nie zarażać niewłaściwym stylem, czasem zaś przeciwnie. Pierwszy raz, trzy lata temu, natknęłam się na Facebooku na wpis, w którym ktoś zapytał ile przeczytaliście i mnie zaciekawiło,bo nie miałam pojęcia. Wychodziło mi z pobieżnych rachunków, że czasem trzy, albo cztery na tydzień, niekiedy jedna, ale zdarzały się pozycje i takie, które łykałam w jedną noc. Zatem myślę sobie, a co mi tam, policzę. Wyszło mi lekko ponad sto. Teraz wiem. I nawet się chyba pochwaliłam. No ludzie stówkę bachnąć, toż to jednak jest jakiś wynik. Potem sobie darowałam czytałam nieświadomie, ale też zdarza mi się i to najbardziej widzę w bibliotece, gdy pani patrzy na mnie spod okularów i mówi lekko zdziwiona, że pani, pani Bożeno, już to czytała. No więc w tym roku zakładam dzienniczek lektur, a co? 😊 Mogę. Do każdej sobie zrobię notatkę w trzech zdaniach czy mi się podobała i co o niej sądzę. Może lepiej zapamiętam. Pewnie w związku z tym przeczytam mniej, no bo to chyba czasochłonne to będzie i jeszcze nie wiadomo czy wytrwam. Istnieje niebezpieczeństwo ze znowu zacznę je wchłaniać, smakować i pozapominam tytuły. Bo autorów pamiętam, chociaż tyle. Spiszę je moje panie i nikomu się nie przyznam. A co? A! Iwonka, czy liczą się takie jeszcze niewydane bo jako beta czytuję i to sporo 😊 a to powoli idzie. A tak w ogóle to poruszasz krew żywiej tym Twoim blogiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, że kocham czytanie i tez jestem łakomczuszkiem, setkę w ciągu roku to "nosem" wciągam, ale nie robię tego dla ilości, a dla przyjemności. Dzięki za dobre słowo, a to co tu napisałaś, może zaciekawić czytelników pojutrze na grupie :) Będę, z doskoku, ale będę :)

      Usuń