Sprawa nie jest może poważna, ale za
to dość znamienna. Otóż wczoraj w znanym „chrząszczu”
sprzedawano książki po cenach wręcz oszałamiających, w projekcie
- kup trzy zapłać za dwie i z tego powodu sieć zalała fala
zdjęć książek zdobytych ( bo w cenie po 4.40 za książkę – to
prawdziwa zdobycz) w wyprawach na „miejskie chrząszcze”.
Fala zdjęć cudnych, na których nie
było ani pół skatowanego zwierzęcia, ani ćwierć pobitego
dziecka,( które okazują się łańcuszkami), ani kawałka durnego
GIF-u z uściskami i kolorystyką powodującą rozwolnienie plus
oczopląs.
Boże, pomyślałam, ludzie kupują
książki! Ba, chwalą się tym! A na zdjęciach żadnych dodatków w
postaci, brzuszków, cycków, pośladków... Cud!
Sama zresztą pobiegłam i kupiłam
kilka interesujących mnie pozycji, (pełnowymiarowych – wbrew
niektórym opiniom, a nie kieszonkowych) zdębiałam zajrzawszy na
Facebooka...
Otóż, komuś to przeszkadza!
W sieci nagle zaroiło się od mniej
lub bardziej agresywnych tekstów typu:
„ Przestańcie już chwalić
się książkami z chrząszcza! To smutne” „
”No
dalibyście już spokój, nie mam ochoty na takie zdjęcia”
„Ja nie kupuję chłamu, zresztą w ogóle nic dla mnie tam
nie było”
No i nagle ogólny hejt na książki od
„chrząszczyka”.
Dlaczego???
No bo przecież już tak mamy. Musimy
kogoś hejtować bo życie byłoby nudne, prawda? Niestety szczęście
jest niebezpieczne i może wywołać atak agresji w każdej chwili.
To tak jak ze strachem i dzikim zwierzęciem, a, że to jest sieć,
to internauci bywają niemniej dzicy.
Zasada jest prosta. NIE WOLNO być
szczęśliwym, a jeżeli już się jest, to NIE WOLNO o tym mówić.
To gorsze niż wstydliwa choroba! Niestety czasami ktoś sukces odnosi, toteż
powinien natychmiast wyspowiadać się w sieci i przeprosić!
Powinien bezzwłocznie zaznaczyć, że
popularność to ciężki kawałek chleba, że pieniądze szczęścia
nie dają, że... no wiecie, kamuflaż, żadnych uśmiechów, żadnych
całusków, żadnych dobrych emocji, ma być buro, nieszczęśliwie i
siermiężnie, może wtedy ludzie wam wybaczą.
Nie wolno też być zadowolonym z
życia.... Jedyne pozytywne posty, które są akceptowalne to
zachwyty nad zwierzętami, ale tu też ostrożnie. Lepiej napisać,
że się martwisz, niż, że się czymś cieszysz.
Po co kusić los i sieć?
Miałam
znajomą, która wstawiła zdjęcie pieska na spacerze i podpisała:
„Szczęśliwy czworonóg”
Natychmiast dostała kilka sygnałów,
że obroża za wąska, pies powinien nosić szelki, że zwierzak
wcale nie wygląda na szczęśliwego, wyraźnie przecież w tle widać
jakieś śmietnisko, nie wolno wyprowadzać psa w takie okolice, a na
dodatek kilka pytań w stylu: „Czworonóg? Czy to co piszesz nie
jest przypadkiem zachętą do usypiania psów, którym grozi utrata
kończyny?”
Ja jednak opracowałam pewien pomysł.
Można przecież inaczej. Wszystko
można inaczej. Na przykład tak:
„Boże jak ja mogłam się tak
poniżyć. Kupiłam książki! I to ile? Dwanaście!”
„Wredny chrząszcz skusił mnie słabą
kobietę, NIGDY więcej! Rozumiem pierogi, chleb, ale żeby książki?
Niedługo narkotyki zaczną tam sprzedawać! Zamknąć chrząszcza!”
„Nie idźcie dzisiaj do chrząszcza
bo odwalają totalne naciągactwo, wmusili we mnie tonę książek...
I co ja teraz zrobię, będę musiała to przeczytać...”
Jestem pewna, że na takie dictum
dostaniecie kilometry wsparcia, wiele słów pocieszenia i tony
serduszek.
Zrozumcie. Bycie radosnym nie jest
normalne, ale to się leczy! Ludzie szczęśliwi, spełnieni i
zadowoleni, to albo wariaci od samorozwoju, albo chorzy degeneraci !
No a teraz patrzcie jaka jestem
nieszczęśliwa. I co ja teraz pocznę biedaczka... ŁOMATKOJEDYNO!!!
AJAJAJAJ, LABOGA!
Uwielbiam Cię, Iwonko!
OdpowiedzUsuńMy też z koleżanką zostałyśmy zniewolone przez chrząszcza przed świętami. Poszłyśmy po chleb i kabanosy, wyszłyśmy z "Listą Lucyfera" i "Stuleciem winnych".
OdpowiedzUsuńMoje okoliczne chrząszcze marniejsze są nic z tych cudów :( ale może w tym tygodniu coś doniosą :)
UsuńA gryzonia się ludzie nie wstydzą, dziwnie jakoś.
OdpowiedzUsuńWłaśśśśnie. Bardzo do głupie i takie przewrotne.
Usuń