Niektórzy ludzie są nienormalni, a
pisarze to już zupełnie. Ja wczoraj dowiedziałem się, że jestem
walnięta, bo zapytałam na (pewnym) forum, czy kiedy ktoś im
ogołoci hektarową plantację truskawek, a potem rozda je znajomym
to będzie im się to podobać.
Normalnie nikomu się nie podobało.
Oburzeni byli.... Bardzo.
- Jak to, tyle pracy, a tu ktoś po chamsku, cały hektar? Koszmar! Ja bym go za nabiał powiesiła i ryjem w gnojówkę wsadziła – powiedziała jedna pani.
No to zapytałam dlaczego udostępniają
sobie cudze książki bez zezwolenia, płacenia i i takich bzdur jak
prawa autorskie... No i powiedzieli mi, że to nie to samo. I też
byli oburzeni, ale tym razem na mnie.
No i ja się tak zastanawiam, jak ktoś
producentowi truskawek ukradnie to źle, a jak ktoś autorowi od
pyska odejmie to już dobrze?
Przecież taki producent truskawek to
pieniądze ma, bogaty jest, policję wezwie, ryj obije, jak dopadnie,
sądem postraszy. A pisarz? Taki drobny pisarzyna, który od
sprzedaży jednej książki dostaje około złotówki? Co on może?
NIC! Może najwyżej podziękować złodziejowi, że to właśnie
jego książkę ukradł!
I już sobie wyobrażam jak taka „ja”,
mówi do swojej córki, że „niestety kochanie, ale masełka nie
będzie, książkę ukradli, ale...” Tadam! To dobrze! Tyle choć
dobrego, że moją, a nie pani XYZ, może ktoś wreszcie kupi?
Tyle, że marne szanse, bo kradzieży,
o przepraszam POBRAŃ jest po kilkaset. Normalnie nowego laptopa bym
sobie kupiła ( stary odwala zgon co jakieś piętnaście minut) w
końcu mam na koncie osiem powieści... To znaczy nie tak, powieści
może i mam, ale na koncie sześć złotych, które rozwiewa wiatr
historii rachunku.
- Co nas to obchodzi?! Pani pójdzie do jakiej pracy, czy co, a nie będzie tu zygać pustym kontem! - warknęła na mnie pewna pani i trochę mnie rozczuliła.
Otóż drodzy ZŁODZIEJE ( zacznijmy
nazywać sprawy po imieniu) – pisanie książek JEST PRACĄ!
To interesująca, ale ciężka i żmudna
harówka czasami od rana do nocy, czasami dłużej. To nie jest hobby
rozpuszczonych bab, które śpią na pieniądzach! To rachunki za
prąd, to nowe buty ( nie, wcale nie sto szesnaste) i margaryna do
chleba, choć jak wiadomo w eleganckim towarzystwie nie wypada się
przyznawać do aż takiego ubóstwa... Margaryna? Toż to dla
zasiłkowców z plebsu...
Jasne, że książkami należy się
dzielić. Nie mam nic przeciwko temu, żeby podzielić się książką
z jednym czy kilkorgiem przyjaciół, to zdrowe i normalne, ale nie
forum wymiany albo na chomiku.
Czy naprawdę nie widzicie, że to jest
złodziejstwo?!
Oczywiście, że widzicie, ale was to
nie dotyczy, prawda? Kradzież w sklepie byłaby poniżej waszej
godności, ale okradanie pisarza?
A co to takiego ten pisarz?
- Na kasę do Biedronki pani pójdzie, tam nikt pani nie okradnie! - usłyszałam na koniec – Walnięta baba. Wiecie, ci pisarze są naprawdę jacyś porąbani.
I tu niestety muszę napisać NO COMENT
– bo mnie po prostu zatkało.
Niestety, w Polsce nadal niewiele osób rozumie, że istnieje coś takiego jak własność intelektualna. Prawo autorskie? A cóż to takiego? No a pisarz to już na pewno śpi na pieniądzach, przecież jedna książka kosztuje 30 zł !
OdpowiedzUsuńJasne, pewnie nawet więcej, ale autor tyle nie dostaje :) W sumie gorycz mnie nie zalewa, ale szlag mnie trafia, że ludzie kradną będąc pewni, że sa idealni... Jeden pan napisał tam nawet że na te grupę nic nie wstawi bo na innych jest lepiej, a tu same pijawki... Tylko ciągną, a nic nie dają a on ma 1400 plików do rozdysponowania. płodny autor nie?
UsuńNie kradnę i nie kupuję. Czytam stare, albo takie, które mi ktoś pożyczy :-)
OdpowiedzUsuńDo roboty się weźcie zasrani pisarze kurffa a nie tu będzie taka jedna z drugą wyrzekać ile to ona traci jak ktoś jej książkę pobierze. W dupach się wam poprzewracało z tego dobrobytu a Kingami to wy nie jesteście i nie będziecie
OdpowiedzUsuńChciałbym nieśmiało zwrócić uwagę, że tzw. "zasiłkowcom" żyje się dobrze i z pewnością nie smarują chleba margaryną :D
OdpowiedzUsuńNo w sumie... Nie pomyślałam. tekst nie jest nowy. Trzeba by napisać, "biedoty", ta mimo wszystko istnieje.
UsuńPowyżej widać jak to "odważny" Anonim rzuca inwektywami, nie żałując sobie. Zapewne uczciwie pracujący i odprowadzający podatki. Zapewne nigdy nikomu nic nie ukradł, ale rozdaje owoce swej ciężkiej i uczciwej pracy. Ot, taki King życia, alelluja i do przodu.
OdpowiedzUsuńIwona, wiem o czym piszesz, bo sama zmagam się ze złodziejstwem. Skoro jednak w sądzie, gdzie szukałam sprawiedliwości (hahahaha!) od pni prokurator usłyszałam, że skoro mam taką ładną stronę i takie ładne zdjęcia to muszę być przygotowana, że ktoś może to sobie wziąć. Zapytałam więc, czy jak pani kupi sobie wypasionego merca, a potem jej go ukradną, to podejdzie tak samo? No przecież kupując fajne auto musi liczyć się z tym, że ktoś go weźmie. Odpowiedzi nie usłyszałam.
Jakby jeden z drugim złodziejem dostał po tej niepoprzewracanej dupie solidny wyrok, to inni złodzieje już nie tak ochoczo kradliby cudzą własność.
Tyle, że potrzebne jest jasno sformułowane rozwiązanie prawne, a potem przestrzeganie tego. U mnie problemem są strony, które rozdają moje książki za darmo po kilkaset nawet... I co? I nic. póki co jeszcze na chleb mnie stać, ale moja praca idzie na marne i przysparza złodziejowi zarobków. Jednak te platformy są tak ustawione, że nic się nie da zrobić. Wiem, bo mam ustawiony alert google.
UsuńJakby samo zjawisko internetowej kradzieży niestety występuję i śmiem stwierdzić, że będzie występować i rzeczywiście trzeba się z tym liczyć. Wiem, że gdy zarobek jest coraz mniejszy nie widzi się tego, że to nie jest tak do końca złe (mam na myśli jakąś formę promocji) ale cóż to za pocieszenie ...
OdpowiedzUsuńBardziej przerażające jest to chamstwo ludzi w internecie, bo oni naprawdę myślą, że są anonimowi i przez to im więcej wolno. Żenada ...
Zastanawiam się jak oni mogą sobie później spojrzeć w lustrze.
Z tą promocją to jednak bym się nie zgodziła. Wydałam 11 powieści. Wszystkie kradzione (na jednej stronie nawet kilkadziesiąt tysięcy) a ja to nawet średniej krajowej nie zarobiłam za taką książkę (mówię o wcześniejszych) więc dziękuję, wolałabym nie skorzystać.
UsuńNiestety ludzie nie rozumieją, że taka forma pobrań formatów takich, czy owakich z różnych portali to właśnie kradzież. Przecież wiadomo, że na cenę okładki składa się ileś procent dla wydawcy, tłumacza, grafika, autora plus jeszcze podatek. I jeśli słyszę, że ee ja tam wolę sobie ściągnąć za darmo z XYZ to krew mnie zalewa. To tak jakby ktoś namalował obraz, Y zrobił zdjęcie dał możliwość oglądania go na necie. Wiadomo, że w pewnym momencie nie tylko upadnie np galeria, czy muzeum, ale i stracimy artystów, którym nie będzie się opłacało malować, a w tym wypadku pisać, bo po co?
OdpowiedzUsuńZ drugiej strony zastanawiam się kto to dodaje? Przecież my recenzenci dostajemy specjalny znak wodny ( lub kod cyfrowy widoczny) po którym można poznać ,, kto udostępnił" i są za to kary. Zawsze mnie to ciekawi...
Nie wiem, ale są ludzie, którzy to robią, jedna z moich powieść W OGÓLE nie miała ebooka, a ebook krąży w sieci. Ktoś go zrobił i wpuścił. I nie, to mnie nie cieszy... Bo przez to nie mogę jej wznowić.
UsuńNapisałaś bardzo trafne porównanie. Bardzo mi przykro, że ktoś w ten sposób Cię okrada. Ja czasem pożyczam w bibliotece i myślę, że to inna sprawa. Ale ściąganie z internetu muzyki,gier, książek itp uważam za coś bezczelnego.
OdpowiedzUsuńBiblioteki są o.k, bo to i promocja i w ogóle, propagują, no i my dostajemy pieniądze za wypożyczenia, niewiele ale jednak. Jestem bardzo ZA bibliotekami!
UsuńPrawa autorskie, własność intelektualna - te pojęcia są dla welu osób zupełnie obce. Znam to bardzo dobrze z własnego doświadczenia. I niestety, nie sądzę, aby w najbliższym czasie uległo to zmianie.
OdpowiedzUsuńPrawa autorskie w Polsce istnieją wyłącznie na papierze...Podobnie ejst z prawami dotyczącymi wszelakich włąsnosci intelektualnych. Te tony sprzedawanych podróbek z Chin! No i oakzuje się, że niektórzy celebryci sprzedający pod własną marką też fałszują przyszywając swoje metki do czyichś ubrań. Cóż, nie szanujemy prawa i robimy wszystko aby je obejść. Taka mentalność i nie przypuszczam, aby coś się zmieniło...
OdpowiedzUsuńPonieważ w Polsce zbyt mało jest spraw o kradzież praw autorskich a i podejście sądów słabe :(
OdpowiedzUsuńOj, problem znany chyba każdej grupie społecznej. My kraść dobrze, oni - źle.
OdpowiedzUsuńO Boże... ja w ogóle nie kradnę... Jakoś taka niedorobiona jestem.
UsuńUczciwości z chomika nie pobierzesz niestety. Ja zawsze mówię: jakby się jeden z drugim - taki złodziej cwaniak - pozamieniali z autorem i zamiast przelewu od wydawcy dostali listę ilości pobrań z chomika tudzież innego gryzonia, może by im się jakaś lampka w pustym łbie oświeciła. Ale nie, cwaniactwo i to bezczelne. Wolą nie wiedzieć, że są złodziejami, bo tacy niby krystaliczni i bez winy. Ci, co wrzucają też. A ty się biedny autorze ciesz, że czytać cię chcą. Kiedyś na pewnej grupie po słusznym oburzeniem jednej z autorek pojawił się taki wpis: prawdziwy pisarz to lamborgini jeździ i mieszka w willi, a ci co się fantują o swoje prawa mają całować bo gołych tyłkach takich chomikowych pobieraczy, że w ogóle chcą czytać ich grafomańskie wypociny. Bez komentarza...
OdpowiedzUsuń