Richard Paul
EVANS
"Hotel pod Jemiołą"
wydawnictwo
Znak Literanova
Znak Literanova
„Hotel pod jemiołą” to jedna z
tych lekkich, sympatycznych książek, które można czytać o każdej
porze dnia i nocy, nadaje się dla każdego i zachwyca czytelników
choć nie wszyscy się do tego przyznają. Lekkie książki mają i
zwolenników i przeciwników, często klasyfikowane są jako kobiece
czytadła i jak wielu twierdzi nie ma w nich nic poza miłością, a
przecież nawet uczucia można opisać w sposób ciekawy i
nieszablonowy.
Richard Paul Evans jest amerykańskim pisarzem, a jego jedenaście powieści zostało uznanych za bestsellery. Pisze w taki sposób, że wiele czytelniczek przez dłuższy czas wierzyło, iż jest on kobietą piszącą pod męskim pseudonimem.
Jako pisarz przeszedł drogę jaką
przechodzi wielu autorów. Ponieważ nikt nie chciał wydać jego
pierwszej powieści – wydał ją sam. Dopiero po jakimś czasie
stał się bardzo poczytnym i tym samym bardzo sławnym autorem.
„Hotel pod Jemiołą” to opowieść
bożonarodzeniowa. Jak wiele tego typu powieści ma sympatyczne
przesłanie. Pokazuje, że jeżeli nie tracimy wiary, wszystko
jeszcze może się udać, a pozytywne myślenie naprawdę potrafi
zdziałać cuda.
Kim Rossi przeszła w życiu wiele.
Zakończona samobójstwem depresja matki, nieudane związki, życie
małżeńskie którego nikt by nie życzył nawet wrogowi...
Kim ma marzenie, ale i ono jakoś nie
chce się spełnić. Książka, którą Kim napisała nie podoba się
wydawcom. Co w takim razie?
Dziewczyna postanawiania wziąć udział
w warsztatach dla początkujących pisarzy, za które płaci jej
ojciec.
Przyznam, że to w jaki sposób pisarz pokazuje środowisko, układy i niepowodzenia przyszłych pisarzy naprawdę mi się spodobało. Widać, że wie o czym mówi, a swoje doświadczenia opisuje z humorem i duża dozą sarkazmu. Tę część poleciłabym wszystkim przyszłym pisarzom, bo rozwiewa wiele nie tylko amerykańskich mitów i dale sporo nadziei.
Napisałam „tę część”, ale
przeczytanie całej tej opowieści z pewnością nikomu by nie
zaszkodziło.
Mimo iż jest to typowa literatura
kobieca, to jednak jest w tej książce wiele poważnych tematów i
życiowych problemów opisanych wcale nie po łebkach, jak choćby
sprawa wojny, śmierci, litości czy depresji matki, o której Kim
mówi tak: „ Kilku powiedziało jej, aby ‘wzięła się w garść’,
co równało się powiedzeniu pacjentowi w ostatnim stadium raka, że
mu przejdzie. No i były jeszcze nieznośne znajome, które
wygadywały głupoty w stylu: „Ja też kiedyś miałam depresję. I
poszłam na spacer” albo „Masz tyle rzeczy za które powinnaś
być wdzięczna. Jak możesz być przygnębiona?” po czym
odchodziły z uśmiechem samozadowolenia, jakby właśnie zrobiły
dobry uczynek dla społeczeństwa” [*]
Tak jak oczywiście należy się
spodziewać Kim Rossi spotka na swojej drodze miłość, ale... Nie
będzie to takie łatwe jakby się mogło wydawać. Jej doświadczenia
życiowe sprawią, że nie będzie umiała poradzić sobie z tym co
się zdarzy, a zdarzy się wiele. Nie będą to szalone zwroty akcji,
raczej zwyczajne życie, które niejednokrotnie rzuca ludziom kłody
pod nogi, ale...
Nie jest to literatura skrajnie
wymagająca czy twórcza, ale jest to dobra, lekka opowieść, jedna
z tych, które czyta się z przyjemnością po to, aby się trochę
oderwać od codziennych problemów i porządnie odstresować.
Dobra, lekka, przyjemna i niegłupia.
Polecam.
* R.P. Evans, „Hotel pod jemiołą”,
wyd. Znak, 2017, s.14