No to się wczoraj porobiło.
Bo tak, dotychczas po klatkach w Halloween nikt nie chodził. Toteż nikt nie szykował słodyczy, a ja, czyli dokładnie ten sam nikt nie ma małych dzieci i w ogóle ochoty na zabawy, choć dynie i przebierańców lubię, wcale mi nie przeszkadzają.
No, ale wczoraj miałam live’a, siedziałam zestresowana u Ewelki (dzięki za wyrozumiałość) odpowiadając na pytania, więc się zestresowałam, kiedy zatłukł się ktoś alarmistycznie do moich drzwi.
Wiec szybko zniknęłam z kamerki, żeby im powiedzieć, tym dzieciakom, że ja nie.
No i rzeczywistsze cukierków nie miałam, ale…
Kiedy otworzyłam i zawiadomiłam małego zamaskowanego dzieciaka, i jego niemniej zamaskowane czarownice współtowarzyszące, że nie mam cukierków i czasu na wygłupy, po czym zamknęłam drzwi i ostro się zdziwiłam
Dzieciaki postanowiły zrobić mi psikusa i zaczęły ochoczo kopać w moje drzwi.
I kopały głośno, donośnie i wściekle.
Czyżby im nikt nie powiedział, że tak się nie robi? Mamusie tatusiowie, czy ciotki? Że jak nie, to przepraszam i zmykam? Że wymuszanie cukierków to nie jest dobry pomysł?
I w ogóle po klatkach?
Jak dotąd po klatkach nikt nie chodził.
I tu powstał u mnie dysonans.
Nie, to nie było miłe!
To nawet nie było mądre, ani rozsądne.
A nawet pod psikusa nie podchodziło, wszak psikus to psikus, a nie agresja czy wymuszenie.
No więc tak, że ten…
Nie jest dobrze, choć lepiej nie będzie. Uwielbiam Halloween i nie chcę go szkalować, ale trzeba się jednak trochę ogarnąć! Darmowe cukierki to ma być zabawa. Tylko zabawa!
Agresji w tym nie powinno być.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz