Dziś rano obudziłam się w dobrym humorze i to mnie zgubiło.
Za bardzo zaufałam swoim siłom witalnym i odporności na złe wieści.
Od razu dostałam obuchem, no ale, skoro piszę książki to powinnam się liczyć z tym, że ludzie mają prawo mi dowalać. Jest taka zasada, piszesz cierp!
I nie ma odwrotu, to cierpienie trzeba zaakceptować, przyjąć na klatę w milczeniu i pokornie pochylić nad nim skołataną głowę.
Mea culpa powiedzieć i obiecać poprawę.
Jako i ja ze łzami w oczach, przekonana, że jestem największym gniotorobem uczyniłam.
Dlatego postanowiłam sklasyfikować gnioty, ale nie te książkowe, a te, które się dostaje od czytelników.
Takie moje umowne hasełko i oto jest!
Gniot taktyczny „Niby miało być jak w porządnej książce, a tu? Normalnie gniot!” Autor opinii taktycznie zawiadamia, że pisarz sam sobie winien.
Gniot podkręcony „ Bohaterów od groma. Nawet nie wiadomo o co chodzi. Przerażający gniotek literacki”. Autor opinii obawia się, że słowo gniot to za mała kara dla pisarza i ją mocno podkręca.
Gniot dalekiego zasięgu – "To gniot, o nie, po książki tego autora już nie sięgnę". Autor opinii zapowiada bojkot długofalowy. Tu autor powinien zawyć z rozpaczy.
Gniot obronno zaczepny – "Ja nie twierdzę, że to gniot, twierdzę, że to straszliwy gniot". Autor opinii powinien do tego dołączyć śmiech szalonego naukowca, ale plików dźwiękowych LC jeszcze nie przyjmuje.
Gniot z zaśmierdem – "No dno i kilometry mułu. No przecież tego się nie da czytać, umęczyłam się nad tym gniotkiem potwornie”. Autor opinii dyskretnie zawiadamia, że nie czytał, ale opinii nie zmieni, a muł śmierdzi.
Gniot covidopodobny – „Uwaga, nie czytajcie, to gniot.” Autor opinii bardzo chce nią zarazić innych, żeby przypadkiem sami nie sprawdzili.
Westchnąwszy boleśnie zajrzałam do koleżanek i kolegów, tych, których cenię i ich pisarstwo lubię, wtedy dotarło do mnie, że nie, to nie tylko ja!
Inni też tak mają.
Jakaż ulga na duszy! Trawestując wieszcza:
„Lepiej z wielkimi łykać łzy okrutne i gniotowe
niż w sto dziesiątek, wierzaj mi z uporem stroić głowę”.
Czym i was koledzy i koleżanki pocieszam!
Dzień dobry, Iwonko:) To ja poprawię Ci humor i powiem, że najnowsza Pindzia już do mnie bieży:) Ale się cieszę! Serdecznie pozdrawiam i dzięki za tę Pindzię. Barbara
OdpowiedzUsuńO to mi NAPRAWDĘ poprawia humor! Bardzo! I dziękuję... Pindzia też!
UsuńPindzia przeczytana z wielką przyjemnością i śmiechem (paw!), a dziś odkryłam GBŚ:) i już ostrzę sobie apetyt na kolejne smakowite czytanie. Iwonko, dzięki za szybkie dostarczanie mi kolejnych porcji humoru i dobrej rozrywki. Serdecznie pozdrawiam. Barbara
OdpowiedzUsuńDziękuję ja bardziej! W sumie zawsze człowiek ię przyjemnie czuje jak ktoś sie pośmieje! Ostatnio odkryłam, ze wlasnie to interesuje mnie najbardziej w pisaniu, wyraźnie idę pod prąd
OdpowiedzUsuń