Recenzje moich książek

Strony

Strony

niedziela, 27 listopada 2022

Zawracanie Wisły ogonem, a kota kijem.


Zawracanie Wisły ogonem, a kota kijem.

Weszłam dzisiaj na najbardziej stresogenny portal informacyjny i czytam : „Wynajdują nowe objawy, o których godzinami czytają w sieci. Lęk o zdrowie, czy nawet życie sprawia, że starają się być w ciągłym kontakcie z lekarzami.”

No i dostałam internetowej wścieklizny.

Czy to nie przypadkiem ten sam portal od kilku lat zamieszcza artykuły w stylu „zobaczyła to na paznokciu i zmarła” albo „jeżeli masz ten objaw biegiem do lekarza”? Potem okazuje się, że na paznokciu zobaczyła odprysk lakieru, a zmarła trzynaście lat później z powodu wypadku samochodowego, objaw, o którym mowa w „artykule” (jak zwał tak zwał) było to łzawienie prawego oka w trakcie oglądania Titanica.

I oni się dziwią, że produkują hipochondryków?

W ogóle internet produkuje bardzo dziwnych osobników.

Niedawno znajoma opowiedziała o tym jak została zaatakowana przez psa. I co, dostała? Kilka osób stwierdziło, że powinna unikać agresywnych psów, więc sama sobie jest winna. Kilka innych, że psy atakują tylko złych ludzi, jeszcze kilka, że psu przydałby się terapeuta, bo przeżył straszliwą traumę, a na koniec, że nie powinna nosić przy sobie wątróbki wieprzowej, bo to stresuje psy.

Jeżeli wywnioskowaliście z powyższego, że ona miała przy sobie wątróbkę, albo wątrobę, to błąd, choć własną pewnie miała, ale tę trudno zostawić w domu.

Powiedziano jej też, że jest brzydka, więc to pewnie dlatego, oraz, że mogła używać kosmetyków testowanych na zwierzętach i stąd psia agresja, bo psy „to” czują.

Ktoś zaraz powie, że choroby i psy (zaraz po polityce i religii), to nie są bezpieczne tematy w dobie Internetu, wiem, rzeczywiście nie są, a jakie są?

Otóż w Internecie nie ma „bezpiecznych” tematów! Nawet kluski śląskie wywołują kontrowersje! Sama widziałam awanturę o dziurki! Że za duże, za małe, niepotrzebne, a nawet… seksualizują kulinarnie. Bo po co w ogóle poruszać takie tematy?

Kuchnia w ogóle odpada, bo istnieją neofici i fanatycy wszelkiej maści diet. Ci od paleo chętnie pobiliby się z węglowodanarianami, ale ci ostatni jeszcze chyba nie zastali zarejestrowani.

Ketodietycy (nie mylić z ketodietetykami) radykalnie ograniczają cukry, które są źródłem tłuszczu, żeby jeść tłuszcze, dzięki którym tłuszcz znika, oni nienawidzą frutarian… więc o awanturę o obrzucanie się mięsem i zgniłymi owocami łatwo.

Więc o czym pisać?

O książkach? Nie za bardzo, bo jeżeli ci się podoba książka X, to znaczy, że jesteś durny, jeżeli zaś ta sama książka ci się nie podoba to znaczy, że jesteś durny, zależy z której strony internet cię ugryzie zębem… nie, nie czasu, zębem komentatora, bo jak wiadomo nie ma tematów neutralnych. Nawet kotki w kubeczkach i misie serduszkowce potrafią wzbudzać agresję.

W Internecie nie wolno być brzydkim, grubym, przegranym, biednym (no chyba, że dla lajków, tych co nie są), oraz głupim. Choć głupim to właściwie…

Ostatnio czytałam post pewnej pani, w którym skarżyła się, że śnieg pada i wiecie co?

Była awantura! Naprawdę.

Pani się dostało za pesymizm, za nieumiarkowanie w oczekiwaniach meteorologicznych, za kradzież pomysłu (nie była pierwsza) za wystawianie się na kradzież pomysłu (nie była ostatnia) za marudzenie. Za zbytni optymizm (śnieg do świąt stopnieje), za dzieci w Afryce, które śniegu w życiu nie widziały, a chętnie ulepiłyby bałwana, za głód w Korei Północnej (po co pisać o śniegu, trzeba o ważnych sprawach), oraz za zbyt małą uważność na planie duchowym (ale to natychmiast można było naprawić kursem online w cenie 1400 pln za godzinę)

Tak, że ten…

Piszmy! 
Tabuny krytykantów już ostrzą krawędzie klawiatur, muszą się na czymś wyszaleć. Dajmy im pole do popisu. Papier wszystko zniesie, Internet na wszystko pozwoli.
I tak naprawdę nikogo nie obchodzisz ani ty, ani to co piszesz... To tylko pretekst, żeby komuś dowalić.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz