Należę do osób, które swoich tekstów ani w trakcie pisania, ani po napisaniu nikomu nie udostępniam. Nie to, że aż tak bardzo wierzę w swoja moc twórczą, ale wolę zdanie wydawcy, choć i tu bywa różnie, jeden odrzuci, drugi przyjmie, trzeci nawet nie odpisze. Reszta raczej mi nie jest potrzebna, bo…
To znaczy może inaczej to ujmę. Boję się krytyki. Może nie tej uzasadnionej, choć i ona bywa ciężka do przełknięcia, ale tej typowo internetowej, mocno zbliżonej do hejtu.
Ostatnio głośna była sprawa jakiegoś forum (może i pomnę nazwę, ale nie chcę jej przytaczać) gdzie (podobno) pastwiono się nad autorami, a bardziej nad młodymi, jeszcze „nieopierzonymi„ nielotami, w sztuce pisania stawiającymi pierwsze kroki.
Pastwiącymi się nie byli jak mogłoby się wydawać przyszli koledzy i koleżanki po piórze, ani znawcy, ale randomowi internauci.
Nieprzypadkowo używam słowa „pastwić się” poprzedzonego dodatkowo słowem „podobno”, bo nie chodzi mi o to co się tam działo, lub nie działo, ale o sam fakt dawania tekstu przypadkowym ludziom do czytania własnego i oczekiwania reakcji. Ba proszenia o nią.
Poczytałam stare wejścia z pewnego forum sprzed lat i wam tu te reakcje przytaczam.
„Dlaczego dziewczyna ma na imię Dżesika, czy jest z rodziny patologicznej?, uściślij to”
„Za mało seksu, to opowiadanie na dwadzieścia stron, a seks opisałaś tylko dwanaście razy, kto ci to będzie czytał?”
„ Zeszła do pokoju? Jak zeszła to na zawał, pisze się „zeszła na dół”.
„ Opis rodzinnego obiadu jest zbyt paternalistyczny, powinnaś rozwinąć go w kierunku feministycznym i pokazać kobiecy pazur, bo tak to do doopy” (opowiadanie o świętach)
„Bohaterka, lesbijka jak rozumiem jest morderczynią, uważasz, że osoby homoseksualne to mordercy? To bełkot, zwykły bełkot”
„I jeszcze może jesteś za żydokomuną? Pisz o lewakach pisz, a wcale ci się to nie opłaci!”
„- Te rymy są do niczego.
- Ale w moim tekście nie ma rymów.
- Nic nie szkodzi cały tekst jest do niczego.”
„Nie powinnaś była mordować Anki, zamorduj tę drugą (ta druga jest właśnie morderczynią), jest wredna”. (opowiadanie oparte na Balladynie)
„W życiu niczego głupszego nie czytałam, ale ja nie czytam książek”
„No, ty w życiu do niczego nie dojdziesz, przecież Niebo pisze się z wielkiej litery” - refleksja pewnej nauczycielki
Ten zestaw oczywiście nie kończy sprawy, ale nie ma sensu go ciągnąć. Te zarzuty nie są miarodajne a co słabszemu, psychicznie autorowi nieźle namieszają w głowie. Lepiej unikać.
Pominę też zachwyty wszystkich cioć Zoś z Pławnej, bo i one nie są miarodajne.
Istnieją co prawda „bety”, czyli naprawdę profesjonalni betaczytacze, którzy potrafią zauważyć potknięcia i pokazać je w sposób inteligentny i delikatny.
Do nich trzeba i można mieć zaufanie, ale ja takich nie mam.
A wy jak?
Pokazujecie? Wstawiacie fragmenty? Sugerujecie się opiniami czytelników w trakcie pisania? Wpadacie w depresje, jak ktoś się nad wami pastwi? (zakładam, że to pastwienie jest odczuciem subiektywnym, ale łatwo wyczuwalnym).
Przy pierwszej książce popełniłam ten błąd, że nie chciałam za bardzo słuchać czyichś uwag. Obecnie, przy drugiej, zaskakująco dobrym betą okazał się mój chłopak i mam duże zaufanie do jego sugestii, często też dyskutujemy o różnych rozwiązaniach. To duża pomoc.
OdpowiedzUsuńW ogóle trudny temat podjęłaś i myślę, że w pełni zrozumie go dopiero ktoś, kto wydał swoją książkę lub pokazał światu inne dzieło. Osobiście po napisaniu książki jestem baaaardzo ostrożna z wydawaniem opinii o czymkolwiek.
Pozdrawiam serdecznie. :)
PS Co do refleksji nauczycielki - ja kiedyś miałam obniżoną ocenę z wypracowania o pół stopnia, bo - uwaga - "źle piszę literę ą" (to było w liceum). :D
Ja dostałam niedostateczny gdyż... w gazecie ukazał się mój artykulik, a (zawsze) miałam problemy z ortografią (w artykule nie było błędów), ale nauczycielka stwierdziła, że nie powinnam pisać.
UsuńWspółczuję! Takie oceny ze strony nauczyciela - który przecież powinien być autorytetem - potrafią bardzo podciąć skrzydła. Całe szczęście, że poszłaś swoją drogą. :)
Usuń„W życiu niczego głupszego nie czytałam, ale ja nie czytam książek” - tyle mi wystarczy...
OdpowiedzUsuńJa panią skrytykuję konstruktywnie. Maski zła to był jeden z najlepszych thillerów, jakie przeczytałam a czytam naprawdę dużo od ponad 40 lat. Trochę mi się przejadły komedie kryminalne i zdecydowanie czekam na coś mocnego, tak żeby poszło w pięty ze strachu!
Justyna Mar
Ja też czekam trochę na możliwość wydania czegoś "mocniejszego", czasy paskudne, ale może wkrótce się coś ruszy :) No i bardzo dziękuję za miłe słowa, a co do komedii, no tak, mogą się przejeść, ale też są potrzebne. Odrobinkę.
UsuńNo cóż, mnie w tej chwili, komedie są najbardziej potrzebne do życia i wcale tak dużo ich na rynku nie widzę. Od kilku lat piszę bloga i trochę mnie złości, że żaden hejt się na mnie nie wylał. To trochę nienormalne.
UsuńAleż to można bardzo łatwo naprawić. Trzeba komuś nastąpić na odcisk, ale nie polecam. To nie jest przyjemne.
UsuńNie wstawiam fragmentów, bo to nie ma sensu. Ilu czytelników, tyle gustów. Hitem, który usłyszałam po opublikowaniu którejś z moich powieści: "Książka mi się nie podobała, bo chciałam, żeby miała inne zakończenie". Po tej "dojrzałej" krytyce przestałam się przejmować czyimiś oczekiwaniami. Niech sobie piszą to, o czym chcą czytać. Kto im broni?
OdpowiedzUsuńNie jestem pisarką, a jako blogerka- jakby nie patrząc, liczę się z krytyką moich wpisów. Nie każdemu przecież może spodobać się mój styl.
OdpowiedzUsuńPamiętam jednak taką sytuację, może miałam 4 miesiące blog, dopiero się rozkręcałam, szukałam swojego stylu. Nie miałam jakiś stałych współprac ( do tej pory nie mam ich dużo tylko kilka) z wydawnictwami, więc brałam co popadnie. I tak trafiłam na 2 wydawnictwa, które powiedzmy sobie szczerze jedno mimo wieloletniego istnienia nie jest aż tak popularne i drugie baaarrrdzoooo znane i prężne. Mało popularne stwierdziło, że świetnie pisze, ale wygląd bloga ( chodzi o różowe tło) nie przystoi 28 latce i powinnam mieć profesjonalne poważne np czarno- białe. Do tej pory nie wiem, w jaki sposób kolorystyka miałaby wpłynąć na tekst? I nie wiedziałam, że dany kolor jest przypisany danej grupie wiekowej. Jak widać nadal jest u mnie słodko i dziewczęco, a już 30 na karku. Natomiast te bardzo słynne, stwierdziło, że moje teksty blogowe nie wpisują w ich kanon pięknych tekstów, a podkreślę, że na swoim profilu mają, że szukają niesztampowych, kreatywnych blogerów. Chyba jednak nie umiem pisać.
I gdybym miała posłuchać owych 2 radców, cóż musiałabym już dawno temu wszystko pozamykać. A jednak tego nie zrobiłam. Stwierdziłam, że albo komuś się spodoba i będzie mnie odwiedzał, albo nie. Nigdy nie zależało mi na współpracach i może też to jest ową moją mocną stroną. Nie mam parcia na szkło. Prowadzę bloga dla siebie. I jak widać, nadal tu jestem z Wami, a czytelników jakiś wspaniałych i kochanych mam.
Reasumując mój przydługi monolog : Myślę, że autor może zasugerować się zdaniem specjalisty, pod warunkiem, że on sam jest profesjonalistą, a nie internetowym zjadaczem umysłów, który nie wie, ale się wypowie.
Tu masz całkowitą rację. Oczywiście warto i można się sugerować, dlaczego nie. Można brać pod uwagę to co proponują inni, ale nie iść za tym jak w dym i jak na ścięcie, bo przestanie się być sobą.
UsuńA może tak dla odmiany zrobić stronę gdzie chwalimy i piszemy miłe rzeczy ? Bardzo przykre, że w niektórych ludziach jest tyle jadu, nie wiadomo po co..
OdpowiedzUsuńW ŻADNYM WYPAKU! Nie wolno! Przecież zaraz taka strona zostałaby nic nie wartym "towarzystwem wzajemnej adoracji". Ludzie nie cenią miłych uwag, nie cenią dobrego słowa, nie cenią sympatycznych zachowań.
UsuńJestem za zdrową krytyką, nie za obrażaniem, czy ubliżaniem.
OdpowiedzUsuńChyba najgorsze są towarzystwa wzajemnej adoracji.
Pisanie samych pochwał, lub jak na moim blogu: fajne foty.
Nic merytorycznego praktycznie.
Krytyka mobilizuje do wysiłku, do poprawy, do pracy.
Pozdrawiam :-)
Irena- Hooltaye w podróży
Każdy kto publikuje coś na forum dyskusyjnym, musi liczyć siż, że każdy z komentujących go oceni. I niekoniecznie pozytywnie. Dziwię sie, że dorośli ludzie tego nie rozumieją...Po drugie teraz wszyscy tak są zachwyceni sobą i swoimi dokonaniami, że słowo krytyki ich wytrąca z równowagi, obraża, oburza i w ogóle. Czyli nie potrafią strawić krytyki, nawet konstruktywnej. Krytyka daje motywację i mobilizuje. No i oczywiście teksty daje się do czytania Becie.
OdpowiedzUsuńUważam, że każdy może się wypowiedzieć i mieć prawo do własnego zdania, ale niestety nie toleruję chamstwa i obrażania. Wszystko można załatwić z kulturą
OdpowiedzUsuńPiszę bloga kulinarnego, przez te lata co to robię spotykam się z krytyką konstruktywna i hejtem, są też pytania: a ile i dlaczego?
OdpowiedzUsuńZ biegiem lat nauczyłam się olewać hejt, są zwyczajnie tacy, co karmią się czyimś poniżaniem, konstruktywną krytykę przyjmuję i przyjmuję pytania. One mnie uczą pisania tak, by osoba, co robi pierwszy raz jajecznicę po przeczytaniu mojego tekstu wiedziała jak ją zrobić.
Gotuję ponad 20 lat i dla mnie pewne rzeczy są oczywiste, ale nauczyłam się tego, że nie dla każdego...
Sama nie lubię krytyki muszę się z nią oswajać. I z wiekiem przychodzi mi to coraz trudniej. Jednych motywuje innych deprymuje. Mnue raczej to drugie ☺️
OdpowiedzUsuńJa tak naprawde nie wiem czy ktokolwiek lubi krytykę,szkopuł w tym, że jeden ma twarde plecy a drugi nie. Odkad zaczęliśmy coś tworzyć dla tzw.opinii publicznej,czy to przez publikacje,blogi,strony internetowe czy ksiazki niestety wycinamy nasze twarze na światło zewnętrzne. I niestety jak to bywa z ludźmi trafiają się tacy,którzy cieszą się naszymi małymi,pierwszymi sukcesami, wyciągają ku nam swoje pomocne dłonie. Niestety bywają i typowe zazdrosne trole. Nie lubie bezpodstawnej, napastliwej krytyki,czasem bardzo potrafi urazić,zdemotywowac i może dlatego warto mieć wokol siebie szczerych i wartościowych ludzi,którzy nie tyle skrytykują ale pokażą nam co warto poprawić gdy jest taka potrzeba.
OdpowiedzUsuńPisząc cokolwiek i udostępniając to w przepastnych Internetach niestety narażamy się na cały wachlarz reakcji. Przestałam się przejmować głupią krytyką wiele lat temu - nie każdy musi kochać to co bazgrolę :) Natomiast konstruktywną krytykę zawsze chętnie przyjmuję :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)