Jestem hipochondryczką, ale nie taką wiecie, że jak zauważę, że mam pryszcz na nosie to zaraz umieram, u mnie jest jeszcze gorzej, ja zaraz planuję pogrzeb i opłakuję śmierć głodową swojej rodziny po tym jak mnie zabraknie.
Dlatego, stosuję się do zaleceń. To ważne szczególnie teraz.
Tak więc OCZYWIŚCIE noszę maseczkę, choć ona chroni właściwie nie mnie, ale cała resztę…
Może i jestem hipochondryczką, ale nie jestem psychopatką i nie życzę ludziom paskudnej śmierci, ani ciężkiej choroby, tylko dlatego, że „maseczka to kaganiec”.
Spotykam się oczywiście z tekstami w stylu „co się pani boi?! I tak wszyscy wymrzemy” - co naprawdę „bardzo” mnie podnosi na duchu, albo „I pani wierzy w tę ściemę? Chcą szczepionki sprzedać, albo wszystkich Polaków wytruć! Wszystkich!”
Dziś niedziela handlowa. I takie coś mnie spotkało…
Otóż sklep, duży, a tam żółty znak. „Wet floor” a na znaku, żółtym taki trochę pośliźnięty człowieczek. Naprawdę trzeba być ślepym, żeby nie zrozumieć przekazu.
Dookoła plama z jakiegoś detergentu. Chyba ktoś coś rozbił.
- Niech pani uważa - mówię do kobiety, która idzie wprost na znak. Co prawda znak duży, ale kobieta mogła się zamyślić, albo coś…
Nie. Po chwili już rozumiem, że ona raczej nie myśli.
- Też mi coś! Znowu jakieś lewackie wymysły! Tak jak z tą pandemią! Znam angielski, tam jest o weterynarzu i o mące! - kobieta jest rozwścieczona i nie ma na sobie maseczki. Wspomniała coś o lewakach, więc już wiem co to za typ.
- Mokra podłoga – tłumaczę, choć angielskiego właściwie nie znam i w efekt swojej misji nie wierzę.
- A co mi pani będzie gadać! Mąkę rozsypali, sprzątać im się nie chce. Lenie peir...lone. Boją się, że im się rozniesie.
Kobieta prze na znak...
- Nie, to jest mokre! – usiłuję tłumaczyć.
Nic to nie daje.
- A niech lenie trochę popracują! Sklep bezbożniki otworzyli w niedzielę?! To niech mają! Do roboty zapierdalać! A na złość im zrobię!
Coś podejrzanie mi pachnie i już nie wiem, czy to detergent, czy owa kobieta. Choć to dziwne, bo jest dziewiąta rano, a ona dobrze pod siedemdziesiątkę. Nie powinna być pijana… Nie o tej godzinie!
Agresja się z niej wylewa wszystkimi porami. Rwie do przodu jak taran. Trzeźwa to ona z pewnością nie jest. Czy jest normalna? Sprawa względna.
Na szczęście nie jest w szpilkach!
W chwilę potem widzę koszyk wirujący kilka metrów dalej i słyszę trzask tłuczonego słoiczka musztardy oraz jęk i … widzę szpagat. Jest spektakularny i okraszony przekleństwami. Kobieta po tym szpagacie nie będzie chodzić przez dłuższy czas.
- O ja perd...lę. Nie wiedziałam, że mąka jest taka śliska! - stęka siadając mniej więcej przezwoicie na podłodze, dobrze, że się nie połamała (musiała być pijana, gdyby była trzeźwa z pewnością doznałaby kilku złamań co najmniej) - sprzątnijcie tę mąkę!
Mąka? Poważnie? Nigdy nie widziałam niebieskiej glutowatej mąki, ale wiadomo... Ona wie lepiej.
- Wont z tymi rękami! Pandemia jest! – wrzeszczy do pracownika usiłującego ją podnieść.
I już nie wiem. To jest ta pandemia, czy jej nie ma?
Nie wiadomo, czy śmiać się czy płakać ... :/ Cudnie pasuje tu powiedzenie,, pluj świni w oczy, to powie, że deszcz pada,, ;)
OdpowiedzUsuńTakie rzeczy tylko w Polsce.
OdpowiedzUsuńPracuję w małym, niemieckim miasteczku od 7 lat i z czymś takim się nie spotkałam.Każdy grzecznie nosi maseczkę w sklepach i środkach komunikacji miejskiej.
Jestem pielęgniarką i wiele lat pracowałam w szpitalu.
Wierzę w wirusy, w pandemię, a nie w spisek i inne głupoty.
Z Twojej opowieści faktycznie nie wiadomo,czy się śmiać, czy płakać.Niektórych ludzi nie przekonamy,że rzeczywistość jest zupełnie inna,niż sobie wyobrażamy. Jest pandemia, owszem, ale powszechnej głupoty.
Pozdrawiam :-)
Irena -Hooltaye w podróży
Ja też tak pofrunęłam w markecie... I żadnej tabliczki nie było. Skończyło sie operacją i śrubami z blaszką wstawianiem w dłoni😪 A jeśli chodzi o pandemię to też podobne rzeczy słyszałam. Ja wierzę, ze jest.
OdpowiedzUsuńWspółczuję! Ja też wierzę, że jest pandemia... I wirusa i niestety głupoty ludzkiej.
UsuńIwona, jakie to prawdziwe i polskie. Niestety pandemia jest, wirusy są. Cokolwiek teoria spisku by nie myślała. Głupota ludzka nie zna granic!
OdpowiedzUsuńMożemy sobie dyskutować czy obostrzenia mają sens, czy nie. Możemy sobie gadać ile wlezie, ale - LITOŚCI! - od myślenia nikt nie umarł. Wręcz przeciwnie. Ileż to ja się nasłuchałam ostatnio o lewakach, o spisku, żeby podporządkować świat, o garstce ludzi trzymających władzę na świecie. Kiedyś mnie to irytowało, potem śmieszyło, teraz jestem zmęczona. Zgłupieliśmy niestety, nasz naród opanowała jakaś bezmózgowa zaraza.
OdpowiedzUsuńJa też już nie reaguję, tylko ze znajomych wywalam, bo mi się bełkotu słuchać nie chce... No, ale życie, to życie .
UsuńMam takie samo podejście jak Ty, chodzę w maseczce, dezynfekuję co się da, a tym, który gadają że pandemii nie ma proponuję aby poszli do domów społecznych albo szpitali gdzie są chorzy na Covid, niech ich doglądają i opiekują się nimi. Jak nie ma, to nic im nie grozi.
OdpowiedzUsuńPrzykre sytuacje, mam wrażenie, że rzeczywiście głupota i chamstwo króluje, a epidemia chyba jeszcze bardziej to pokazuje :(
OdpowiedzUsuńI ludzie jacyś tacy "najmojsi"... Jakby tylko oni się liczyli.
Usuń