PIOTR C
GWIAZDOR
Wydawnictwo NOVAE RES
Bardzo okrutna, cyniczna i przewrotna, ale przecież prawdziwa.
To moje pierwsze spotkanie z autorem i właściwie po kolorowej okładce spodziewałam się czegoś lżejszego, a jednak wcale nie było to ani jak chmurka, ani jak beza, raczej jak uderzenie o beton.
Jesteśmy ostatnio zapatrzeni w świat „gwiazd”. Jedno, to moda, moda na swoiste podglądactwo, drugie to nuda, nasze światy są tak mało kolorowe, że lubimy od nich uciekać w piękno odległych galaktyk, ale nie tych kosmicznych, raczej tych, w których funkcjonują „gwiazdy” naszych czasów, aktorzy, piosenkarze, ludzie, którzy na gwiazdorstwie tworzą swoje mity, ale…
I to właśnie „ale” buduje przekaz zawarty w książce.
Nie znamy naszych idoli. Nie mamy jak ich poznać, widzimy tylko to co media, lub oni sami nam pokażą. Jest tego dużo, ale też sito przez jakie przechodzą te informacje pozwala nam zobaczyć tylko to, co oni sami chcą pokazać.
Kiedy jednak przybliżyć ten obraz widzimy coraz więcej wad, skaz i zabrudzeń.
Autor pokazuje środowisko z tak bliska, że aż oczy łzawią od narkotycznych transów, nos zatyka zapach wymiocin i wódy, a uszy puchną od przekleństw i szelestu zwijanych w rurki dolarów.
Nie znajdziemy tu porywów serca, choć postać kuzynki oskarżonego o pobicie gwiazdora jest w miarę życiowa i jakby z innego świata, ale też nie z całkiem normalnego. Takie odbicie lustrzane. Każdy pragnie „świecznikowego” życia, każdy chce być „kimś” na mniejszą lub większą skalę, ten zdradza z nudów, tamten dla zabawy. To samo, choć inaczej. Seks i kasa. Tylko to się liczy.
Impreza, ścianka, pochlaj i lecimy dalej.
Obok tego świat „eskortek” czyli pań do towarzystwa, żeby nie powiedzieć prostytutek, luksusowych, jak wszystko w otoczeniu bohaterów, świat z daleka piękny i elegancki, pachnący drogimi perfumami z bliska posiniaczony i zachlany, ale co tam.
Żyjemy dla blichtru, bo tylko to widać przez dziurkę od klucza przez którą zaglądamy do świata „Gwiazdora”.
Książka naprawdę dobra, ale okrutna i cyniczna, jak napisałam na początku, od tego cynizmu aż robi się strasznie przykro i trochę głupio jeżeli wziąć pod uwagę z jakim nabożeństwem patrzymy na współczesnych idoli.
Interesują nas ceny torebek, partnerzy, z którymi pojawią się na ściankach, ciąże wiadomego i niewiadomego pochodzenia, a resztę „złocimy” własnymi marzeniami. Ale gdyby tak wejść głębiej, to… lepiej nie wchodzić.
Po co tracić złudzenia? Przecież dzisiejsze gwiazdy to tylko postaci ze współczesnych bajek. Takie sprostytuowane kopciuszki, naćpani książęta na naćpanych białych koniach, smoki ziejące dolarami i burdelmacochy.
Warto przeczytać!
Zaciekawiłaś mnie ^^ nie słyszałam wcześniej o tej książce a porusza temat dość popularny teraz bo nastolatki naprawdę żyją takimi złudzeniami :)
OdpowiedzUsuńTyle, że to bardzo "ostra" książka... Nie wiem czy... No może dla starszych nastolatków tak. O ile nie apoteozują narkotyków i szmalu :(
UsuńCzyją się zaciekawiona, aczkolwiek zapowiada się dosyć brutalnie , wychodząc z założenia jednak , że te sfery warto poznać, choćby nawet dlatego, żeby kogoś w porę ostrzec gdy zauważymy jakieś dziwne i podejrzane zachowania? Niestety nastolatki poruszają się często w takim właśnie świecie marząc aby im się to przytrafiło nie zastanawiają się, nie wchodzą w "głębiej prawdziwej realistycznej"......I zatrzymują się na samej skórce A to nie jest sety niejednokrotnie bywa bardzo bardzo złudne.
OdpowiedzUsuńO tak i do tego nawet jak próbujesz to od razu "nie wiesz, nie znasz. nie wtrącaj się", ale to dość grząskie klimaty. Ludzie zawsze widzą tylko "okładkę"
UsuńPotrafisz zainteresować książką, chyba się skuszę i przeczytam
OdpowiedzUsuńRzeczywiście temat bardzo intrygujący. Wszyscy widzimy tylko to co z zewnątrz, piękne życie, samochody I blask fleszy..., a co się dzieje, gdy gasną światła, tego już nie widać. Chętnie przeczytam, bo bardzo mnie zainteresowała Twoja tecenzja.
OdpowiedzUsuńRecenzja jak zwykle ciekawa i zachęcająca do przeczytania.
OdpowiedzUsuńAle jak wygląda prawdziwy obraz gwiazd i gwiazdeczek widzimy na każdym portalu, który otworzymy w internecie. Omijam wszelkie pudelki jak mogę, nie mam dostępu do polskich brukowców i całe szczęście. Niestety młodzi ludzie zapatrzeni są w takie gwiazdy. Zresztą gwiazdą to jest Beata Tyszkiewicz. Reszta jest milczeniem.
Irena - Hooltaye w podróży
Zacznę może od tego, że teraz gwiazd, ani nawet gwiazdek już nie ma...Są pseudo idole, instacelebryci i w ogóle celebryci wszystkich dziedzin życia. Ten świat jest mi tak odległy, jak z Ziemi do Marsa. I nawet nie chcę wiedzieć co się kryje głębiej.
OdpowiedzUsuńNiestety współczesne gwiazdy internetu i social media śledzone przez setki tysięcy osób są dla nich wzorem. Ich życie na pokaz jednak często to tylko fasada bo jacy są naprawdę nikt nie wie. Ale ludzie widza tylko to co chcą. I chcą być tacy jak oni. Smutne naśladownictwo. I nie zawsze to co jest ukryte jest warte pochwalenia. Sława w internecie ma tez swoją ciemna stronę.
OdpowiedzUsuńIwonko dzoeki za polecenie. Twoaj recenzja przemówiła do mnie i chętnie ją przeczytałam. Mam w domu młodych ludzi którzy też lubią wzorować się na tych z internetu...
OdpowiedzUsuńCelebryci wszelkiej maści zawsze fascynowali społeczeństwa i to się nie zmieni. Rzesze fanów widzi tylko ten lukrowany świat pokazywany w mediach i na insta. Jednak to są zwyczajni ludzie, którzy rzadko potrafią oprzeć się pokusom i chęci przekraczania granic.
OdpowiedzUsuńNie znam tego świata, ale w pełni z Tobą się zgadzam. Współczesne "gwiazdy" są tak nieskazitelne, że nawet nie robią kupy. Zresztą, nazwa "gwiazda" jest tak wyświechtana, że dla mnie nie ma już żadnego znaczenia. Pod znakiem popularności kryje się wiele zboczeń, uzależnień...tylko co było pierwsze, zboczenia czy gwiazdorstwo?
OdpowiedzUsuń