Kocham, normalnie pasjami kocham ludzi, którzy wstawiają posty typu „dziś już lepiej, noga nie wystaje”, albo „tasak do naostrzenia, poprawianie ludzi nie jest łatwe”.
Dlaczego ich kocham? Bo pobudzają moją wyobraźnię. Zaraz widzę ogródek, w którym komuś wystaje trupia noga z rabatki, albo akcję z tasakiem i czyjąś głową. Niekoniecznie musi to być prawda, jednak takie teksty pobudzają wyobraźnię tak bardzo, że czasami zwycięża ciekawość. Tak było i tym razem, ale jak wiadomo, „ciekawość to pierwszy stopień do piekła”.
Zaczęło się od wpisu:
„Belzebub jest zadowolony”. Niby nic, ale zaciekawiło mnie to. Kto to jest belzebub? Przecież chyba męża, czy dziecka nikt nie nazywa belzebubem, albo Belzebubem, bo to przecież nie jest to samo.
„Piesek? Kotek?” - zapytałam i tu zaczął się problem.
„Belzebub!” - odparła kobieta, która post miała ustawiony jako publiczny i byłyśmy znajomymi.
Ton odpowiedzi, i brak jakiejkolwiek sympatycznej emotikonki sprawiły, że wzięłam pod uwagę iż kobieta ma na myśli o Księcia Ciemności.
Jako, że konwersacji z osobami nawiedzonymi wolę nie podtrzymywać, nie odpowiedziałam, wycofując się na z góry upatrzoną grupę facebookową.
Niestety. Po chwili usłyszałam „ping”.
„Hej ty!” Pani oznaczyła mnie raz drugi, trzeci, za każdym razem krzycząc wielkimi literami „HEJ TY!”
Musiałam zapytać o co jej chodzi.
Dowiedziałam się, że się wtrącam i mam się zamknąć.
Zamknęłam się, ale on nadal ze mną konwersowała.
„Co za baba! Odpieprz się od mojego belzebuba” - napisała pani i niestety znów mnie oznaczyła.
„Ok” - odpisałam licząc na spokój.
Nic z tego. Znów mnie oznaczyła i uraczyła tyradą.
„Wtrącają się chamy bez pozwolenia. Do ciebie mówię! Czy ty jesteś od belzebuba?”
W sumie na to pytanie chętnie odpowiedziałabym przecząco, bo nie, nie jestem od żadnego belzebuba, ale…
„Hej ty! Belzebub pyta, czy jesteś od niego, że tak drążysz i jątrzysz? Podsłuchujesz nas?”
Uuuu! To już poszło za daleko! Nawet gdybym umiała podsłuchiwać, to jednak nie brałabym pod uwagę podsłuchiwania sił ciemności.
Ucichłam, skuliłam się w sobie, dałam sobie emocjonalnie plaskacza w twarz, za swoje zachowanie. Nic to nie pomogło.
Kolejne „Hej ty” przywołało mnie znów na profil tej pani.
Tym razem chciała wiedzieć.
„Co ty masz do belzebuba?! Przyznaj się! Z sekty jakiejś seksualnej jesteś czy co?! On jest mój!”
Tu już wymiękłam. Zablokowałam miłośniczkę sił ciemności… Do dzisiaj nie wiem o co jej chodziło. Już mnie to nie dręczy.
I przestałam się wtrącać do nie swoich belzebubów. Przestałam się właściwie odzywać, piszę tylko do tych, których jakoś znam, ale to to błędne koło, jak nie będę pisać, nikogo ciekawego nie poznam, a czasami lubię pogadać z ludźmi.
I taka malutka prośba. Ludziska, jeżeli wstawiacie posty, które w domyśle mają dotyczyć tylko jednej lub kilku osób, albo wąskiego grona osób opętanych, czy dwóch trzech samotnych satanistów, to można tak zrobić, że tylko te osoby post zobaczą. Jest taka opcja na FB. Bo jeżeli macie w znajomych kilka tysięcy osób tak ciekawskich jak ja, to ktoś może się o coś zapytać i awantura gotowa...
Sama jestem ciekawa o kogo jej chodziło. Swoją drogę lepiej nie komentować nic na fb, zwłaszcza na większych grupach. Nie raz zostałam tak zhejtowana że szkoda gadać
OdpowiedzUsuńJuż nawet nazwiska kobiety nie pamiętam, choć oczywiście mogłabym znaleźć, ale wolę nie. Ona nie była zdrowa, a ja lubię spokój.
UsuńCoś z Tą kobietą było nie tak.
OdpowiedzUsuńJa bardzo zweryfikowałam moich znajomych na fb i publicznych postów już nie daję.Kiedyś kilka razy napisałam, co myślę i od razu fala hejtu. Nie relacjonuję dnia, nie podaję faktów z życia, tylko zdjęcia z podróży i mam spokój.Nauczyłam się nie wtrącać do innych.
Pozdrawiam!
Irena-Hooltaye w podróży
Ja tez właściwie zero polityki, covidu, religii i prywatnych spraw, tylko o pisaniu i książkach, to prawie to samo co u ciebie.
UsuńTrochę się uśmiałam, co za babsko wstrętne, dziwadło. Ludzie czasem mają swój świat, warto nie reagować na takie dziwactwa i przejść obok obojętnie. Ja od dłuższego czasu wolę coś sobie pomyśleć w głowie jak napisać na fb ;-)
OdpowiedzUsuńTo czasami jest zaczepka, nie ma co robić, to ktoś szuka awantury, albo jakaś choroba psychiczna, na FB ludzie z tym problemem wcale się nie ukrywają.
UsuńRacja to jest prawda, czasem aż strach napisać ale ciekawość bierze górę :P Ja czasem żałuję że coś skomentuje na facebooku :P
OdpowiedzUsuńMnie też zastanaiwją ludzie, którzy publikują coś publicznie, a potem są zdziwieni, że ktoś ośmiela się coś napisać ... Niby chcą dużej publiki, a jednak są zamknięci na tych, którzy im odpowiadają, bo odpisują tak, jak by chcieli. No szkoda czasu Iwona!
OdpowiedzUsuńA wiesz, mnie się przypomniała pewna irytująca sytuacja. Zrobiłam sobie tatuaż - jeden, jedyny, kolejnego na razie nie planuję. No i na swoim blogowym fanpagu pokazałam zdjęcie oznaczając od razu studio tatuażu. No i się zadziało... W sumie niemal w jednym czasie trzy panie zaczęły sypać uprzejmościami w stylu: paskudztwo! dziecko z przedszkola narysowałoby ładniej!
OdpowiedzUsuńW pierwszym momencie nie załapałam sensu tych złośliwości, ale po chwili już wiedziałam: miałam wtedy znajomą, która była niedoszłą żoną męża pani tatuatorki. To nic, że dziewczyna była już dawno w innym związku, to nic, że deklarowała miłość. Jak się okazało, tępiła swojego eks i jego żonę do bólu i granic zdrowia psychicznego.
Kiedy skomentowałam to wszystko, dając do zrozumienia, że kojarzę te panie i wiem skąd takie słowa, owa dziewczyna naubliżała mi w wiadomości prywatnej, że mam się nie czepiać jej mamy (bo ją zaangażowała). Tatuaż jest paskudny i każdy może wyrazić swoją opinię. No i do dzisiaj tego nie rozumiem, bo po kiego siać zamęt i zniechęcać sobie ludzi? Masz coś do kogoś? Załatw to z nim, a nie mieszaj w to całego świata.
Ot, tak mi się to przypomniało :)
O tak! Miałam nieprzyjemną sprawę z pewnymi osobami, z którymi przez jakiś czas byłam związana (internetowo), rozstałyśmy się, bo miałam inne poglądy na niektóre sprawy. Z mojej strony bez komentarza, ale z ich...zalew chamstwa i kłamstwa jaki się na mnie wylał... ściek.
UsuńIwonko uwielbiam Twoj teksty to jest fakt, a jeszcze bardziej uwielbiam Twoje poczucie humoru i po pierwszych zdaniach ubawiłam się... a tak na poważnie to ja tez unikam tego typu ludzi i tematów. U siebie tez pokazuje tylko widoczki i to już... czasami mam ochotę napisać coś więcej o Norwegii, o życiu, pracy i obecnej sytuacji np. covid-19 a nawet i samych Norwegach ale wole nie wsadzać kija w mrowisko...
OdpowiedzUsuńChora kobieta, dobrze zrobiłaś, ze zablokowałaś. Ja powiem Ci Iwonko, że jestem bardzo ostrożna i w zamieszczaniu postów i w komentowaniu. Choć zdarzyło mi się, że pewien pan pod postem z przepisem na schab napisał mi "ścierwo". Zostawiłam to bez komentarza.
OdpowiedzUsuńMoże jakiś neofita weganin, albo zwyczajne szukający burzy troll
UsuńZawsze znajdzie się ktoś od czapy, który ma swoje dziwne przekonania i chociaż pytasz, bo jesteś ciekawa to w sumie nie otrzymasz odpowiedzi na nurtujące pytanie, a wręcz zostaniesz zaszczuty dziwnym monologiem...
OdpowiedzUsuńCzasem jest tak, że ktoś tylko szuka zaczepki. Chodzi tylko o to żeby mógł wylać na kogoś swoją złość. Smutne to, ale tak bywa. Samej zdarzyło mi się zablokować osobę, bo ja kulturalnie a osoba totalnie odwracała moje słowa. Przyznam, że sam początek Twojego tekstu pobudził i moją wyobraźnię... Ciekawe o jakiego B/bezlebuba chodziło?
OdpowiedzUsuńDo teraz i mnie to ciekawi. Może to zwid chorobowy? Mistyczne objawienie, albo nie wiem... szczurek o dziwnym imieniu?
UsuńBo Twoje skojarzenia są kudłate ☺️ A pani pewnie miała gorszy dzień... A tak poważnie, to też nie rozumiem i unikam ludzi chorych. Bo pewnie tej pani coś dolegało ☺️ I trzeba zweryfikować takich znajomych.
OdpowiedzUsuńTo spróbuj wyrazić swoje zdanie na grupie dla maDek- błąd celowy. To co się tam później przeczyta jest niestety nie do odczytania....
OdpowiedzUsuńIwonka, to Ty i tak jesteś wielkiej cierpliwości, bo ja zaraz po "hej, ty" bym blokowała. Na szczęście nie mam takich problemów, bo nie używam żadnych fb czy instagramów, więc właściwie nie istnieję i żyję sobie cichutko, wśród ukochanych książek i mam bardzo głęboko w odwłoku wszelkie internetowe pyskówki. Pozdrawiam Barbara
OdpowiedzUsuń