Ostatnio postawiłam mnie sobie dziwne pytanie, na które odpowiedzi nie znam. Chodzi o tak zwany „czarny PR”, bo niby, czarny to zły, a zły to pomagać nie może, a jednak jak widać ( na licznych przykładach) pomaga.
Tyle, że przecież czarny PR to coś innego niż hejt, prawda?
No nie jestem tego pewna do końca więc postanowiłam to rozebrać na części i zobaczyć co z tego mi wyjdzie.
Odniosę wszystko do książek, bo na fizyce kwantowej się nie znam.
Tak więc książka (jakakolwiek) ukazuje się na rynku i ludzie zaczynają o niej mówić, co oczywiście jest ważne.
Tylko jak mówią?
I tu powstaje problem. Jeżeli mówią pozytywnie to nie ma tematu, ale jeżeli mówią negatywnie to mamy trzy opcje:
Hejt, krytyka i czarny PR. Jak to działa?
Hejt odnosi się do autora jako osoby: „Ten facet nie umie pisać, jest debilem”
Krytyka do dzieła: „Ta książka jest paskudnie napisana, jest debilna”
Czarny PR: „Każdy, kto przeczyta tę książkę jest debilem”.
I wszystko jasne, prawda?
Można oczywiście wypowiedzi nieco rozbudować.
Hejt: „Ten autor jest na poziomie emocjonalnym gotowanej śledziony, a poziom jego inteligencji puka od spodu w dno Rowu Mariańskiego”
Krytyka: „Emocjonalne aspekty tej powieści są tak interesujące jak życie intymne śledziony, a poziom dzieła puka...” - tak od spodu w dno Rowu Mariańskiego, ale to jednak już jakby krytyka.
Czarny PR: „Czytelnicy tego działa to ludzie o niedorozwinięci emocjonalnie, a ich inteligencja nie puka od spodu w dno Rowu Mariańskiego tylko dlatego, że to wymaga zbyt skomplikowanych przemyśleń.”
No dobra, tylko dlaczego od dawna widać, że jak tylko o kimś zaczyna się mówić źle, to ten ktoś zaczyna doskonale prosperować? Świetnie to widać na przykładzie pewnego „muzyka” (cudzysłów był tu konieczny), pewnej pisarki, czy pewnego „lekarza” i tak dalej.
Dlaczego? Zastanawiałam się nad tym i w końcu odkryłam…
Otóż ludzie nie są przyzwyczajeni do dobrej woli innych ludzi.
Przypomnijmy co nieco.
Lata kolejek i walk o papier toaletowy, lata czekania na moment kiedy „rzucą” deski klozetowe, a rzucili ołówki, miesiące oczekiwania pod sklepem na szafę zmarnowane, bo ktoś oszukał mówiąc, że dziś nie przywiozą, a przywieźli.
Bójki o kawę Marago i rajstopy, setki oszustw, kiedy to ktoś wrednie doradził idź do mięsnego, bo ma być schab, a okazało się, że trzeba było do rybnego, bo śledzie były…
Lata doświadczeń, z których dobitnie wynika, że człowiek człowiekowi pryszczem na doopie, więc ludzie ludziom nie wierzą.
I co to ma wspólnego z czarnym PR?
Dużo. Bo jak to tak? Ktoś chce mi pomóc? Doradzić? Bezpłatnie? Uczciwie? No bez jaj!
Że nie słuchaj tego, bo to gooowno, nie czytaj bo porno, nie lecz się tym bo szkodzi? Poważnie? Mowy nie ma! W życiu nie ma nic za darmo! Jeżeli mi to tak odradzają, tak krzyczą, tak zabraniają, to pewnie na złość. Albo chcą mi zaszkodzić, albo chcą mieć to tylko dla siebie! Chcą ograbić mnie, a sami wykupią wszystkie książki, płyty i strukruryzatory wody oraz hektolitry perhydrolu.
Muszę wiec iść to natychmiast kupić! Dużo, a najlepiej wszystko.
Mhh. Niestety ale taki mamy klimat. A raczej naturę. Przykre ale prawdziwe
OdpowiedzUsuńNo właśnie, a szkoda.
UsuńCzarny PR skłonił mnie do posłuchania książki autorki o której być może wspominasz. I teraz nie wiem czy jestem debilem czy nie, hah.
OdpowiedzUsuńAleż ja tylko daję tylko przykłady, nie chciałam za bardzo o kimkolwiek pisać, bo takich hejtowanych znalazłoby się więcej i też by pasowali :) Kiedyś była wielka moda na hejtowanie innej autorki...
UsuńJak zawsze poruszyłaś bardzo ciekawy temat. Świetny wpis. Jest tak jak mówisz, pewnych rzeczy nie zmienimy, jednak mówiąc o nich głośno w pewien sposób ukazujemy inny kierunek młodym i uczymy troszkę innego myślenia :)
OdpowiedzUsuńCzarny PR, hejt...Te zjawiska były i będą, bo taka jest ludzka natura. I psychika - naturalnie mówimy o czymś dobrze i źle. Zresztą to zależy od wielu czynników jak mówimy na dany temat. I tutaj pojawia się już wątek filozoficzny - co by było, gdy mówili tylko dobrze, albo tylko źle?
OdpowiedzUsuńCzasem czarny PR pomoże, zupełnie paradoksalnie. A czasem potrafi "zabić" lub zabić. Wszystko zależy kto go użyje i kogo dotknie. Warto jednak samodzielnie myśleć i samodzielnie oceniać, bez bezrefleksyjnego przyjmowania opinii innych.
OdpowiedzUsuńŚwietny temat. Kiedyś było jakoś inaczej. Ludzie martwili się o siebie nawzajem, jak mówili - nie idź tam do pracy, bo Szef źle pracuje, nie bierz tego, bo jest słabe, to człowiek im ufał - bo tak rzeczywiście było, teraz ludzie z zazdrości i zawiści, nie mówią tego co myślą, ale mówią dokładnie odwrotnie. Pytanie - skoro jest tak źle czemu się nie zwolnisz, czemu pracujesz w tym miejscu i z tym samych szefem już 10 lat. To chyba tak właśnie działa.
OdpowiedzUsuńBo teraz jest dużo większa ilość zawiści i dorobkiewiczostwa.
UsuńNie czytam tego typu opinii i staram się nie zwarcac na nie uwagi. Dla mnie taka opinia świadczy o poziomie inteligencji człowieka... Lubię sobie wyrobić zdanie sama. Wiele razy spotkałam się odwrotna opinia niż była podana i sama nie wiem czy że mną jest coś nie tak czy z tym co pisał...
OdpowiedzUsuńIleż to razy się czyta lub słyszy, że ten to taki, a ten owaki. A ten Czarny PR - staram się wyrabiać własne zdanie. Ale jeśli już mam pewność, że coś naprawdę jest złe i niewarte poznania, to omijam je z daleka. Ale sprawdzam to sama. Z drugiej strony widać ile jest wśród ludzi zawiści, złośliwości. Smutne to...
OdpowiedzUsuńU mnie niejednokrotnie była sytuacja odwrotna, nie raz sięgałam po książki, na temat których słyszałam i czytałam same ochy i achy i wyszło, że chyba ja jestem wredna, bo nijak nie mogłam dokończyć. Albo, jak usłyszałam od znajomej: A bo Wam nauczycielkom to nic się nie podoba, nie dogodzisz, zawsze szukasz błędów. Nie szukam, omijam. Sama wyrabiam sobie zdanie, bo inaczej nie przeczytałabym wielu ciekawych książek i/lub traciła czas na nijakie.
OdpowiedzUsuń