Dostałam aniołka. Miał być „świąteczny”, ale Poczta Polska zdecydowała inaczej, więc został mianowany aniołkiem „noworocznym”, nigdzie nie jest powiedziane, że aniołki nie mogą być „noworoczne”, a ten jak tylko rozgościł się na choince zaczął całkiem dobrze się sprawować. Poważnie, natychmiast dostałam „weny” twórczej, co u mnie dziwne, rzuciłam się w wir pisania, i odkąd aniołek szaleje na choince „szaleję” i ja. I to jest przyjemne szaleństwo przekute już na 52 000 znaków. (kto wie o co chodzi...)
No, ale czas na podsumowania. To był dziwny rok…