Ostatnio na jednej z bardzo fajnych stron książkowych, na której udostępniane są sympatyczne filmiki dotyczące książek pojawił się zarzut, że jest wtórna i że twórczyni tych filmików pomysł ukradła od kogoś innego. Nie odnoszę się tu do tej konkretnej sprawy, bo nie o tę sprawę chodzi. Chodzi o sam fakt.
Że hejt, jest „dobry” na wszystko to wiemy nie od dziś, ale tu to naprawdę ktoś przegina. Że niby ktoś opatentował robienie filmików o książkach? Powaga? I że, co? Nie wolno już takich nagrywać?
A może chodzi o to, że skoro pani X zrobiła filmik o jakiejś książce, to już pani Y nie może?
Wiem co to jest własność intelektualna i jak najbardziej jestem przeciwna jej kradzieży, ale Ludu Facebooka, to idzie ciut za daleko!
Rozumiem, że dwie różne blogerki tańczące na linie z książką (może nawet tą samą) w zębach, to byłby problem, ale dwie rożne blogerki mówiące o książce, może nawet o tej samej, każda innymi słowami, już nie!
Słowa (o zgrozo) jeszcze nie zostały przez nikogo opatentowane!
Bo jeżeli tak dalej pójdzie, to nawet zdjęcia książek z kotem będą podlegać facecenzurze, a że krokodyle w Polsce nie występują, psy też już były, to będzie poważny problem.
I dojdzie do masowego wymierania blogerów, którzy chcąc zrobić coś, co nie będzie uważane za „wtórne” zaczną produkować zdjęcia z rekinami (śmierć przez odgryzienie głowy całkiem prawdopodobna) jadowitymi pająkami, wężami boa wyduszającymi ostatnie tchnienie z książki i z blogera.
A i tak spodziewam się reakcji w stylu:
„Rekin odgryzający głowę? No nie żartuj! To już było! Ludzie to wtórność nad wtórnościami i do tego książka się zamoczyła!”
„Amputują ci rękę? Szkoda, ze nie mózg. Pająki są passé nawet mój bombelek się ich nie boi, ale brawa za to, że książka nie ucierpiała.”
„A może jednak spróbowałabyś z anakondą? Boa to jednak przeżytek i do tego zniszczyłaś książkę!”
Bezustanna pogoń za czymś totalnie nowym zabiła już wielu ludzi, przedśmiertne zdjęcia na klifach już były, ale slalom gigant w Alpach z książką przed oczami byłby o.k, o ile ktoś nie uszkodzi drzewa i nie pogniecie kartek.
A kradzież?
Jeżeli nagrywanie (sam fakt nagrywania filmiku) jest kopiowaniem (a więc w jakimś sensie kradzieżą), to pisanie książek czy robienie zdjęć także. Tylko hejt czuje się dobrze, hejterzy rosną w siłę i żyje im się coraz lepiej, bo robienie awantur i goownoburz jest takie twórcze i nowatorskie!
Doskonały argument! Goownoburze już były!
OdpowiedzUsuńI jakoś nikomu snu z powiek nie spędza, fakt, że to wtórne!
UsuńNie słyszałam o tym;)Jakoś mało mnie interesują walki blogerów i nie jestem na bieżąco :)
OdpowiedzUsuńNie za bardzo się też "walkami" interesuję, choć wiem, że bywają i zażarte i ostre, ale tu trochę mnie to ruszyło, bo to zaczyna iść o wiele za daleko, słyszałam, o tym, że jedna autorka (autorka!) obraziła się na inną o postać z TYM SAMYM imieniem... A przecież... To dziwne, nieprawdaż?
UsuńSama miałam problem w Googlach, bo jakiś pan doniósł na mnie, że pogwałciłam jego prawa autorskie, publikując na blogu jego zdjęcie. A sprawa wyglądała tak, że do tego zdjęcia przyznawało się aż siedmiu fotografów. Nie wiedziałam który był pierwszy, więc zamieściłam zdjęcie na chybił trafił i zaraz tragedia.Google zwróciły mi uwagę, nawet grożąc. Nauczona doświadczeniem, pod każdym zdjęciem na blogu zamieszczam nazwę firmy lub autora i niech ich szlag trafi. Kiedyś można było sobie zamieścić obraz gdy prawa autorskie zostały przedawnione. Na przykład Grottgera. Ale już w 2015-16, wprowadzono nowe prawa autorskie i teraz niemal wszystko jest zabronione, albo ryzykowne. Najmodniejsze są hejty polityczne,inne już nie mają większego znaczenia.
OdpowiedzUsuńJa używam tylko darmowych zdjęć z pixabay, staram się być ostrożna, bo potem są kłopoty, zresztą są też autorzy zdjęć, którzy wrzucają w sieć niepodpisane zdjęcia po to tylko, żeby potem nieświadomych blogerów oskubać :(
UsuńOsobiście przestałam na to wszystko zwracać uwagę. Zdjęcia zawsze robię swoje, poza grafikami na konkursy czy zapowiedziami. A same recenzje piszę po swojemu, nawet jeśli będzie coś podobnego, to ludzie, chyba ileś tam osób może mieć podobne zdanie? Nie mam czasu czytać wszystkich recenzji przed pisaniem własnej. Zresztą, dopiero wtedy mógłby się człowiek zasugerować 🙈 Blogosferę traktuję jako promocję czytelnictwa, nie własnego ego😉Bardzo fajny artykuł! ❤️
OdpowiedzUsuńDziękuję. Ja właściwie w ogóle staram się nie czytać recenzji bo boję się czymś zasugerować, a co do zdjęć... Hmmmm. Jestem bardzo słaba w tej dziedzinie :)
UsuńNie interesują mnie żadne awantury w sieci i nie biorę w nich udziału. Może też dlatego nie słychać u mnie podobnych awantur.
OdpowiedzUsuńNa temat kopiowania to powinien się wypowiedzieć prawnik od prawa autorskiego. Wiem natomiast, że paru tekściarzy wygrało procesy, bo ktoś kopiował ich piosenki - teksty. Nie dosłownie, ale jednak.
Jestem jak najbardziej przeciwna kradzieżom wszelkiej własności intelektualnej, natomiast oczywiście nie wszystko jest kradzieżą i tu rzeczywiście dobry prawnik bardzo by się przydał.
UsuńLudzie są wstanie przyczepić się dosłownie do wszystkiego. Broń Boże żeby ktoś był w czymś lepszy ... To jest śmieszne, żałosne i chore...
OdpowiedzUsuńI głupie, bo od lepszych można się czegoś nauczyć!
UsuńI też jestem tego zdania :)
UsuńZdarza mi się fotografować książki, mam nadzieję, że nie okaże się niebawem że to przestępstwo
OdpowiedzUsuńByły już takie pomysły...
UsuńUnikam takich sytuacji. Zdjęcia sama robię i juz mi się zdarzyło znaleźć w sieci moje jako niemoje... Trzeba nie lada znawcy prawa, aby to wszystko rozgryźć.
OdpowiedzUsuńSerio, była afera o coś takiego? Masakra. Czyli według nich np. Krytycy filmowi itd. To nie mogą istnieć bo kopiują od kogoś, że oceniają coś
OdpowiedzUsuńMyślę, że nie należy zbytnio poważnie podchodzić do tej kwestii. Wystarczy, że dwie osoby youtu czy blogerki będą żyły w konflikcie i już mamy ,, problem", który powiedzmy sobie szczerze będzie dotyczył tylko tych osób, a nie całej sfery jednej czy drugiej ;) Pomysł np na tzw wyzwania nie są opatentowane więc nie powinno nikogo dziwić, że ktoś zrobi to samo, czy zrobi podobne zdjęcie używając podobnych rekwizytów. Dlatego najlepiej robić swoje i nie wchodzić w czyjeś dramy. Oczywiście inną kwestią jest ,, pożyczanie" naszych zdjęć które nazwijmy to konkretnie są kradzieżą naszej twórczości, a przywłaszczanie ich jak naszych powinno być surowo karane.
OdpowiedzUsuńZdjęć, tekstów, fragmentów recenzji zerzniętych żywcem, całych książek... Tak. Zgadzam się całkowicie.
UsuńJa odnoszę wrażenie, że takie walki nie tylko blogerów dotyczą
OdpowiedzUsuńNiestety hejt robi się powszechny, w dodatku do wszystkiego potrafią się przyczepić. Ja zawsze staram się i robić swoje zdjęcia (książek, kosmetyków) czy nawet grafiki, a recenzje pisać po swojemu. Dlatego też więcej czasu mi to zajmuje, ale wiem, ze jest moje. Z drugiej strony, to wystarczy głupota, by się o nią przyczepić.
OdpowiedzUsuń