Głębia ostatnich facbookowych doniesień bywa aż tak dotkliwa, że Rów Mariański to ledwie zmarszczka na rzeczywistości.
To powoduje u mnie natychmiastową chęć sprawdzenia po raz dwudziesty siódmy tego samego, czyli wszelkich tekstów udostępnianych w stylu: "dziewięć lat nieszczęścia jeżeli zignorujesz" albo „Jeżeli tego nie udostępnisz, nie masz serca”. Serce mam! Ostatnio powiedział mi to kardiolog, i to niestety odrobinę za duże, no, ale choć on może powiedzieć o mnie, że mam WIELKIE serce…
Do czego zmierzam, otóż do tego, że zaczynam pooddawać w wątpliwość wszystko… Dosłownie wszystko, a co za tym idzie zaczynam być paskudnie zboczona (bo jest to zboczenie) zaczynam się nad wszystkim się zastanawiać. A poddawać w wątpliwość prawie wszystko, to znaczy sprawdzać. Sprawdzać i jeszcze raz sprawdzać. Ostatnio przeczytałam bajkę, tę o Jasiu i Małgosi. Znowu.
Koszmar. ( jakiś MOPS trzeba by zawiadomić!)
Normalnie aż oczom własnym nie wierzyłam… Jak ja mogłam to czytać własnemu dziecku? No bo o czym my mamy bajeczkę?
Zreasumujmy:
W domu głód, macocha w ciąży, więc drwal zabiera dzieci do lasu, żeby je tam zostawić, (grzeczny drwal, mógł je po prostu porąbać), a te biednie i GŁODNE dzieci idą sobie lasem i chleb wyrzucają? Żeby drogę znaczyć? W lesie nigdy nie były? To musiały być dzieci jakiegoś warszawskiego drwala a i w Warszawie ptaki wiedzą, że okruchy chleba są dobre. Głodne dziecko po prostu by chleb zjadło, (a w razie podejrzeń, że tatuś chce je wyprowadzić nie wiadomo gdzie, porobiłoby znaki na ścieżce) ale co tam, idą te biedne dzieci, i co widzą? Domek z piernika…
Poważnie???
Już widzę ten domek po pierwszym deszczu. Gdyby nawet dach był z pierników toruńskich to by spłynął, a tabuny mrówek?
Smród? Pleśń…. Fuuj.
No i mieszka tam babka, która ma ochotę jeść dzieci (to domku już nie łaska skonsumować)? Baba ( chyba Jaga jej było) nie potrafi rozróżnić cienkiego patyczka od chłopięcego, chudego paluszka…
I nie jest nawet niewidoma…
No i tuczy te dzieci, tuczy, żeby je zjeść…. Czym je tuczy? Dachówkami? No ale...
I potem dzieciaki, buch babę do piekarnika… (chyba musiały ją wcześniej poćwiartować, żeby się zmieściła)…
No co? Krew, to krew, w bajkach to często element wychowawczy.
A na koniec dzieci znajdują skarb, wracają do domu, tatuś i „macosia” nagle robią się mili i ogólnie wszystko pasuje, żyją długo i szczęśliwie.
A ja to tak myślę, że dwoje rozwydrzonych gówniarzy grzybków halucynogennych się nażarło, usiłowało zeżreć kilka dachówek, nie wyszło im, to biedną staruszkę okradli i zamordowali…
Przecież to świry!
No i teraz… Jak żyć? Jak żyć?
Ja chyba się od internetu muszę odłączyć, bo mam ochotę przeczytać Królewnę Śnieżkę, a ona mi się jawi dość paskudnie… Ucieka taka z domu żeby zamieszkać w komunie? Nastolatka?
Ja tam nie wiem, ale niejeden stłukłby taką... No nie, żadnych kwaśnych jabłek, tu akurat źle się kojarzą.
Ciekawe co powiesz o czerwonym kapturku?
OdpowiedzUsuńParę ciekawych rzeczy... Taaaa - wykluwa mi się bo ja ze swoją wyobraźnią nie byłam w stanie wyobrazić sobie babci, połkniętej przez wilka i wstającej z brzucha po jego rozpruciu w całości - do teraz mam dziwne obrazy z dzieciństwa, tak mniej więcej przetrawionej i pogryzionej babci - nie jest to bardzo przyjemne, ale teraz już jest w miarę o.k... (chyba zbyt szybko odkryłam jak działa przewód pokarmowy) a co gorsze? Nie wiem.
UsuńHa...okropieństwa same. A te dzieci to chyba tak po tatusiu okrucieństwo w genach miały, że z "biedną" babąJagą tak sobie postąpiły.
OdpowiedzUsuńA "Alicja w krainie czarów"-tam to się dopiero działo!!!
Ha ^^ genialny wpis :D
OdpowiedzUsuńI masz rację wiele bajek nie trzyma się kupy. No ale co zrobić ? Czyta się je całkiem fajnie :)
(I pomyśleć że jako dziecko lubiłam chodzić po polach/lasach i była pulchniutka a Baba Jaga mnie nie chciała >_<)
Masz szczęście... Taka Baba Jaga na dzieciowej diecie... z dodatkiem ketchupu. Brrr, choć mnie zastanawia też ilość kurzu na Śpiącej Królewnie, tak po stu latach ;)
UsuńNiemożliwa jesteś :))) uśmiałam się z Twojej wizji bajek... no niemożliwa <3 <3 <3 Ale muszę przyznać, że coś w tym jest ;))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło, Agness:)
Oj tak, ja bym jeszcze dodała kanibalizm wszak chciała zjeść dzieciaki. Jak tak dalej się zagłębić to z drugiej strony Baba ugościła dzieci prawda? Może niewychowane były, niegrzeczne, wkurzyły babe i ta za karę do klatki je zamkła im powiedziała coś w stylu: Zamknij się szczylu, bo do pieca wrzucę. A one wzięły to na serio, wszak to dzieci i co chop siup babe w ogień. Do dziś zastanawiam się, że to faktycznie morderstwo doskonałe, wszak nigdy nie postawiono im zarzutów... Ciekawe ile w tym było prawdy? Genialny wpis kochana :*
OdpowiedzUsuńDziękuję, ale wiesz, podejrzewam, że te bajki mają jakieś dodatkowe podskórne, że tak powiem przekazy, których my nie rozumiemy, tyle, że możemy się im przyglądać jakby z daleka, może w tamtych czasach miały inny wydźwięk, bo odnosiły się do innych, znanych wówczas spraw.
UsuńI nie masz ochoty rzucić się z siekierą? ha ha!
OdpowiedzUsuńNo tak, coś w tym jest co napisałaś...
haha! jesteś niemożliwa :D Taki czas, że trzeba się zatrzymać i czasem faktycznie lepiej odłączyć internet na trochę <3 Ja niestety nie do końca mogę, ale chętnie bym to zrobiła :) ściskam!
OdpowiedzUsuńhaha! jesteś niemożliwa :D Taki czas, że trzeba się zatrzymać i czasem faktycznie lepiej odłączyć internet na trochę <3 Ja niestety nie do końca mogę, ale chętnie bym to zrobiła :) ściskam!
OdpowiedzUsuńJa też nie bardzo mogę. Takie życie po trosze zawodowe, ale czasami miałabym ochotę.
UsuńOstatnio Internet rujnuje moje zdrowie psychiczne. Im więcej czytam wiadomości ze świata, tym bardziej jestem przerażona. I to nie epidemią, ale ludzką głupotą i brakiem odpowiedzialności
OdpowiedzUsuńA wiesz, że oryginalne baśnie braci Grimm są bardzo krwawe i brutalne? Zazwyczaj znamy subtelniejszą wersję ;)
OdpowiedzUsuńWiem, ale te prawdziwe są jakoś logiczniejsze, a te pozmieniane, wypromowane przez Disney'a czasem nie.
UsuńNo Kochana, uśmiałam się do łez :) z tej bajki powstało cos na wzór "teksańskiej masakry piłą mechaniczną" :D wychodzi na to, że bajki trzeba czytać lub oglądać i się nad treścią nie zastanawiać, bo może się okazać, że w dzieciństwie naoglądałam się złych rzeczy, wszak Żwirek i Muchomorek byli facetami, a spali w jednym łóżku :D
OdpowiedzUsuńBardzi fajnie opisane, trochę szokujące trochę śmieszne ;) ale to prawda dziś w internecie szaleństwo zła panuje, chyba jepiej coś upichcić niż czytać to wszystko
OdpowiedzUsuńA wiesz, ja też jakiś czas temu myślałam o tych wszystkich bajkach. Sama zachwycona czytałam je moim dzieciom. No, a w nich przemoc, morderstwa, mobbing, horrory... O innych wynaturzeniach nie wspomnę! Czy ktoś kiedyś rozebrał to psychologiczno-socjologicznie??
OdpowiedzUsuńChyba nawet tak, coś czytałam chyba Miller i Cichocka "Bajki rozebrane", ale czytałam dawno temu, muszę wrócić, bo z tego co pamiętam niektóre "interpretacje" były zaskakujące!
Usuń