Ewa Żarska
ŁOWCA
Sprawa Trynkiewicza
ZNAK litera nova
RECENZJA PRZEDPREMIEROWA!
Mimo,
iż ukończyłam resocjalizację nie bardzo w tę resocjalizację
wierzę, ale są tacy, którzy wierzą. Jak choćby jego żona,
kobieta, o której czytałam w reportażu Justyny Kopińskiej „Polska
odwraca oczy”.
Zresztą
temat od zawsze mnie jakoś interesował. Dlaczego? Bo w 88 byłam
już na tyle dorosła, by rozumieć o co chodzi, a kiedy karę
śmierci zmieniono na 25 lat wydawało się, że to taki szmat czasu,
że nie ma o czym myśleć.
Tyle,
że ten czas minął.
Czas już taki jest. Mija. Nikt o tym wcześniej nie pomyślał. Człowiek odpowiedzialny za zamordowanie
czterech nastolatków właściwie prawie znalazł się na wolności.
Kim jest? Kim jest teraz? Skruszonym mordercą rozumiejącym swoją
winę czy czekającym na okazję łowcą?
No,
a jeżeli już o łowcy mowa...
Ilu
jest takich, którzy ( jak żona Trynkiewicza, - Anna, czy Tamara, bo nie podaje swojego prawdziwego imienia) wierzą, że
zamordowani przez niego chłopcy sami sobie byli winni, ilu takich,
którzy wierzą, że ten "człowieczek" w pojedynkę nie mógł tego zrobić ( jak wierzy matka),
a ilu takich, którzy czekają tylko na okazję by go dopaść i
zabić?
Tyle,
że w międzyczasie Trynkiewicz zmienił się w kogoś w rodzaju
celebryty. Czerpie profity z tego, czego „dokonał”.
„Szatan z Piotrkowa” jak grecki Herostrates osiągnął wieczną
sławę dzięki niesławie. Przestępca seksualny, morderca,
psychopata i co tu dużo mówić pedofil, żyje pod opieką
psychologów lekarzy i terapeutów zaś rodziny jego ofiar nigdy nie
zostały objęte żadną pomocą, ot ofiary, cóż kogo obchodzą
ofiary?
Znacie
takie określenie „ofiara losu”? No właśnie, bida z nędzą,
kto by się tam kimś takim przejmował.
A
on?
Powiedzmy,
że całkiem dobrze mu się wiedzę. Czy jestem z tego powodu
wściekła? Jasne, że tak, wściekła, zawiedziona, poruszona, ale
cóż. Takie jest życie.
Książka
Ewy Żarskiej „ŁOWCA” to opowieść właśnie o Trynkiewiczu, z
tym, że autorka skupia się na faktach, a nie domysłach czy
ocenach.
Przytacza
dokumenty, raporty policyjne, cytuje fragmenty przesłuchań,
przytacza policyjne opisy miejsc zbrodni… Fragmenty zeznań.
Pokazuje całą drogę jaką policja przeszła od odkrycia spalonych
zwłok, do oskarżenia, tego, a nie innego człowieka.
Początkowo
książka może się wydać łagodna, ba nawet leniwa jak rzeka, ale
to tylko pozory, pod tą spokojną narracją zbudowaną z faktów aż
kipi od pytań…
Ale
nie znajdziemy tu ocen czy oskarżeń. Tylko fakty podane tak, żeby
każdy mógł z nich wyciągnąć własne wnioski.
Mówi,
o ludziach dla których świat się zatrzymał. Minęło trzydzieści
lat, a oni nadal tkwią w pułapce bólu i nieszczęścia, albo
odeszli z własnej woli, czy przez przeoczenie, zaniedbanie, niechęć
do życia, na którym już im nie zależało.
Dla niektórych to było
wczoraj, dla niektórych to nadal JEST wczoraj…
Morderca
cieszy się życiem, wygodą, względną, ale sytą swobodą, nie
brakuje mu niczego… No chyba, że serków i jogurtów, bo za mało mu ich dają.
Przeczytajcie
tę książkę. Jest i dobra i warta przeczytania. Jako dokument i
jako reportaż wspaniała.
Czyta
się ją jednym tchem, bo to zaledwie 240 stron, ale jakich!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz