Recenzje moich książek

Strony

Strony

niedziela, 3 czerwca 2018

Seks z bobrem? Ehhh...


HELENA HUNTING
"Pucked"
Wydawnictwo Szósty Zmysł

Ta książka jest dość szczególna i ta jej szczególność objawia się nawet w tytule, bo co to znaczy „pucked”? W sumie nic, ale „puck” ( dowiedziałam się tego dzięki anglojęzycznej koleżance – uwielbiam cię Alicjo ) to krążek do hokeja, a końcówka „ed” to w angielskim tzw, 3 forma, czyli imiesłów bierny (wiem, paskudna nazwa), ale to znaczyłoby, że główna bohaterka książki jest „wykrążkowana”, "zakrązkowana".. i co dalej, no, nic, ale gdyby zamienić pierwszą literę tytułu na „f” robi się ciekawej.

Bo książka jest i o jednym i o drugim… I o hokeju i o pieprzeniu.

Pucked to powieść mocno erotyczna. Nie mam nic przeciwko takim książkom, sama kilka podobnych powieści przetłumaczyłam i skądinąd wiem, że napisanie dobrych scen dotyczących seksu, czy nawet „zaledwie” erotyzmu, to sztuka nie lada.

Mało kto to potrafi.

W tej książce erotyzm i autoerotyzm grają dużą rolę i nie powiem, jest to ciekawe i bezpruderyjne, na dodatek ukazuje seks i potrzeby seksualne od strony kobiety, która nie tylko się tego nie wstydzi, ale i mówi o tym bez najmniejszego zażenowania. Novum? Raczej tak. Dotychczas te tematy poruszali zazwyczaj tylko męscy bohaterowie literaccy.

Erotyzm w tej powieści to nie kwiatki i bzy, (pszczółki odpadają), to opisy dorosłego seksu w dorosłym wydaniu i tu następuje problem.

W języku polskim rzeczywiście trudno o nazewnictwo erotyczne. Polskie nazwy organów rozrodczych zarówno męskich jak i żeńskich są albo medyczne, albo wulgarne – pomiędzy jest praktycznie pustynia, dlatego takie książki wymagają ogromnej wiedzy językowej… i... no cóż, „bóbr” (domyślcie się o jaką część ciała tu chodzi)jest w książce mocno obecny, nie wiem, czy nie za bardzo. Mimo , iż polszczyzna jest w tym zakresie uboga, można jednak w niej znaleźć kilka innych określeń równoznacznych i wcale nie gorszych.

Ogólnie rzecz biorąc, choć nie wiem, czy winić tłumacza czy redakcję, w książce jest wiele błędów językowych i to takich, które przy starannym przejrzeniu dałoby się wyłapać. Erotyzm erotyzmem, ale nawet o seksie można pisać poprawną polszczyzną.

Nie jest to książka dla grzecznych panienek, dla niewinnych „duszyczek” też raczej nie, ale nie jest to też „koniec świata, ruja i poróbstwo” . To książka dla dorosłych kobiet, które wiedzą o co chodzi i nie wstydzą się o tym czytać.

Zauważcie, że dotychczas nic nie wspomniałam o tym, że książka jest romansem, a nawet „gorącym romansem” - rzeczywiście „gorąca” jest, a romans to ledwie pretekst. 

Owszem są sportowcy „umięśnione tyłki”, NFL, wielki świat, ale i tak wszystko kończy się na „bobrze”, choć nie wiem, czy stara dobra „cipka” nie byłaby czasami lepsza. Owszem i ona się pojawia, ale…

Seks to seks, nie ma co dorabiać do niego specjalnej filozofii.
Po prostu przeczytajcie sami.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz