HELENA HUNTING
"Pucked"
Wydawnictwo Szósty Zmysł
Ta książka jest
dość szczególna i ta jej szczególność objawia się nawet w
tytule, bo co to znaczy „pucked”? W sumie nic, ale „puck” (
dowiedziałam się tego dzięki anglojęzycznej koleżance –
uwielbiam cię Alicjo ) to krążek do hokeja, a końcówka „ed”
to w angielskim tzw, 3 forma, czyli imiesłów bierny (wiem, paskudna nazwa), ale
to znaczyłoby, że główna bohaterka książki jest
„wykrążkowana”, "zakrązkowana".. i co dalej, no, nic, ale gdyby zamienić
pierwszą literę tytułu na „f” robi się ciekawej.
Bo książka jest i
o jednym i o drugim… I o hokeju i o pieprzeniu.
Pucked to powieść
mocno erotyczna. Nie mam nic przeciwko takim książkom, sama kilka
podobnych powieści przetłumaczyłam i skądinąd wiem, że
napisanie dobrych scen dotyczących seksu, czy nawet „zaledwie”
erotyzmu, to sztuka nie lada.
Mało kto to
potrafi.
W tej książce
erotyzm i autoerotyzm grają dużą rolę i nie powiem, jest to
ciekawe i bezpruderyjne, na dodatek ukazuje seks i potrzeby seksualne
od strony kobiety, która nie tylko się tego nie wstydzi, ale i mówi
o tym bez najmniejszego zażenowania. Novum? Raczej tak. Dotychczas
te tematy poruszali zazwyczaj tylko męscy bohaterowie literaccy.
Erotyzm w tej
powieści to nie kwiatki i bzy, (pszczółki odpadają), to opisy
dorosłego seksu w dorosłym wydaniu i tu następuje problem.
W języku polskim
rzeczywiście trudno o nazewnictwo erotyczne. Polskie nazwy organów
rozrodczych zarówno męskich jak i żeńskich są albo medyczne,
albo wulgarne – pomiędzy jest praktycznie pustynia, dlatego takie
książki wymagają ogromnej wiedzy językowej… i... no cóż,
„bóbr” (domyślcie się o jaką część ciała tu chodzi)jest
w książce mocno obecny, nie wiem, czy nie za bardzo. Mimo , iż
polszczyzna jest w tym zakresie uboga, można jednak w niej znaleźć
kilka innych określeń równoznacznych i wcale nie gorszych.
Ogólnie rzecz
biorąc, choć nie wiem, czy winić tłumacza czy redakcję, w
książce jest wiele błędów językowych i to takich, które przy
starannym przejrzeniu dałoby się wyłapać. Erotyzm erotyzmem, ale
nawet o seksie można pisać poprawną polszczyzną.
Nie jest to książka
dla grzecznych panienek, dla niewinnych „duszyczek” też raczej
nie, ale nie jest to też „koniec świata, ruja i poróbstwo” .
To książka dla dorosłych kobiet, które wiedzą o co chodzi i nie
wstydzą się o tym czytać.
Zauważcie, że
dotychczas nic nie wspomniałam o tym, że książka jest romansem, a
nawet „gorącym romansem” - rzeczywiście „gorąca” jest, a
romans to ledwie pretekst.
Owszem są sportowcy „umięśnione
tyłki”, NFL, wielki świat, ale i tak wszystko kończy się na
„bobrze”, choć nie wiem, czy stara dobra „cipka” nie byłaby
czasami lepsza. Owszem i ona się pojawia, ale…
Seks to seks, nie ma
co dorabiać do niego specjalnej filozofii.
Po prostu
przeczytajcie sami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz