"Życie w średniowiecznej wsi"
Wydawnictwo ZNAK
Należę do tego,
wcale nie tak rzadkiego, jakby się zdawało, rodzaju czytelników,
którzy czytują książki „non fiction”.
Ja ich zresztą nie czytuję,
ja je pożeram, kocham, uwielbiam. Ja ich potrzebuję.
Dlaczego? Nie
wiem. Taka już byłam od dziecka, zawsze interesowała mnie
historia, ale nie ta wielka, wojenna, a ta mniejsza, codzienna.
Chciałam wiedzieć jak żyli ludzie, co jedli, gdzie spali, czym się
martwili i jak się bawili. Z zachwytem czytywałam PIW-owskie
książki z cyklu „życie codzienne w...”
Do książek w tym
właśnie stylu należy „Życie codzienne w średniowiecznej wsi”.
Nie jest to powieść o turniejach, smokach i księżniczkach, ale
opowieść o życiu wsi. O problemach wieśniaków, o narodzinach i
pogrzebach, o pańszczyźnianej, często niewolniczej pracy,
udokumentowana i przedstawiona w liczbach.
Autorzy skupiają
się na angielskiej wiosce Elton i na jej przykładzie opowiadają o
tym jak działało średniowieczne społeczeństwo wiejskie.
Dowiemy
się z niej ile kto miał ziemi, jakie kary trzeba było zapłacić
za cudzołóstwo, kiedy i kto mógł zbierać kłosy po żniwach,
oraz co i dlaczego jedli i pili, często bardzo niedożywieni, czy
wręcz przymierający głodem wieśniacy.
Poznamy zależności
polityczne, zwyczaje i jak działała wiejska sprawiedliwość, a
wszystko to na podstawie trzynastowiecznych, bardzo rzadkich zapisków
sądowych i kościelnych.
To średniowieczna
Anglia od kuchni. Podkreślam, Anglia, bo jednak średniowiecze w
każdej części kontynentu wyglądało nieco inaczej.
Z pewnością ta
książka zachwyci wiele osób, ale nie jest to pozycja dla każdego.
Niezaprzeczalnie będzie to jednak książka dla pisarzy… fantasy!
Dlaczego? Młodzi
pisarze, którzy dopiero zaczynają swoja przygodę z gatunkiem
umieszczają akcje swoich powieści w „jakimś” średniowieczu,
stylizowanym często właśnie na angielskie. Braki wiedzy do tego
koniecznej „łatają” gdzie popadnie i jak popadnie magią, co
daje ( czasami) niezbyt dobre efekty, a wystarczyłoby sięgnąć po
tę pozycję by uniknąć przeróżnych błędów.
Przestać mylić
choćby sierp z sierpakiem, przestać przykładać
dwudziestowieczną moralność do tej sprzed wieków, bo była nieco
inna, albo wreszcie wkładać w ręce wieśniaków miecze...
Książka
zaopatrzona przypisami zorganizowanymi w genialny, naprawdę GENIALNY
sposób. Te konieczne do zrozumienia tekstu zaznaczone są gwiazdkami
i umieszczone na dole każdej strony, te odnoszące się do dzieł,
czy dokumentów historycznych, o których mowa umieszczone są z tyłu
publikacji. To bardzo ułatwia czytanie.
Mnie książka
naprawdę przypadła do gustu! Podczytywałam ją sobie spokojnie
powolutku wieczorami gromadząc okruchy ciekawej wiedzy o czasach,
które mnie bardzo interesują i wyjaśniając sobie niektóre zawiłe
dla mnie sprawy napotkane w książkach, czy filmach dotyczących
tego okresu.
Z żalem zauważyłam,
że przegapiłam „Życie w średniowiecznym zamku” i
„Życie w średniowiecznym mieście”, ale to zawsze da
się nadrobić…
Bardzo szczerze
polecam.
Też lubię tego typu książki!
OdpowiedzUsuńIwona, też tak mam od dziecka. Szkoda, ze to angielska wieś, ale ważne, że średniowiecze!
OdpowiedzUsuńTak, mnie też brakowało odniesień do polskiej wsi, a układy były tam jednak nieco inne i wydaje mi się odrobinę zdrowsze, żeby nie powiedzieć korzystniejsze niż na polskiej wsi, ale mam za mało wiedzy na ten temat, a szkoda!
Usuń