„Pisać każdy może”, trawestując
znaną piosenkę, więc wszyscy piszą. Jedni książki, inni
recenzje tych książek, choć ostatnio zdarzyło mi się czytać
recenzję autora.
Nie, nie chodzi o autora książki piszącego
recenzję, ale recenzenta, a właściwie czytelnika, który w
„ferworze walki” zamiast pisać o powieści, zrecenzował samego
autora pisząc o jego wadach i zaletach , choć nie przesadzajmy,
właściwie o samych wadach.
Zastanowiło mnie to, bo recenzent ów
pisał niezwykle ciekawie. Autor był: wymiękłym dupkiem i chamskim
debilem i zarabiającym na kobietach adolfem. To ostatnie mało chyba
coś wspólnego z alfonsem, ale cóż, imiona się czasem mylą.
Tak więc o ile każdy może, to jednak
nie każdy musi ( no chyba, że pani w gimnazjum zada), a jednak
recenzji wciąż przybywa i tu powstaje
problem, przynajmniej dla mnie, bo ja po prostu ich nie rozumiem.
Nie, nie ludzi piszących, tylko tych recenzji... Wybrałam kilka
sformułowań:
„Podczas lektury często czułam
się jak ten kot na pustyni” -
czyli jak? Dobrze, źle? Koty lubią ciepełko, ale... Na litość
jak? Nawet wujek Google nie wie jak się czuje kot na pustyni. A ja
nie wiem co recenzentka chciała napisać. Znaczy chwali mnie? Gani? I co do tego ma kot... Przecież nie wolno się znęcać nad zwierzakami!
Książka przeciętna, nie przykuwa
jakoś szczególnie uwagi, niektóre wątki na siłę przyśpieszane
żeby tylko czegoś nie zapomnieć opisać. - z
pokorą skłaniam głowę moją, którą na siłę przyspieszałam,
żeby czegoś nie zapomnieć opisać, zaiste wielka musi być siła
przechodzenia przez ściany tej recenzentki, wielka moc i wzrok
zdalny, któren, że ten ze Szczecina widział... co ja robię... I
jak bezczelnie przyspieszam, żeby nie zapomnieć( okropne) Myśl śmiałą poddam pod rozwagę owejże recenzentce, może do policji na jasnowidza pójdzie?
Kryminał z wybujałą historią
kryminalną, wartką akcją, i niezbyt opasłym stylem. Koleżanki
cudna recenzja, która wywołała wielkie zamieszanie w świecie ( pisarskim) gdyż
nikt, ale to absolutnie NIKT nie był w stanie powiedzieć co to jest
tenże niezbyt opasły styl.
Mnie jednak martwi ta wybujała historia kryminalna, bo że co? Za
duża? Za mało podlewana? Światła miała za mało i ku słońcu
wybujała? I czy to dobrze czy źle? Fachowców poproszę, o
wytłumaczenie, czy wybujała historia, wartka akcja i niezbyt opasły
styl to DOBRZE czy ŹLE?
Książka nie wniosła nic do mojego
życia. - Tu bardzo mocno muszę
przeprosić, że nie wniosła, bo chyba miała wnieść, nie
wiedziałam dlatego się kajam... ale też zauważyć należy chyba,
że książka to nie jest pożyczka gotówkowa
i nie należy się spodziewać wielkich efektów.
Treść książki nie przypadła mi
do gustu, napisana niezbyt pochlebnym językiem,jednym słowem jeden
wielki galimatias. - Wow,
niepochlebny język? Cudo, jeszcze o takim nie słyszałam!
Sporo postaci irytuje, można by
polubić Dagmarę, gdyby nie jej zaangażowanie w Filipa, dla mnie
kobieta potrafiąca się zaangażować emocjonalnie w takiego palanta
traci całą sympatię. Dla
mnie? Znaczy dla kogo traci tę sympatie i na litość kto? Kto ją
traci?
Autorka (...) znowu popełniła coś,
co nie nadaje się do czytania. -
I takie recenzje kocham najbardziej, bo jeżeli napisała „znowu”
to znaczy, że mam stała czytelniczkę, która mnie nienawidzi za
popełnianie czegoś co nie nadaje się do czytania, ale skoro się
nie nadaje, po jaką cholerę to czytałaś kobieto? I to znowu?
Masochizm? Sadomasochizm? Przecież ci za to nie płacą...
Myślałam nawet, żeby kącik recenzenckich "złotych myśli" sobie zrobić, ale... wiecie, ja też piszę książki. Bojam, bojam się bardzo... Oni mię zeżrom z kościami...
Nie wykluczam jednak, że cyklicznie pojawiać się będą u mnie teksty na ten temat w końcu... znienawidzicie mni9e, ale jestem nauczycielką. Dzielcie się, jeżeli macie czym...
:-D o rety, ale ludzie mają (anty)talenty :-D
OdpowiedzUsuńA z tym kotkiem to chyba proste. Kot myśli: "nie ogarniam tej kuwety" - przechadzając się po pustyni. Więc... chyba recenzentka czuje się jak w toalecie?
Nie, to chyba jednak nie jest proste, bo w końcu jak? dobrze, czy źle? ;)
A.... to mogę zrozumieć."Podczas czytania książki czułam się jak w toalecie" I to też jest ambiwalentne... Jak się zdąży na czas to chyba dobrze... A z tą kuweta świetne... Każdy kot ma manię wielkości, ale kot z taka kuwetą powinien się czuć jak kocie bóstwo - czyli DOBRZE!
UsuńZatkało mnie 😂😂😂😂
OdpowiedzUsuń"adolf" :D :D :D
OdpowiedzUsuńNie słyszałam porównania czuć się jak (ten) kot na pustyni. A opasły styl...? Czyli co, piszesz grubo? Znaczy w sensie potocznie, wulgarnie?
OdpowiedzUsuńCały problem w tym, że nie wiem :(
UsuńPerełki... A to nie jest tak, że recenzje piszą... hmmm, profesjinaliści? :D
OdpowiedzUsuńPisze kto ma ochotę, profesjonaliści pewnie też.
UsuńDowcip o kocie znam w wersji następującej:
OdpowiedzUsuńIdą dwa koty przez pustynię. W pewnym momencie jeden mówi do drugiego: - Stary, nie ogarniam tej kuwety"!".
Czyli skoro ktoś czuje się jak kot na pustyni,, znaczy - nie ogarnia.
Interpretację tego ostatniego pozostawiam już Tobie :D
Absolutnie boskie! Ja kiedys zapisalam sobie taki classic: Będąc w bibliotece jakieś starsze wydanie wpadło mi w oko - od razu wzięłam je do ręki i przejrzałam :)
OdpowiedzUsuń