Ostatnio byłam w małej, super
klimatycznej knajpce, czymś co jednocześnie pełni funkcję
kawiarni i restauracji. Knajpka, posiadająca mnóstwo odseparowanych
od siebie, mniej lub bardziej, saloników doskonale nadawała się
dla grup i grupek, tak, że każdy mógł pogadać, bez
przeszkadzania innym gościom.
I wyobraźcie sobie teraz, że
siedzicie w takiej salce zagadani, uśmiechnięci, szczęśliwi, a tu
nagle wchodzi zakapturzony facet, albo lalunia z maską na pyszczku i
robi kupę na środku dywanu, a potem pluje wszystkim do kawy...
Niemożliwe? Z pewnością skończyłoby
się to co najmniej lekkim uszkodzeniem fizjonomii delikwenta.
Coś wam to przypomina? Mnie to
przypomina … Facebooka! Jego wirtualna przestrzeń podzielona jest
na grupy i grupki. Tajne, zamknięte, dobrowolne, do których wpisuje
się kogo popadnie bez wiedzy i zgody, na towarzystwa wzajemnej
adoracji i kółka tematyczne... I jest miło.
Tu młode matki
udowadniają sobie, która lepsza i której dziecko nie ma urodzin, a
wydobyciny, tam ktoś linczuje jakiegoś płaskoziemcę, jeszcze
gdzieś indziej ludzie z rozkoszą pochylają się nad wadami i
zaletami soku z surowych ziemniaków, jako antidotum na zdradę
małżeńską, i nagle wchodzi ktoś...
Tak, troll, powiedzmy sobie otwarcie.
Troll!
Nie wiadomo jak wygląda, bo zamiast
zdjęcia ma kotka, myszkę, pieseczka, zamiast nazwiska ciąg znaków,
często bez jakiegokolwiek sensu, ale za to ma wiele do powiedzenia.
Zastanawiałam się nad tym zjawiskiem po wczorajszej goownoburzy na jednej z grup,
bo o ile nie lubię towarzystw wzajemnej adoracji, picia
z dzióbków i serduszkowych „achów, ochów” to nie znoszę też
tej drugiej skrajności. I tak zdałam sobie sprawę, że trolli
można jakoś podzielić na kategorie. Istnieje na przykład taki
gatunek jak troll osobisty. Łazi za jedną osobą i gdzie tylko się
da kontestuje wszystko co ta osoba powie. Czasami zmienia się w
osobistego trolla piętrowego, wtedy kontestuje wszystkich w danej
konwersacji. A... zapomniałam, taki torll, nie rozumie trudnych
słów, takich jak kontestować, czy konwersacja... bo zazwyczaj ma
jedenaście lat i lubi się bawić internetem, kiedy rodziców nie ma
w domu.
Jest też taki gatunek jak troll
ideologiczny. Ten opluwa dla przyjemności. Zupełnie inaczej sprawa
ma się z trollem fetyszystą, on działa dla idei. Własnych, ale
jednak wielkich. Istnieje także gatunek trolla trefnisia. Ten
wstawia gdzie popadnie memy lub posty „od czapy”. Na przykład w
grupie poetyckiej wstawia reklamę środka na zatwardzenie. A ile ma
przy tym radochy?!
Zaraz wszyscy się spinają. Zaczynają
mu tłumaczyć, że kolego, hmmm.... to jakby nie tu! Problemy
jelitowe, to grupa obok. On dokłada lewoskrętną witaminę F16.
Ludzie spinają się jeszcze bardziej. Proszą, żeby przestał. On
natychmiast wali w nich lakierem do podłóg, hybrydowym oczywiście.
Awantura przecudna.
Troll z zasady pisze nieortograficznie,
bo, co oczywiste, lubi szokować, kocha wyzwiska, ale nade wszystko
dba o swoje dobre imię. On nie pozwoli się obrażać! O co to to
nie! Zastosuje obrażanie wyprzedzające i... naprawdę dobrze się
bawi.
Im większa awantura tym lepiej! Wpada
na grupę kulinarną i oświadcza, że mięsożercy to mordercy, w
chwilę potem jest u wegan z oświadczeniem, że porządny Polak
trawy nie żre, u pisarzy oświadczy, że wszystkie ich książki
wydane zostały po znajomości, bo to „szajs i dreck” w czystej
formie, a u matek karmiących oburzy się na cycki, które wywalają
bez potrzeby przy ludziach.
Czy da się go jakoś spacyfikować?
Nie łudźmy się! To nie jest możliwe. Troll ma wiele, czasami
bardzo wiele, kont i ogromną przyjemność z tej zabawy, szczególnie
wtedy kiedy innym puszczają nerwy.
Co więc robić?
Nie karmić trolla, olać, to dla niego
największa kara. Nie widząc odpowiedzi na swoje prowokacje szybko
umrze z głodu i pójdzie szukać żeru gdzieś indziej, a poza tym,
na litość, nie dołączajcie do grup na siłę kogo się da! Po co?
Im więcej tym lepiej? Wcale nie!
Trolle lubią tłok!
I na litość, nie dokarmiajmy bestii,
bo nas rozszarpią!
Wydobyciny? Ja prdlę. 😂😂😂
OdpowiedzUsuńNiestety, też byłam zszokowana i to bardzo.
Usuń