RECENZJA PRZEDPREMIEROWA
Brzydka królowa. Elżbieta Rakuszanka żona Kazimierza Jagiellończyka
Powieść historyczna to gatunek
niełatwy bo wciąż musi balansować między dokumentami, a pustką.
Miedzy znanymi postaciami i ogromem tych, o których zapomniano, choć
w danej chwili mieli jakieś znaczenie może nawet kluczowe. Zresztą
zapomniano nie tylko o tym, ale o wszystkim innym, o czym pisząca
powieść autorka musi mieć jakieś pojęcie. Co jedli bohaterowie,
jak spędzali wolny czas, jak się czuli, co zaprzątało ich
myśli... No i oczywiście jak świętowali, jak kochali i jak się
bawili.
I tu w sukurs przychodzi „licentia poetica”. Czy zezwala na wszystko? Oczywiście, że nie. W tym momencie bardzo ważne jest by autor nie przesadzał, nie kombinował, nie udziwniał. Czy autorka tej powieść uległa takiej pokusie? Otóż nie.
Nie spodziewajcie się więc tu ani
„romansu rycerskiego”, ani jakiekolwiek odmiany powieści z
gatunku „płaszcza i szpady”, ta powieść istnieje na styku
faktu i fikcji, ale z ogromną przewagą faktu, a fikcja wchodzi
tylko tam, gdzie jest to konieczne, nie naginając znaczenia wydarzeń
historycznych, nie mącąc w ich przyczynach, nie zaburzając ich
biegu, dlatego może mniej spodobać się czytelnikowi, który lubi
coś co ja na własny użytek nazywam „powieścią kostiumową”
czyli powieścią obyczajową przebraną w „kostium” historii,
natomiast miłośnicy historii i dobrej książki ( nie żebym miała
coś przeciwko powieści „kostiumowej”) nie będą rozczarowani.
Powieść Victorii Gische czyta się
bardzo dobrze. Książka wciąga, ciekawi, fascynuje, przybliża
nieznane fakty z historii, a wszystko co udało mi się sprawdzić na
temat jej bohaterki jest takie jakie powinno być. Zresztą książką
ta nie aspiruje do roli dokumentu, więc wizja jaką snuje przed nami
autorka jest całkiem zgrabna, trzyma się realiów i jest po prostu
ciekawa.
Nawet bardzo ciekawa. Przyznam, że
historię kocham, chętnie i często czytuję biografie, nie mam
jakiejś specjalnej wiedzy w tym zakresie, ale wcale to nie jest
konieczne w tym przypadku. Powieść tę traktowałam jak właśnie
POWIEŚĆ osnutą na materiale historycznym i jako taka sprawdziła
się wręcz genialnie. Autorka sama wspomina, że obok postaci
rzeczywistych wprowadziła do powieści kilka postaci fikcyjnych, ale
zrobiła to tak gładko, że tego po prostu nie widać.
Elżbieta Rakuszanka podobno bardzo
brzydka i zdeformowana ( nie wiadomo dokładnie jak wyglądała,
zresztą kanony piękna bywają zmienne) potrafiła nie tylko
doskonale poradzić sobie w małżeństwie, urodzić trzynaścioro
dzieci i zostać matką czterech królów, w tym jednego świętego,
potrafiła też wzbudzić szacunek poddanych i wpisać się trwale w
wielką politykę swoich czasów. To postać niejednoznaczna, bardzo
pobożna i wykształcona, ale też umiejąca walczyć o dobro swoich
dzieci.
Ważną postacią w powieści jest
Helena piastunka i powiernica Elżbiety, a wcześniej zaufana jej
matki. No i oczywiście król Kazimierz Jagiellończyk i dworskie
intrygi począwszy od skandali na dworze Barbary Cylejskiej, babki
Elżbiety, a skończywszy na śmierci głównej bohaterki, a w tle?
Wojny, w tym i ta z Zakonem Krzyżackim. O fabule nie ma sensu pisać
więcej. Powieść jest intrygująca, ma wyraziste, ciekawe tło i
dopracowane szczegóły.
Książkę polecam ze względu na to,
iż w interesujący sposób przybliża mało znane szerszemu ogółowi
wydarzenia historyczne, jest intrygująca i bardzo dobrze napisana.
Naprawdę warto po nią sięgnąć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz