I nie mówię tu o wielkiej literaturze, ale o książkach, powieściach, czytadłach, które jakby odzwierciedlają frustracje społeczne i to nie pisarzy, a właśnie czytelników.
Bo przecież wiadomo podaż, popyt i te inne sprawy dotyczą też książek.
Nie ma tak, że książka jest ponadto. Nie jest.
I książki są drogie, wszyscy się zastanawiają, że skoro są drogie, to dlaczego… I tu padają pytania w stylu dlaczego ludzie czytają TO, zamiast czytać TAMTO?