czwartek, 10 stycznia 2019

WIARA,MIŁOŚĆ,ŚMIERĆ ...



 GALLERT REITER

WIARA, MIŁOŚĆ, ŚMIERĆ
Kroniki Martina Bauera

INITIUM

„Wiara, miłość, śmierć” to kryminał mrocznie realistyczny. Nic w nim nie jest zbędne, przegadane czy wydumane, czytając go zdajemy sobie sprawę, że to co tam jest opisane nie tylko mogło, czy miało prawo się zdarzyć, ale zdarzyło się naprawdę. Nie raz i nie dwa, i zdarza nadal. Ciemne zakamarki podejrzanych dzielnic Duisburga to przecież nie jedyne miejsce, gdzie ludzie mają krótki zapłon i długą pamięć, gdzie człowiek bywa człowiekiem tylko czasami, a pieniądze nie leżą na ulicy. 

Martin Bauer, główny bohater powieści jest duchownym, nie jest on jednak podobny w niczym do ojca Browna bohatera opowiadać Chestertona, czy filmów na ich podstawie. 

To ksiądz ewangelicki, czy jak kto woli pastor, który jednak nie ma na swoje usługi gromady kucharek i podkuchennych, nie ma nieograniczonych zasobów finansowych, a nawet znajomości. To ksiądz pracujący, który ze swojej pensji utrzymuje żonę i córkę i który, ze względu na swoje postępowanie, dość czasami nieakceptowalne ma wielu przeciwników, żeby nie powiedzieć wrogów. 

Czym się różni od innych głównych bohaterów powieści kryminalnych, steranych życiem podlanych alkoholem, a nawet zapijaczonych detektywów po przejściach? 

Postać Bauera wprowadza do powieści odrobinę dość trudnych przemyśleń o istocie życia i człowieczeństwa, ( nie, nie są nudne) takich, jakie zapewne każdy z nas ma lub miałby w konfrontacji ze zbrodnią wbrew temu co pokazują filmy sensacyjne, gdzie trup ściele się gęsto i bezrefleksyjnie. Nie spotkamy więc w tej powieści „zabawnych” przekomarzanek policjantów na miejscu zbrodni, ani przerzucania się zgryźliwymi, czy wręcz wulgarnymi komentarzami nad ciałem denata. 

Nie, nie bójcie się, to nie odbiera wiarygodności powieści, w dużej mierze czyni ją nawet bardziej prawdopodobną, tym bardziej, iż postać duchownego nie jest w żadnym razie ani na siłę przesłodzona, ani uładzona, ani nie epatuje swoim statusem kogoś lepszego, czy mądrzejszego. 

To zwykły człowiek, ze zwykłymi problemami, tyle że ksiądz. 

I jest oczywiście też dość dziwna sprawa. Uratowany przez księdza mężczyzna, też zresztą policjant, niedoszły samobójca cztery godziny po pierwszej próbie samobójczej dokonuje drugiej tym razem skutecznej - odbiera sobie życie. Niby oczywista oczywistość, a jednak nie wszystko tu pasuje. 

Siłą tej powieści i to ogromną jest to, że bohaterowie nie są tacy jakimi spodziewamy się ich zobaczyć, nie są, po komiksowemu ani przerysowani czarną ani wyidealizowani złotą „kredką”. 

Są ludzcy, choć czasami nieludzcy. 

Sprawa samobójstwa jak uważają jedni, lub domniemanego zabójstwa czy wypadku, jak uważa ksiądz zaczyna zataczać kręgi. Coś się nie zgadza, coś się plącze, ktoś ginie, ktoś zostaje napadnięty. 

Wielkie pieniądze to władza, a władza to wielkie możliwości… 

Dobry, realistyczny kryminał o sprawach, które aż ściskają gardło i przyspieszają bicie serca. Napisany świetnie, wciągający, trzyma w napięciu, a ostatnie strony są naprawdę mocne, w każdym sensie i sensacyjnym i emocjonalnym. 

Lubię kryminały, ale trochę bałam się postaci tego duchownego, bo często postacie duchownych w książkach są tak nierealistyczne i mało prawdopodobne, że aż czytać się nie chce, tu jednak nie miałam racji, powieść naprawdę świetna!

Tytuł sugeruje kontynuację, więc czekam.

3 komentarze:

  1. Zgadzam się w pełni z Panią. Bardzo ciekawa i realistyczna powieść :-)
    Mój blog: www.dajsiezlapacksiazce.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fakt... Dobra jest. Bywam na tym blogu :) Dziękuję.

      Usuń
  2. Mi również książka przypadła do gustu. Główny bohater świetnie wymyślony i wykreowany - najjaśniejszy punkt powieści:)

    OdpowiedzUsuń