niedziela, 20 stycznia 2019

Gangster opowiada o napadach... i nie tylko!

 GREK
NAPADAŁEM NA BANKI
Prawdziwa historia

Wydawnictwo DOLNOŚLĄSKIE


„Napadałem na banki” to opowieść o gangsterce ( nie, o kobiecie, parającej się tym procederem, ale o samej działalności) napisana przez gangstera o pseudonimie GREK. 

Jest to druga już książka tego autora po bestsellerowej „Byłem gangsterem. Prawdziwa historia” 

Książka odbiła się szerokim echem w światku czytelniczym i wydawniczym ( gangsterskim nic nie wiadomo, ale pewnie też) , bo jak twierdzi w przedmowie wydawca, a nie mamy podstaw mu nie wierzyć „ Napisał ją były gangster bez pomocy dziennikarza czy innego pośrednika.” (s.7) 

No jeżeli tak, to przyznam, że język, słownictwo, budowa narracji… moje gratulacje. To jest naprawdę dobrze napisane. 

Jest to opowieść o losach człowieka, który żył z działalności przestępczej, potem przesiedział osiem lat w więzieniu, odrobinę się jakoś nawrócił i mówi jak Penelope Cruz w znanej reklamie, że życie gangstera wygląda „nie tak słodko jak myślisz” . 

Ważne powinno to być szczególnie dla apoteozujących ten typ działalności, nastoletnich bywalców siłowni i sal treningowych, którym się wydaje, że mięśnie załatwią wszystko, a mózg to zbyteczny narząd, który powinien zaniknąć w toku ewolucji. 

Autor kreuje się odrobinę na bandytę z zasadami w stylu, zero prochów, zero, albo prawie wcale zabijania, szacunek dla kobiet i dzieci, w każdym razie jakiś szacunek i oczywiście lojalność i ciągłe bijatyki na granicy masakry, które uwielbiał. 

Czy to tylko kreacja, czy rzeczywistość? Nie wiem i nie muszę tego wiedzieć, ale książka wypada naprawdę ciekawie. Temat mnie w zasadzie specjalnie nie fascynuje, ale mimo to przeczytałam tę pierwszoosobową relację z dużym zaciekawieniem. 

Niby wszyscy coś tam wiemy o przestępczości, ale to „coś” to czasami zwykłe bajki, a tu facet, który w tym siedział po uszy opowiada o tym jak obrabiał w Niemczech banki i jubilerów, jak brał udział w dziwnych akcjach przypominających wojny mafijne z „Ojca Chrzestnego”, może o wiele mniej „romantyczne”, ale za to równie krwawe. 

Opowiada o kapusiach, sprzedajnych policjantach, pazernych kumplach i dużych pieniądzach. O gangsterach – żołnierzach, bezmózgich wykonawcach poleceń, którzy kończyli zazwyczaj w piachu, o interesach, o których lepiej nie wiedzieć i środowisku, które z całą pewnością należy omijać. 

Po tym co przeszedłem w życiu, nie wierzyłem nikomu i zawsze głośno powtarzałem, że każdego można kupić. Każdy ma swoją cenę!” (s.34) 

Książka jest ciekawa. Porywająca, makabryczna, ale miejscami nawet zabawna. 

Książka odziera „fascynujące gangsterskie życie” z pewnych uromantycznionych mitów, pokazuje jego fałsz, brud i sprzedajność. Pokazuje też jak to wszystko wygląda od środka, a to co podaje nam prasa, czy telewizja to jedynie myślenie życzeniowe i bajki dla grzecznych dzieci. 

Na samym końcu jest też słowniczek wyrazów i zwrotów gwarowych, co ułatwia zrozumienie, bo nie wszystkie są szerzej znane. Mnie najbardziej spodobało się określenie „majciarz” na faceta siedzącego za gwałty… 

Warto przeczytać!

4 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Nie wiem, język mało "sklęty" trochę grypsery, dużo wiadomo przemocy... Nie jestem pewna, ale że to coś w rodzaju literatury faktu, to kto wie?

      Usuń
  2. Jakoś nie ciągnie mnie do książek napisanych przez gangsterów, złodziei itp.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To rzeczywiście nie jest książka, która urzeknie wszystkich, niemniej jednak, jest ciekawa i nieźle napisana. Znajdzie odbiorców :)

      Usuń